2011-10-27 17:31:47

Benedykt XVI w Asyżu: przemoc pseudoreligijna i antyreligijna


W jakim punkcie znajduje się sprawa pokoju w ćwierć wieku po tym, jak bł. Jan Paweł II po raz pierwszy zaprosił przedstawicieli religii świata do Asyżu na modlitwę o pokój? Od tego pytania wyszedł Benedykt XVI na obecnym spotkaniu. Rozpoczęło się ono przed południem, po dotarciu wszystkich jego uczestników pociągiem z Watykanu do Asyżu. Papieskie przemówienie było podsumowaniem całej serii wystąpień przedstawicieli Kościołów i religii, którzy zebrali się w bazylice Matki Bożej Anielskiej. Kulminacyjnym punktem dnia refleksji, dialogu i modlitwy o pokój na świecie jest uroczysta deklaracja uczestników o zaangażowaniu na rzecz pokoju.

Ojciec Święty przypomniał, że przed 25 laty zagrożenie pokoju wynikało z podziału globu na dwa przeciwstawne bloki. Trzy lata później, w 1989 r., upadł jaskrawy symbol tego podziału, mur berliński. Pragnienie wolności w narodach okazało się silniejsze od arsenałów przemocy. Od tego czasu jednak, choć nie widać zagrożenia wielką wojną, świat jest pełen niezgody i obecna jest w nim przemoc.

Papież wyróżnił dwa typy nowych form przemocy. Jeden z nich to terroryzm, a często jest on motywowany religijnie. Ludzi wierzących takie wypaczanie religii musi niepokoić. Przeczy samej naturze religii. Pytania o jej prawdziwą naturę, o to, czy istnieje naprawdę natura wspólna dla wszystkich religii, trzeba podjąć w dialogu międzyreligijnym. „Musimy zmierzyć się z tymi pytaniami, jeśli chcemy w sposób realistyczny i wiarygodny sprzeciwić się uciekaniu się do przemocy z motywów religijnych” – powiedział Ojciec Święty.

„Jako chrześcijanin chciałbym powiedzieć w tym miejscu: tak, w historii również w imię wiary chrześcijańskiej uciekano się do przemocy – mówił Papież. – Uznajemy to z wielkim wstydem. Jest jednak całkowicie jasne, że było to bezprawne użycie religii chrześcijańskiej, w oczywistej sprzeczności z jej naturą. Bóg, w którego my chrześcijanie wierzymy, jest Stwórcą i Ojcem wszystkich ludzi, z czego wynika, że wszystkie osoby są dla siebie braćmi i siostrami, i stanowią jedną rodzinę. Krzyż Chrystusa jest dla nas znakiem Boga, który w miejsce przemocy kładzie cierpienie z bliźnim i miłość bliźniego. Jego imię to «Bóg miłości i pokoju» (2 Kor 13, 11). Jest zadaniem wszystkich, którzy ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za wiarę chrześcijańską, nieustannie oczyszczać religię chrześcijan, poczynając od jej wewnętrznego centrum, aby mimo ludzkiej słabości była prawdziwie narzędziem Bożego pokoju w świecie”.

Drugi typ różnorakiej przemocy to „konsekwencja braku Boga, Jego negacji i utraty człowieczeństwa, która wraz z tym się dokonuje”. Nieprzyjaciele religii dopatrują się w niej pierwszorzędnego źródła przemocy. Jednak to właśnie mówienie Bogu „nie” spowodowało „okrucieństwo i przemoc bez miary, możliwe tylko dlatego, że człowiek nie uznawał już żadnej normy i sędziego nad sobą, lecz przyjmował za normę jedynie siebie samego”. Świadczy o tym horror obozów koncentracyjnych.

„Nie chciałbym jednak zatrzymywać się tu na ateizmie narzuconym przez państwo – zaznaczył Papież. – Chciałbym raczej mówić o «dekadencji» człowieka, w konsekwencji której po cichu, a więc w sposób bardziej niebezpieczny, dokonuje się zmiana klimatu duchowego. Uwielbienie mamony, posiadania i władzy jawi się jako antyreligia, w której nie liczy się już człowiek, a jedynie osobista korzyść. I tak, na przykład, pragnienie szczęścia przeradza się w niepohamowane i nieludzkie pożądanie, które przejawia się we władaniu narkotyków w ich różnorakiej formie. Są wielcy, którzy robią na nich interesy, i jest wielu, którzy są przez nie zwiedzeni i zrujnowani zarówno na ciele, jak i na duszy. Przemoc staje się normalną rzeczą i zagraża wyniszczeniem naszej młodzieży w niektórych częściach świata. Ponieważ przemoc staje się rzeczą normalną, pokój jest zniszczony, a w tym braku pokoju człowiek wyniszcza samego siebie. Brak Boga prowadzi do upadku człowieka i człowieczeństwa”.

Papież zwrócił uwagę, że obok wyznawców i wrogów religii są też dzisiaj ludzie, którzy nie otrzymali daru wiary, jednak poszukują prawdy, poszukują Boga, cierpią z powodu Jego braku. Oni też są „pielgrzymami prawdy i pokoju”. Zadają pytania jednej i drugiej stronie. „Odbierają walczącym ateistom ich fałszywą pewność, z jaką uznają się za wiedzących, że Bóg nie istnieje, i zachęcają ich, by nie byli ludźmi polemizującymi, ale stawali się tymi, którzy poszukują, którzy nie tracą nadziei, że prawda istnieje i że możemy i powinniśmy czynnie nią żyć – kontynuował Ojciec Święty. – Zwracają się jednak również do wyznawców religii, aby nie traktowali Boga jak własność, która do nich należy do tego stopnia, że mogą czuć się upoważnieni do przemocy wobec innych. Te osoby szukają prawdy, szukają prawdziwego Boga, którego obraz nierzadko jest ukryty z powodu sposobu, w jaki religie częstokroć są praktykowane. To, że oni nie są w stanie odnaleźć Boga zależy również od wierzących, którzy mają zredukowany albo wypaczony obraz Boga. W ten sposób ich walka wewnętrzna i ich dociekliwość są także dla wierzących wezwaniem do oczyszczania własnej wiary, aby Bóg, prawdziwy Bóg, stał się dostępny”.

ak/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.