1. Nasza duchowa
historia zaczęła się w momencie przyjęcia chrztu świętego. Większość z nas otrzymała
go we wczesnym dzieciństwie i nie pamięta samego wydarzenia ani jego okoliczności.
O Bogu słyszeliśmy następnie jako dzieci od rodziców, kapłanów i katechetów. Na różny
sposób Go sobie wyobrażaliśmy i w miarę upływu lat staraliśmy się nawiązać z Nim coraz
bliższy kontakt. W pewnym momencie naszego życia usłyszeliśmy Jego głos; na początku
cichy i niewyraźny, później coraz silniejszy. Głos ten wzywał nas do podjęcia jakiegoś
zasadniczego wyboru w naszym życiu. Dzisiaj, już z pewnej perspektywy czasowej, możemy
mówić, że wtedy podjęliśmy świadomy dialog z Bogiem, który wołał nas po imieniu. Posłuchajmy
jak to było w przypadku pierwszych uczniów Chrystusa.
„Gdy Jezus przechodził
obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata
jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich:
«Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast zostawili sieci i
poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna
Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe
sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim” (4,18-22).
2.
Ewangelista w niewielu słowach opisuje powołanie pierwszych apostołów. Ukazuje, że
słysząc głos Jezusa, Szymon i Andrzej, Jakub i Jan nie stawiają oporu, o nic nie pytają,
lecz zostawiają swoje sieci i łodzie na brzegu jeziora i idą za Nim. Nic nie wiemy
o ich dotychczasowym życiu. Możemy przypuszczać, że byli ludźmi młodymi i jako tacy
mieli na pewno jakieś marzenia, plany, ale przeżywali też wątpliwości i napotykali
na trudności. Jezus nie obiecywał im łatwego życia, dał jedynie propozycję, którą
oni chętnie przyjęli. Jego słowa odczytali jako pewne wyzwanie, które trzeba było
podjąć, by życie nie minęło bezowocnie. Nie oczekiwali szybkiej pomocy w rozwiązaniu
swoich problemów, ale poczuli nowy entuzjazm i nadzieję, których może im brakowało
przy wykonywaniu ciężkiej i trochę monotonnej pracy rybaka.
3. Warto nawiązać,
na kanwie dzisiejszej Ewangelii, do czasu, w którym po raz pierwszy usłyszeliśmy wyraźniej
głos Pana. Jednych wzywał on do podjęcia obowiązków małżeńskich i rodzinnych, innych
do kapłaństwa, jeszcze innych do życia konsekrowanego. Różne były wtedy nasze reakcje.
Niektórzy poszli od razu za głosem Pana, jak opisani w Ewangelii pierwsi uczniowie;
inni zastanawiali się długo; jeszcze inni sprzeciwiali się i dopiero po długim wewnętrznym
zmaganiu przyjęli wolę Bożą; jeszcze inni na ten głos w ogóle nie zareagowali. Z pewnością
były też inne chwile w naszym życiu, w których wyjątkowo wyraźnie doświadczyliśmy
obecności i mocy Boga. Należą one do istotnych rozdziałów naszej duchowej historii.
Przeżyliśmy
też, a może dzieje się to aktualnie, niebezpieczeństwo zniechęcenia pod wpływem myśli,
że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani, że popełniliśmy i popełniamy wiele grzechów,
że nie jesteśmy godni, aby spotkać w naszym życiu Boga, który przecież ma wiele innych
ważniejszych spraw. O tej pokusie pisał Adam Mickiewicz w Dziadach (cz. III,
scena 5): Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? - / Prochem i niczem;
/ Ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał, / Ja, proch, będę z Panem gadał.
Warto
przy tej okazji zapytać samych siebie, co lub kto pomógł mi spotkać autentycznie Boga
w moim życiu? Jakie były okoliczności tych spotkań? Co mi pomagało i pomaga pokonać
to teistyczne mniemanie o Bogu odległym i mało się mną interesującym? Apostołowie
z biegiem czasu coraz głębiej rozumieli i doświadczali miłości, którą każdego z nich
obdarzał Jezus Chrystus, aż do złożenia najwyższej ofiary.
Prośmy, za pośrednictwem
pierwszych apostołów, o łaskę przeżywania pięknej, żywej relacji z Bogiem, który nam
się objawia, który nas wzywa po imieniu, ciągle zaprasza do nowego, innego pojmowania
życia, innymi słowy, obdarza swoim powołaniem.