Koalicja na rzecz powstrzymania emigracji chrześcijan z krajów arabskich powstała
w Jordanii. Organizacja, która skupia tamtejszych intelektualistów, polityków, duchownych
i dziennikarzy, ma w pierwszym rzędzie zająć się exodusem wyznawców Chrystusa ze wschodniej
Jerozolimy, Zachodniego Brzegu Jordanu i Iraku. Inicjatorzy zasugerowali już nawet,
kogo uznają za głównych podejrzanych o spowodowanie tego zjawiska, i – wbrew pozorom
– nie są to bynajmniej muzułmańscy ekstremiści.
Rzecznik koalicji Taysir Amari
przypomniał podczas prezentacji inicjatywy, że od czasu izraelskiej okupacji zapoczątkowanej
wojną 1967 r. liczebność chrześcijan we wschodniej Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu
spadła z 25 do 1 proc. ludności. „Oznacza to, że chrześcijańskie miejsca kultu w Jerozolimie
i Betlejem staną się wkrótce muzeami prawie bez wiernych” – dodał rzecznik. To samo
dotyczy Iraku, skąd po angloamerykańskiej inwazji w 2003 r. wyemigrowało 1,5 mln wyznawców
Chrystusa.
W prezentacji inicjatywy na rzecz powstrzymania emigracji chrześcijan
z krajów arabskich wziął też udział przewodniczący jordańskiego senatu Taher Masri.
Uznał on tytułową kwestię za bardzo odczuwalną w ciągu ostatnich pięciu lat. Jednak
winą za ten stan rzeczy obarczył Izrael, którego celem miałoby być uczynienie z Jerozolimy
miasta wyłącznie żydowskiego. Przyjęło to formę „spisku dla położenia kresu duchowi
współistnienia i tolerancji, jaki panował dotychczas w regionie”. W podobnym tonie
wypowiedział się też były premier Jordanii, Fayez Tarawneh, oskarżając Izrael o prowadzenie
polityki mającej na celu oczyszczenie z chrześcijan terytoriów okupowanych.