Okruchy Ewangelii: trzydziesta czwarta niedziela zwykła Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata
Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście
uczynili
Słuchaj:
1. Dzisiaj
Jezus nie mówi nam przypowieści, ale w sposób jasny i wyraźny zapowiada sąd ostateczny.
Siebie samego przedstawia jak Króla, dokonującego definitywnego rodziału wśród ludzi
zgromadzonych ze wszystkich narodów. Do tych po prawej stronie powie: „Pójdźcie, błogosławieni
Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata.
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem,
a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście
Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,34-36).
W przypowieściach
Jezus opisuje założone przez siebie Królestwo, podaje jego cechy, zachęca wiernych
do jego budowania. Natomiast w dzisiejszej Ewangelii zapowiada komu będzie ono dane
w posiadanie: tym, którzy dają jeść głodnemu i pić spragnionemu; tym, którzy przyjmują
przybysza, ubierają nagiego, odwiedzają chorego, przychodzą do uwięzionego.
2.
Doprawdy trudno o jaśniejszą i lepiej sprecyzowaną wypowiedź, jakże aktualną również
w naszych czasach. Duża część ludzkości cierpi głód; miliony ludzi nie mają dostępu
do wody pitnej; wielu mieszkańców ziemi opuszcza swoje rodzinne strony z powodów politycznych,
ekonomicznych czy prześladowań religijnych. Jeszcze inni chorują w szpitalach, w dobrze
wyposażonych klinikach albo w ubogich barakach. Wreszcie są ci, którzy przebywają
w więzieniach, sprawiedliwie bądź niesprawiedliwie tam umieszczeni.
Wiemy
o tym wszystkim nie tylko ze środków masowego przekazu, ale również z osobistego doświadczenia
i obserwowania otaczającej nas rzeczywistości. Dosyć często spotykamy ludzi naprawdę
biednych, chorych, opuszczonych, błagających o pomoc na ulicach, przez które przechodzimy.
Nie bardzo wiemy jak się wobec nich zachować, bo nie jesteśmy w stanie wszystkim pomóc.
Ale mijając żebraka, za każdym razem odzywa się w nas sumienie, bo – być może – tej
osobie trzeba rzeczywiście pomóc. Jeszcze inaczej się zachowujemy, gdy my sami albo
ktoś z naszych bliźnich niespodziewanie zaczyna ciężko chorować. Tu już nie możemy
być obojętni, bo chodzi o kogoś, z kim łączą nas więzy pokrewieństwa albo głębokiej
przyjaźni. Bezradni śledzimy rozwój choroby; zastanawiamy się, co będzie dalej; szukamy
środków zaradczych, ale często bezskutecznie.
Można się zastanawiać, dlaczego
właśnie dzisiaj, w uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, Kościół proponuje
nam do rozważenia Ewangelię o sądzie ostatecznym? Czy tylko dlatego, że mówi się w
niej o Królu sprawującym sąd? Chyba nie; wydaje się, że bardziej chodzi o kryteria
sądu. Z tekstu jasno wynika, że do Królestwa Bożego wejdzie ten, kto okazuje pomoc
braciom będącym w potrzebie i służy w ten sposób samemu Panu, głoszącemu przykazanie
miłości.
3. Gdy słyszymy i rozważamy tekst dzisiejszej Ewangelii, najpierw
ogarnia nas pewien niepokój, bo mamy świadomość naszych braków, obojętności wobec
drugiego i zmarnowanych sytuacji. Jednocześnie jednak rodzi się w naszym sercu nowa
nadzieja, bo Pan Bóg daje nam codziennie tyle sposobności do okazania miłości spotykanemu
człowiekowi. Nie wszystkich stać nas na heroizm, ale wszyscy, dzięki Bożej pomocy,
możemy postępować w dobru, wykorzystując sytuacje i okoliczności naszego codziennego
życia.
Mówił jeden z autorów okresu patrystycznego, że nic tak nie zbliża
człowieka do Boga jak to, że czyni bliźniemu dobrze. Chętnie podpisujemy się pod tym
stwierdzeniem, bo z własnego doświadczenia wiemy co znaczy, gdy ktoś w trudnej dla
nas sytuacji podaje nam rękę. Mało znaczący gest, wykonany z głębi serca, może być
nie tylko u początku pięknej, wartościowej przyjaźni międzyludzkiej, ale też innego
spojrzenia na Boga. Chrystus Król wykonał wobec nas niejeden gest miłości. Dzisiaj
z wdzięcznością zwracamy się do Niego i prosimy, byśmy kiedyś mogli stanąć po Jego
prawicy i cieszyć się nieprzemijającą obecnością i szczęściem w Jego Królestwie.