Tylko współpraca między Europą a krajami Maghrebu może zatrzymać niekontrolowany
napływ imigrantów na Stary Kontynent. Takiego zdania jest katolicki arcybiskup Tunisu,
Maroun Elias Lahham. W wywiadzie dla misyjnej agencji Fides odniósł się on do ostatnich
wydarzeń na południu Włoch, dokąd przybywają drogą morską tysiące imigrantów z pogrążonej
w chaosie Tunezji. Wobec groźby klęski humanitarnej częściową mobilizację ogłosiła
miejscowa Caritas. Włoski rząd był zmuszony zwrócić się o pomoc do Unii Europejskiej,
której agencja Frontex ma patrolować wody międzynarodowe regionu. Trwają też próby
zdyscyplinowania tymczasowych władz Tunezji, by lepiej strzegły swojej morskiej granicy.
Unia zdecydowała się ponadto na pakiet pomocowy dla tego kraju, by opanować zaistniały
kryzys.
Abp Lahham uważa, że obecna sytuacja jest wynikiem poczucia niepewności,
które dominuje zwłaszcza wśród ludzi młodych. Ci właśnie najczęściej decydują się
na ryzykowną wyprawę za morze do pobliskich Włoch w poszukiwaniu nowych perspektyw.
Zjawisko to było znane od dawna, jednak nabrało masowych rozmiarów w związku z destabilizacją
kraju i rozluźnieniem policyjnej kontroli – wyjaśnił ordynariusz Tunisu. Jego zdaniem
powstrzymanie exodusu będzie zależało od polityki gospodarczej nowego rządu, zwłaszcza
od powstrzymania galopującego bezrobocia, którego realny wskaźnik sięga już 20 proc.
Pracy nie mają także dobrze wykształceni młodzi ludzie. Stąd unijne wsparcie w wysokości
ponad ćwierci miliarda (258 mln) euro, z przeznaczeniem na projekty rozwojowe, pomaga
Tunezyjczykom, a zarazem odciąża samą Europę. „Zdaję sobie sprawę, że nie da się przyjąć
wszystkich, którzy chcieliby przyjechać do Włoch – stwierdził abp Lahham. – Dlatego
droga do opanowania tego zjawiska wiedzie przez współpracę na rzecz rozwoju naszych
krajów i włączenie młodych w ten proces”.