Trwa impas w stosunkach państwo-Kościół w Ekwadorze. Po ostrej wymianie zdań między
prezydentem a przewodniczącym episkopatu na temat nominacji nowego wikariusza apostolskiego
San Miguel de Sucumbíos głowa państwa potwierdza intencję zawetowania decyzji Watykanu,
jeśli nie byłaby po jego myśli.
Przy okazji wyjaśniła się sprawa przyczyny
konfliktu. Agencja EFE przytoczyła ostrą opinię prezydenta o karmelitach bosych, którzy
sprawowali dotychczas pieczę nad rzeczonym wikariatem apostolskim. Tymczasem chodziło
mu o kojarzące się z karmelitami stowarzyszenie kapłańskie Virgo Flos Carmeli wyrosłe
z ruchu Heroldów Ewangelii, które osobowość prawną w Kościele uzyskało w 2001 r. Jak
podaje agencja AFP, konkretnie sprawa dotyczy tymczasowego administratora San Miguel
de Sucumbíos. Miał nim zostać argentyński ksiądz Rafael Ibarguren związany z Heroldami
Ewangelii. Socjalistyczny prezydent Rafael Correa uważa to kościelne stowarzyszenie
za fundamentalistyczne i zaangażowane w walkę polityczną po niewłaściwej stronie barykady.
On sam jest zwolennikiem tzw. kościelnych wspólnot podstawowych wyrosłych na gruncie
teologii wyzwolenia. W ich budowanie mocno angażował się dotychczasowy wikariusz apostolski,
bp Gonzalo López Marañon OCD oraz inni pracujący tam karmelici bosi, których prezydent
bynajmniej nie atakował, ale przeciwnie, bronił ich dzieła, przeciwstawiając je działalności
wspomnianego ruchu.
Jak wyjaśnił ekwadorski wiceminister spraw zagranicznych,
Knitto Lucas, Heroldzi Ewangelii mieli popierać dyktaturę Pinocheta w Chile oraz ultrakonserwatywne
ruchy w Ameryce Łacińskiej. Dyplomata nie wykluczył, że w razie niemożności dojścia
do porozumienia Ekwador podda „rewizji” stosunki z Watykanem.