Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden
Słuchaj:
1. Dobiega
końca rok liturgiczny. Tradycyjnie u jego schyłku rozważamy tematy związane z naszą
przyszłością i z dniem, w którym Bóg, Sędzia Sprawiedliwy, oceni jedynie słuszną miarą
nasze postępowanie. Na ten temat niewiele się mówi w środkach masowego przekazu, bo
nie jest on ani łatwy ani miły. Człowiek współczesny niechętnie myśli o konsekwencjach
swoich czynów, zwłaszcza tych niezgodnych z przykazaniami Bożymi. A jednak kiedyś
trzeba będzie zdać sprawę z całego naszego postępowania.
W dzisiejszej przypowieści
Jezus mówi o pewnym człowieku, który „mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi
i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden,
każdemu według jego zdolności, i odjechał” (Mt 25,14-15).
Znamy dalszy ciąg
tej przypowieści. Dwaj pierwsi słudzy obdarowani talentami puścili je w obieg i zarobili
drugie tyle. Trzeci sługa, który otrzymał jeden talent, ukrył pieniądze swego pana
w ziemi i, po jego powrocie, oddał mu je bez żadnego zysku. Reakcja właściciela była
bardzo surowa: „Odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów.
Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie
ma, zabiorą nawet to, co ma” (Mt 25,28-29).
2. Zauważmy, że gdy pan rozdawał
talenty sługom, nie mówił, żeby zadbali o ich pomnożenie. Zatem sługa, który otrzymał
jeden talent i następnie go zwrócił, wykonał polecenie swojego pana. Jednak tylko
dwaj pierwsi zostali pochwaleni przez pana, a trzeci mocno zganiony. Dlaczego?
Odpowiedź
znajdziemy jedynie, jeśli weźmiemy pod uwagę ukryty, duchowy sens przypowieści, ukazującej
sąd ostateczny. W rzeczywistości bowiem w tych kilku zdaniach Jezus ukazał historię
naszego życia i naszej relacji w odniesieniu do Boga. Talenty, o których mowa w dzisiejszej
Ewangelii, to dary, jakie każdy z nas otrzymał i otrzymuje od Pana: dary, których
należy używać, które należy pomnażać, które trzeba rozwijać i dobrze wykorzystywać.
Pozostanie
tajemnicą, dlaczego jednego z nas Pan obdarza pięcioma talentami, innego dwoma, a
jeszcze innego jednym. Ewangelia mówi, że czyni to według zdolności każdego. Trzeba
szybko dodać, że nasze ostateczne szczęście nie zależy od ilości otrzymanych talentów,
ale od sposobu ich wykorzystania. Jeśli weźmiemy pod uwagę błogosławionych i świętych,
nie zawsze są to ludzie najbardziej utalentowani. Wystarczy wspomnieć apostołów, wybranych
przez samego Jezusa. Z punktu widzenia duchowego nawet ten, kto otrzymuje jeden talent,
jest obdarzony hojnie i może dokonać wielkich rzeczy.
3. Jakie są nasze talenty
i co z nimi robimy? Nie tak dawno ktoś z moich znajomych świeckich, który z punktu
widzenia zawodowego i ekonomicznego zrobił dosyć dużą karierę, wyznał trochę ze smutkiem:
niczego w życiu nie osiągnąłem. Mogłem tylko się domyślać, że chodziło mu o coś większego,
trwalszego i nieprzemijającego, czego rzeczy materialne nie mogą zapewnić.
W
miarę jak mijają lata naszego życia, coraz częściej wracamy myślami do naszego dzieciństwa
i młodości. Próbujemy też dokonać jakiegoś bilansu, biorąc pod uwagę nasze ówczesne
marzenia i plany i porównując je z tym, co udało nam się osiągnąć. Czy tego typu porównanie
to jedynie znak nostalgii za minionym czasem? Być może. Ale warto też wykorzystać
tego typu myśli do pewnego rachunku sumienia w odniesieniu do talentów i do zasadniczego
dla nas pytania: co z nimi zrobiliśmy?
Nawet jeśli dojdziemy do wniosku, że
zmarnowaliśmy wiele okazji w naszym życiu do uczynienia dobra i do pogłębienia naszej
duchowej relacji z Bogiem i przyjaźni z człowiekiem, nie może nas to zniechęcać czy
paraliżować.
Mamy wciąż talenty w ręku, które w każdej chwili możemy zacząć
pełniej wykorzystywać. Z punktu widzenia duchowego póki żyjemy, nigdy nie jest za
późno. Niech nam towarzyszy to przeświadczenie i pobudza nas do entuzjazmu, aktywności,
a przede wszystkim do ufności w dobroć Pana, który kiedyś powróci.