2010-12-19 17:12:48

Ex Oriente Lux


Przyjdź Panie Jezu ... czyli o tym, na co czekamy. Część IV

Posłuchaj: RealAudioMP3

Przyjdzie powtórnie, ale kiedy? Pierwsza odpowiedź narzuca się sama: Boże Narodzenie już za tydzień niecały. No tak, ale my mówimy o nadziei powtórnego przyjścia Pana, tego chwalebnego, by sądzić żywych i umarłych, by wziąć w posiadanie królestwo Ojca, przygotowane od założenia świata (por. Mt 25,34), by odebrać cześć i chwałę od wszystkich istot niebieskich, ziemskich i podziemnych (por. Flp 2,10). Ilekroć powraca temat oczekiwania na rzeczy ostateczne, zawsze pojawia się pytanie o czas, o datę, o dzień, w którym ma to nastąpić. Bo przecież chcemy być przygotowani, i oby tak było. Nie chcemy, aby ów dzień nas zaskoczył, i słusznie. Ale najczęściej – i trzeba to przyznać – po prostu jesteśmy ciekawi, my, żyjący dziś i teraz. Ciekawi, jak gdyby chodziło o wydarzenie sportowe, ważny mecz, albo o koncert, którego nie wolno przegapić, albo wręcz o kolejny odcinek ulubionego serialu. Tyle że tu nie chodzi o kolejny odcinek, ale o to, co jedyne w swoim rodzaju. Nie chodzi o mecz, bo to nasze życiowe sprawy mają być przedmiotem sądu. I koncertu też nie będzie, no chyba że kto lubi dźwięk trąby, jaką według słów Apokalipsy dadzą do rąk aniołowi, by obwieścił koniec miejsca i czasu.

To prawda, że o przychodzeniu Pana chrześcijanie mówili wspominając wydarzenia z Nazaretu, z Betlejem i z Jerozolimy. Czas się wypełnił, gdy Bóg zamieszkał pośród swojego ludu, by pozostać z nim po wszystkie dni, aż do skończenia świata (por. Mt 28,20). Znakiem przyjścia Pana dla uczniów Chrystusa zawsze był moment, gdy przyjmowali chrzest, bo to w tym znaku człowiek umiera dla świata, a rodzi się dla Boga, jak powiada święty Paweł (por. Rz 6,10). Czasem przyjścia Pana dla wspólnoty Kościoła zawsze była Eucharystia, więc chrześcianie schodzili się na nią nawet z dalekich stroch, albo cierpliwie czekali na księdza, by wraz z nimi celebrował to mistyczne Boże przychodzenie. Jednak zawsze też pamiętali, że On ma przyjść w czasie, który właściwie jest poza czasem; że ma przyjść na końcu wieków (por. Hbr 9,26).

Chrystus sam mówi o tym swoim powtórnym przyjściu, że się dokona w czasie, którego się nie spodziewacie (por. Mt 24,44). Jeśli tak, to nie warto zgadywać, mówili ludzie roztropni; a co bardziej bojaźliwi dodawali jeszcze, że nawet nie wolno i że Pan zakazał. Ale inni wskazywali znów na słowa zachęty Zbawiciela do czujności, podpierając się jeszcze słowami Psalmisty wołającego: naucz nas Panie liczyć dni nasze (por. Ps 90,12); no więc też śmiało liczyli, ile nam tego czasu zostało. Z takiego liczenia powstał nawet cały ruch, który rozwijał się dynamicznie zwłaszcza w pierwszych dwóch wiekach Kościoła, ale jego epigoni odzywają się przy różnych okazjach aż po dziś dzień. Otóż ruch ten, czy może raczej nurt teologiczny, nazywano millenaryzmem, od łacińskiego słowa mille, co znaczy „tysiąc”. Spodziewali się bowiem, że gdy wreszcie spełnią się znaki oczekiwanego przyjścia Mesjasza, to nastanie Jego królestwo, ze stolicą w Jerozolimie, ale tej niebiańskiej, w którym odpowiednie miejsce otrzymają sprawiedliwi, zaś grzesznicy bedą się mieli z pyszna. Dla jednych wyznawców owego millenaryzmu miał być to zarazem koniec czasów, dla innych – dopiero początek, zawsze jednak okres ten liczono na tysiąc lat, zgodnie ze słowami Apokalipsy (por. Ap 20,4). Wszyscy jednak wyobrażali sobie ów czas mniej więcej tak, jak o tym opowiadał niejaki Papiasz, żyjący w II wieku biskup Hierapolis w Małej Azji, niegdyś ponoć uczeń samego Jana Ewangelisty. Pisma Papiasza zachowały się tylko fragmentarycznie; w jednym z takich fragmentów, przekazanych przez Ireneusza z Lyonu, czytamy:

„Nadejdą dni, kiedy zrodzą się winne latorośle, z których każda będzie miała dziesięć tysięcy gałęzi, a na każdej gałęzi po dziesięć tysięcy gałązek, a na każdej gałązce po dziesięć tysięcy odrośli, a na każdej odrośli po dziesięć tysięcy gron, a w każdym gronie dziesięć tysięcy owoców, a każdy owoc przyniesie – gdy się go wyciśnie – dzwadzieścia pięć miar wina. I gdy ktoś ze świętych będzie chciał zerwać jedno z tych gron, drugie będzie wołało: «Jestem lepszym gronem, zerwij mnie i przeze mnie chwal Pana!» Podobnie ziarno pszenicy zrodzi dziesięć tysięcy kłosów, a każdy kłos zawierać będzie dziesięć tysięcy ziaren, a każde ziarno da dziesięć tysięcy funtów pszennej mąki jasnej i czystej. Inne natomiast [rośliny] rodzić będą owoce, ziarna i zioła wedle miary, jaka im odpowiada. Wszystkie zwierzęta będą przyjmowały pokarm, który rodzi ziemia, i będą żyły w zgodzie i pokoju, a ludziom będą posłuszne z całym poddaniem” (tł. H. Pietras, Początki teologii Kościoła, Kraków 2000, s. 309n).

Oto jak Papiasz z Hierapolis opisywał ów świat, który ma nastąpić wraz z powtórnym przyjściem Pana. Wyobrażał go sobie jako przepyszny rajski ogród na ziemi, obfitujący w jadło i w napoje wyborne, pełen harmonii i pokoju. Papiasz używał takich cielesnych metafor i symboli, bo przecież człowiek nie potrafi opisywać bez odwołania się do kategorii przestrzeni. Nie radzimy sobie także bez kategorii czasu, stąd wielu wierzyło, że ziemski raj trwać będzie przez symboliczną liczbę tysiąca lat, by zaznaczyć jakby niewyobrażalny okres, praktycznie wieczny, choć takim jest tylko Bóg.

Nie wiemy, kiedy Pan przyjdzie po raz wtóry i kiedy ma nastąpić odnowienie świata. Wierzymy, że będzie ono dziełem samego Boga, ale chyba też nie dokona się bez naszego wysiłku, bez naszej współpracy. W końcu jesteśmy na tym świecie u siebie w domu, więc nie ma sensu oczekiwać, że nam go aniołowie posprzątają. Tak, Pan przyjdzie w czasie, kiedy się nawet spodziewać Go nie będziemy. Więc zgadywanie dnia i godziny chyba nie ma sensu. My chrześcijanie powinniśmy być nieustannie gotowi, mamy się na ten czas końca czasów zawsze przygotowywać i odnawiać w oczekiwaniu na Tego, Który jest, Który był i Który przychodzi (por. Ap 1,8).

Jest taki piękny fragment w Apokalipsie świętego Jana (J 3,20): „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał”. Marana tha! Przyjdź Panie Jezu!

Rafał Zarzeczny SJ








All the contents on this site are copyrighted ©.