Okruchy Ewangelii: trzydziesta pierwsza niedziela zwykła
Mówią (…), ale sami nie czynią
Słuchaj:
1. Trzeba
było wielkiej odwagi ze strony Jezusa, by tak otwarcie krytykować postawę uczonych
w Piśmie i faryzeuszy, dwóch środowisk bardzo wpływowych w narodzie wybranym. To w
odniesieniu do nich Jezus kierował do tłumów słowa: „Mówią bowiem, ale sami nie czynią.
Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami
palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom
pokazać” (Mt 23,3-5).
Zbawiciel zarzucał im przede wszystkim głęboki rozdźwięk
między głoszoną przez nich nauką a codziennym życiem. Odnosi się wrażenie jakby uczeni
w Piśmie i faryzeusze mieli podwójną moralność: jedną dla siebie, a drugą dla innych.
Ta pierwsza polegała na głoszeniu pięknej nauki i wymaganiu od innych, ale nie od
siebie; druga natomiast, bardzo surowa, obejmująca niezliczone ilości przepisów, była
narzucana członkom narodu wybranego, który coraz bardziej gubił się w tym, co jest
istotne, a co drugorzędne. Ponadto Jezus zarzucał uczonym w Piśmie i faryzeuszom,
że spełniali swoje uczynki, żeby się ludziom pokazać.
2. Słowa Jezusa z dzisiejszej
Ewangelii przestrzegają również nas, katolików, przed pewnymi niebezpieczeństwami,
które pojawiają się niekiedy na drogach naszego życia.
Najpierw chodzi o
niezgodność głoszonej nauki z codziennym postępowaniem. Może dokonywać się to w różnym
stopniu i w różnych dziedzinach. Nawet wielcy święci skarżyli się, że w swoim postępowaniu
dostrzegali niespójność z przyjętymi i głoszonymi przez siebie ideałami religijnymi
i moralnymi. Niekiedy jednak tego typu brak wewnętrznej harmonii przyjmuje poważne
wymiary. Na przykład ktoś przystępuje regularnie do Komunii świętej, ale w sercu żywi
urazę i już od długiego czasu nie rozmawia z kimś w rodzinie, w środowisku pracy czy
we wspólnocie. Ktoś inny publicznie deklaruje się jako katolik, ale piastując wysokie
urzędy społeczne nie broni podstawowych dla chrześcijaństwa wartości. Jeszcze inny
zmienia swoje poglądy i postępowanie jak przysłowiowa chorągiewka na wietrze, w zależności
od koniunktury, pozostawiając na boku swoje szlachetne ideały i pragnienia.
Można
byłoby podać więcej przykładów postaw, które dzisiaj nazwalibyśmy działaniem „pod
publiczność”. Liczy się wtedy to, co znajduje większe poparcie w społeczeństwie; mówi
się tak, aby społeczeństwu się nie narazić, ale podobać; postępuje się tak, aby nie
wywołać zdziwienia. Często łączy się to z obecnością i popularnością w środkach masowego
przekazu. Od innych wymaga się bardzo wiele, o swoim życiu lepiej nie mówić, bo przecież
ma się prawo do prywatności.
3. Jeśli zauważamy tego typu tendencje w naszym
myśleniu i postępowaniu, warto podjąć solidną refleksję na bazie dzisiejszej Ewangelii:
„Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a
kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,11-12).
Świat potrzebuje dzisiaj
autentycznych świadków, w których dostrzega się zgodność między wiarą i życiem. Słowo
głoszone ma swoją wartość i swój oddźwięk jedynie kiedy jest popierane świadectwem.
Na nic się nie przydają piękne przemówienia czy kazania, wypowiedziane nawet kunsztownie,
z użyciem odpowiednich zwrotów, jeśli dostrzegamy, że mówca głosi te słowa, ale sam
się do nich nie stosuje.
Jest nad czym myśleć po przeczytaniu dzisiejszej
Ewangelii, bo każdy z nas będzie kiedyś odpowiadał za to, jak wypełnił powierzone
sobie zadanie. Im ono jest bardziej odpowiedzialne, tym potrzebniejsze są wysokie
kompetencje i zalety ducha. Wśród nich trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na spójność
głoszonych idei i postępowania. Tego brakowało niejednokrotnie uczonym w Piśmie i
faryzeuszom, ale ów brak, niestety, pojawia się częściej lub rzadziej również w naszym
życiu.
Prośmy więc Pana, abyśmy, dostrzegając niekonsekwencje u innych, starali
się poznawać przede wszystkim własne, i coraz bardziej zabiegali o duchową harmonię
w naszym codziennym życiu, którą możemy osiągnąć jedynie otwierając się na Bożą łaskę
i podejmując z nią ochoczą współpracę.