Pontyfikat Jana Pawła II miał
w całych dziejach relacji chrześcijańsko-żydowskich znaczenie wyjątkowe. Z kolei za
najbardziej znamienne dla tych relacji wydarzenie pontyfikatu uznano powszechnie wizytę
w rzymskiej synagodze. Data 13 kwietnia 1986 r. – dokładnie ćwierć wieku temu – na
stałe weszła do historii.
Idea odwiedzenia żydowskiego domu modlitwy nie była
polskiemu Papieżowi obca. Jeszcze jako uczeń szkoły w rodzinnych Wadowicach przekroczył
progi bożnicy dzięki szkolnemu koledze, synowi prezesa tamtejszej gminy żydowskiej
Jerzemu Klugerowi, z którym odnowił potem przyjaźń już w Rzymie. Również jako kardynał
Karol Wojtyła odwiedził krakowskie synagogi na Kazimierzu. Po wstąpieniu na Stolicę
Piotrową spotkał się po raz pierwszy z głównym rabinem Rzymu Elio Toaffem przy okazji
wizytacji jednej z parafii Wiecznego Miasta. Było to w lutym 1981 r. w pomieszczeniach
sąsiadującego z rzymskim gettem kościoła San Carlo ai Catinari. Myśl o papieskiej
wizycie w synagodze pojawiła się podczas prowadzonych z dużym wyprzedzeniem przygotowań
do czwartej z kolei podróży Jana Pawła II do USA, która miała się odbyć we wrześniu
1987 r., obejmując m.in. Los Angeles. Tamtejszy arcybiskup zaproponował odwiedzenie
przy okazji jednej z synagog tego miasta. N/na początku 1986 r. Papież zasięgnął opinii
ówczesnego sekretarza Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem, argentyńskiego
prałata, a dziś kardynała, Jorge Mejíi. Jego zdaniem wypadało, żeby Biskup Rzymu udał
się najpierw do synagogi we własnej diecezji. Jan Paweł II zlecił mu zatem zaproponowanie
wizyty rabinowi Toaffowi, który usłyszawszy propozycję od razu odpowiedział zacytowanymi
po hebrajsku słowami Psalmu 118: „Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie”. Musiał
najpierw skonsultować radę rzymskiej gminy żydowskiej, co też zaraz następnego dnia
uczynił, uzyskując zgodę. W porozumieniu między żydami a Watykanem ustalono, że będzie
to w niedzielę 13 kwietnia, mimo iż tego samego dnia rano miał być kanonizowany XVIII-wieczny
franciszkanin konwentualny Franciszek Antoni Fasani.
W niedzielne popołudnie
Jan Paweł II przybył do wznoszącej się majestatycznie nad brzegiem Tybru synagogi.
Spotkanie zaczęło się śpiewem psalmu i biblijnymi czytaniami z Księgi Rodzaju i proroka
Micheasza po hebrajsku i po włosku oraz przemówieniami gospodarzy. Z kolei głos zabrał
Papież, podkreślając historyczność i opatrznościowy charakter tego wydarzenia. Dziękując
rabinowi Toaffowi za podjęcie od pierwszej chwili z radością pomysłu tej wizyty, przypomniał
swą pierwszą z nim rozmowę sprzed pięciu lat.
„Poza tym niektórzy z was wielokrotnie
przybywali do Watykanu bądź z okazji moich licznych audiencji dla przedstawicieli
judaizmu włoskiego i światowego, bądź jeszcze wcześniej, za czasów moich poprzedników
Pawła VI, Jana XXIII i Piusa XII. Wiadomo mi też dobrze, że w noc, która poprzedziła
śmierć Papieża Jana, główny rabin nie zawahał się przybyć na plac św. Piotra z towarzyszącą
mu grupą wiernych żydów, aby się modlić i czuwać, wmieszany w tłum katolików i innych
chrześcijan, dając niejako świadectwo, w sposób cichy, lecz jakże skuteczny, wielkości
ducha tego Papieża, otwartego na wszystkich bez różnicy, a zwłaszcza na braci żydów.
Dziedzictwo, do którego chciałbym teraz nawiązać, jest właśnie tym, jakie pozostawił
Papież Jan, który, jak teraz przypomniał główny rabin, przejeżdżając tędy pewnego
razu, polecił zatrzymać samochód, aby pobłogosławić tłum Żydów wychodzących z tej
świątyni. Chciałbym nawiązać do tego świadectwa teraz, znajdując się już nie na zewnątrz,
ale dzięki waszej wspaniałomyślnej gościnności wewnątrz synagogi rzymskiej”.
Papież
podkreślił, że jego wizyta w żydowskim domu modlitwy po pontyfikacie Jana XXIII i
po Soborze Watykańskim II w pewien sposób zamyka pouczający dziś dla nas okres wzajemnych
nieporozumień w odmiennych okolicznościach historycznych. Dopiero w nowszych czasach
nie bez trudności doszło się do wspólnego akceptowania słusznego pluralizmu na płaszczyźnie
społecznej, obywatelskiej i religijnej.
„Uwzględnienie wielowiekowych uwarunkowań
kulturowych nie może jednak przeszkadzać w uznaniu, że akty dyskryminacji, niesprawiedliwego
ograniczania wolności religijnej, ucisku, także w zakresie wolności obywatelskiej,
w stosunku do Żydów, są obiektywnie zjawiskami godnymi najgłębszego ubolewania. Tak,
raz jeszcze, za moim pośrednictwem, Kościół słowami dobrze znanej deklaracji Nostra
aetate potępia «akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu, które
kiedykolwiek i przez kogokolwiek kierowane były przeciw Żydom». Powtarzam: «przez
kogokolwiek». Chciałbym raz jeszcze dać wyraz zgrozie, jaką budzi ludobójstwo narodu
żydowskiego zadekretowane podczas ostatniej wojny, które doprowadziło do holokaustu
milionów niewinnych ofiar”.
Jan Paweł II przypomniał swą wizytę w Oświęcimiu
i wypowiedziane tam słowa o eksterminacji Żydów, po czym dodał: „Także wspólnota żydowska
Rzymu zapłaciła wysoką cenę krwi. A z pewnością znaczącym gestem było to, że w mrocznych
latach prześladowań rasowych drzwi naszych klasztorów, naszych kościołów, Seminarium
Rzymskiego, gmachów Stolicy Apostolskiej i samego Miasta Watykańskiego zostały szeroko
otwarte, by dać schronienie i ocalić wielu rzymskich Żydów ściganych przez prześladowców”.
Wyrażając
uznanie tym wszystkim, którzy tak po stronie chrześcijańskiej, jak żydowskiej pracowali
i pracują nad przezwyciężaniem uprzedzeń i pełniejszym uznaniem „wspólnego duchowego
dziedzictwa” obu religii, Papież wskazał na znaczenie czwartego paragrafu soborowej
deklaracji Nostra aetate. Jak zaznaczył, ten krótki, lapidarny tekst „stał
się punktem zwrotnym w stosunkach między Kościołem katolickim a judaizmem i poszczególnymi
żydami”. W tekście tym podkreślił z naciskiem trzy szczególnie doniosłe punkty.
„Po
pierwsze, Kościół Chrystusowy odkrywa swoją «więź» z judaizmem «wgłębiając się we
własną tajemnicę» - mówił Jan Paweł II. – Religia żydowska nie jest dla naszej religii
«zewnętrzna», ale w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie
mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób,
można powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”.
Wprowadzając wyrażenie „starsi
bracia”, które potem tak często miało być i przez niego samego, i przez innych powtarzane,
Jan Paweł II zastrzegł się, że żydzi są nimi „w pewien sposób, można powiedzieć”.
To zastrzeżenie było potrzebne. Przede wszystkim „starsi bracia” kojarzą się w Biblii
nie najlepiej, mimo iż pierworództwo tak się tam ceni. Wystarczy przypomnieć tylko
Kaina, Izmaela, Ezawa czy starszych braci Józefa ze Starego Testamentu, a z Nowego
– brata syna marnotrawnego. Przemawiając w synagodze, Papież musiał dać do zrozumienia,
że nie przyszedł żydom ubliżyć i nie należy rozumieć tego zwrotu w takim negatywnym
sensie. Ponadto, chociaż nie zostało to tutaj wprost powiedziane, ale tylko wynika
z całego kontekstu, chodzi o braterstwo w wierze, co sam Jan Paweł II nieraz potem,
mówiąc o „starszych braciach”, uzupełniał. Jednak w jakiej wierze? W Nowym Testamencie
wyraz „wiara” oznacza często uznanie boskiej mocy Jezusa z Nazaretu i Jego mesjańskości,
a „wierzący” to tam nieraz po prostu synonim chrześcijan. W takim sensie wyznawcy
judaizmu naszymi „braćmi w wierze” nie są. Z drugiej jednak strony można przypomnieć,
że choć ich większość Jezusa za Mesjasza nie uznała, to wszyscy nasi „najstarsi bracia
w wierze w Chrystusa”, czyli pierwsza, jerozolimska wspólnota chrześcijańska, to Żydzi
nie tylko w etnicznym, ale w jak najbardziej religijnym znaczeniu – modlący się w
świątyni i synagogach, stosujący się do Prawa Mojżeszowego.
„Drugim punktem
podkreślonym przez Sobór jest to, że Żydom jako narodowi nie można przypisywać żadnej
dziedzicznej ani zbiorowej winy za to, «co popełniono podczas męki Jezusa» - stwierdził
Jan Paweł II. – Nie można jej przypisywać wszystkim bez różnicy Żydom tamtego czasu,
ani tym, którzy żyli później, ani żyjącym dzisiaj. Nie ma więc żadnych podstaw do
jakiegokolwiek rzekomo teologicznego usprawiedliwiania posunięć dyskryminacyjnych
czy, co gorsza, prześladowań. Pan osądzi każdego «wedle własnych czynów», tak żydów,
jak i chrześcijan (por. Rz 2, 6). Trzeci punkt, który chciałbym podkreślić w soborowej
deklaracji, stanowi konsekwencję drugiego. Nie jest uprawnione przedstawianie, niezależnie
od świadomości, jaką ma Kościół odnośnie do swojej tożsamości, żydów jako «odrzuconych
albo przeklętych», jak to bywało nauczane albo wyprowadzane z Pisma Świętego Starego
czy Nowego Testamentu. Faktycznie, Sobór w tym samym fragmencie Nostra aetate,
jak również w konstytucji dogmatycznej Lumen gentium (nr 6) powiedział, cytując
tekst św. Pawła z Listu do Rzymian (11, 28-29), że Żydzi «pozostają przedmiotem miłości
Boga», który powołał ich «wezwaniem nieodwracalnym»”.
Papież zauważył, że to
na tych przekonaniach opierają się nasze obecne relacje i podczas wizyty w synagodze
chce na nowo potwierdzić niezmienną tego wartość. Oczywiście różnice nie zostały jeszcze
przezwyciężone i obie religie muszą być respektowane we własnej tożsamości, bez żadnego
synkretyzmu. Jesteśmy dopiero na początku drogi i trzeba wciąż demaskować wzajemne
uprzedzenia, ukazując wszędzie prawdziwe oblicze tak judaizmu, jak chrześcijaństwa.
Jan Paweł II wskazał na znaczenie, jakie mają pod tym względem dla katolików dwa dokumenty
watykańskiej Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem, z 1974 i 1985 r. Należy
je studiować i stosować w praktyce.
„Nie umyka niczyjej uwadze, że zasadniczą
różnicę od samych początków stanowi przylgnięcie nas, chrześcijan, do osoby i nauczania
Jezusa z Nazaretu, syna waszego narodu, z którego zrodziła się Maryja Dziewica, apostołowie,
«fundament i kolumny Kościoła» i większość członków pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej
– zaznaczył Ojciec Święty. – Jednak owo przylgnięcie dokonuje się w porządku wiary,
czyli przez wolne przyzwolenie rozumu i serca kierowanych przez Ducha, i nigdy nie
może być w jakimkolwiek sensie przedmiotem zewnętrznego nacisku. Oto motyw, dla którego
jesteśmy gotowi do pogłębiania dialogu w duchu lojalności i przyjaźni, z poszanowaniem
naszych wzajemnych najgłębszych przekonań, biorąc za fundamentalną podstawę elementy
Objawienia, które są dla nas wspólne jako «wielkie dziedzictwo duchowe» ”.
Jan
Paweł II podkreślił jeszcze potrzebę współpracy w oparciu o to wspólne dziedzictwo,
zwłaszcza na rzecz życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, jego wolności,
praw i rozwoju. W społeczeństwie zagubionym w agnostycyzmie czy indywidualizmie żydzi
i chrześcijanie mają być świadkami etyki Dekalogu. Rozwiązując wspólnie problemy społeczeństwa,
będą wierni temu, co ich najgłębiej łączy: wierze w jedynego Boga, który zobowiązuje
nas do miłowania potrzebujących i niesienia im pomocy. Tu Papież, któremu tak zależało,
by wyznawcy obu religii stale pamiętali zarówno o własnej tożsamości, jak też o tym,
co ich łączy, już po raz czwarty w tym poniekąd „kazaniu” wygłoszonym na „synagogalnym
nabożeństwie” wymienił Chrystusa:
„Chrześcijanie nauczyli się tej woli Pana
z Tory, którą wy tutaj otaczacie czcią, oraz od Jezusa, który wyciągnął ostateczne
konsekwencje z miłości nakazanej przez Torę. Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak
tylko zwrócić wzrok i myśli do Pana, aby podziękować Mu i uwielbić Go za to szczęśliwe
spotkanie i za dobra, które już z niego wypływają, za odnalezione braterstwo oraz
za nowe, głębsze wzajemne zrozumienie między nami tutaj w Rzymie, między Kościołem
a judaizmem wszędzie, w każdym kraju, dla dobra wszystkich. Dlatego chciałbym powiedzieć
wraz z psalmistą, w jego rodzimym języku, który jest również waszym dziedzictwem:
Hodu la-Adonai ki tow ki le olam hasdo jomar-na Jisrael ki le olam hasdo jomeru-na
jir’e Adonai ki le olam hasdo – «Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo wieczne jest
miłosierdzie Jego. Niech Izrael mówi, że wieczne jest miłosierdzie Jego. Niech mówią
bojący się Pana, że wieczne jest miłosierdzie Jego» (Ps 118, 1-2. 4). Amen”.