1. Od początku
istnienia religii chrześcijańskiej jej wyznawcy spotykali się z silnym oporem ze strony
wielu środowisk, a niekiedy spotykały ich prześladowania, które w ciągu wieków słabły
albo narastały, ale nigdy całkowicie nie ustały. Dlaczego taki los spotykał i spotyka
chrześcijan? Odpowiedzi mogą być różne. Nie tutaj czas i miejsce na szczegółową analizę
tego obszernego zagadnienia. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden aspekt: Jezus Chrystus
głosił naukę tak różną od mentalności człowieka, tak odmienną od jego skłonności do
grzechu, tak bardzo idącą pod prąd opinii społecznej, że On sam jako pierwszy spotkał
się ze zdecydowanym sprzeciwem wielu słuchaczy. Ale jest też i druga strona medalu:
od czasów Zbawiciela po dzień dzisiejszy wielu ludzi, pomimo rozlicznych trudności,
świadomie wybiera właśnie naukę Chrystusa jako tę, która może przynieść prawdziwe
szczęście.
Kim są chrześcijanie – pytamy – którzy odegrali tak wielką rolę
w zmianach, jakie następowały w ciągu wieków, a jednocześnie byli i są tak często
odrzucani przez świat? Kim jesteśmy my, chrześcijanie dwudziestego pierwszego wieku,
wezwani do zdecydowanego określenia się w pluralistycznym świecie?
2. „Jezus
powiedział do swoich uczniów: Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój
smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie
przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło
wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli
wasze dobre uczynki i chwalili ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,13-16).
Porównując
chrześcijan do soli, która może utracić swój smak, i nazywając ich światłem świata,
Jezus mówi wszystkim swoim wyznawcom: albo jesteście moimi prawdziwymi uczniami albo
jesteście ludźmi nieszczerymi i nieszczęśliwymi. Jeśli prawdziwie naśladujemy Jezusa,
nie możemy się wycofywać ani zmieniać Jego nauki, choć ona nie będzie akceptowana
przez wielu. Dobro, które mamy realizować bez oczekiwania na uznanie, na wynagrodzenie,
nie może być jednak ukrywane, bo gdy jest widoczne, przynosi obfitsze owoce. Czyniąc
dobrze, stajemy się zaczynem dla innych, bierzemy udział w wielkim dziele Boga.
3.
„Wy jesteście solą ziemi... Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,13.14) . Oto słowa
Chrystusa, które tak jasno charakteryzują chrześcijan i ich ciągle aktualną misję.
Zmieniają się czasy, zmieniają się sytuacje, ale te słowa zachowują wartość niezmienną.
Popatrzmy jak jest dzisiaj. Jakiż jest napór na Kościół, aby zaakceptował rozwody
małżeńskie, aborcję, związki homoseksualne, eutanazję i aby upodobnił się do świata.
Jako chrześcijanie czujemy się niekiedy trochę zagubieni, wyobcowani w obliczu współczesnego
Areopagu, na którym co pewien czas przegrywamy ważne dla nas walki. Co więcej, nalega
się, by zupełnie usunąć naszą wiarę z życia publicznego, by zewnętrznie nie manifestować
przekonań religijnych, by nie ukazywać zachowaniem, strojem ani jakimikolwiek znakami,
że jesteśmy uczniami Chrystusa. W jednych częściach świata nas prześladują jak w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa, łącznie z torturami, w innych jesteśmy usuwani w cień, wyśmiewani,
krytykowani za odmienność.
Ale przecież nie możemy wycofać się z pola walki,
choćby było nas ciągle mniej, choćby wydawało się nam, że opuszczają nas siły. „Jeśli
sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie
i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13).
Pamiętajmy o tym, co pisał starożytny
autor: „Chrześcijanie… mieszkają we własnej ojczyźnie, ale jako pielgrzymi. Podejmują
wszystkie obowiązki jako obywatele, ale i podchodzą do wszystkiego jak cudzoziemcy…
Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem przekraczają prawa… Bóg wyznaczył im tak
zaszczytne miejsce, że nie wolno go opuścić” .