Tajfun na Filipinach: władze zawiodły, Kościół na pierwszej linii pomocy
Kościół na Filipinach apeluje o natychmiastową pomoc dla ofiar powodzi i tajfunu
Washi, które w nocy z 17 na 18 grudnia spustoszyły wyspę Mindanao. „Tysiące ludzi
jest zdanych na naszą pomoc, większość z nich to dzieci, które nie mają co jeść” –
tak sytuację opisuje abp Antonio Ledesma z Cagayan de Oro. Jego archidiecezja należy
do najbardziej poszkodowanych regionów. Już teraz mówi się o ponad tysiącu ofiar śmiertelnych.
Wyspie grozi epidemia. Zmarli są chowani w zbiorowych mogiłach. Tysiące rodzin zostało
pozbawionych dachu nad głową. Na pomoc czeka 43 tys. dzieci. Tylko jedna trzecia z
nich znalazła tymczasowe schronienie.
Kościelne źródła informują, że lokalne
władze nie stanęły na wysokości zadania i po części ponoszą odpowiedzialność za rozmiary
kataklizmu. Pozwoliły bowiem na zabudowę wybrzeży rzek i morza. Potem zignorowały
prognozy meteorologów i nie przygotowały ewakuacji. Teraz zaś nie radzą sobie z akcją
ratunkową. Jak zaznacza abp Ledesma, z konieczności na pierwszej linii pomocy znalazła
się Caritas i inne instytucje katolickie. We wszystkich filipińskich parafiach ogłoszono
zbiórki środków dla powodzian, połączone z modlitewnymi czuwaniami. Katolicy na Mindanao
liczą też na pomoc z zagranicy. W minioną niedzielę o wsparcie dla nich apelował Benedykt
XVI.