2010-12-18 10:50:05

Okruchy Ewangelii - czwarta niedziela Adwentu


Był człowiekiem prawym

Posłuchaj rozważania: RealAudioMP3

1. Już tylko kilka dni dzieli nas od Świąt Bożego Narodzenia. Staramy się nie poddawać szalonemu rytmowi życia, ale nie przychodzi nam to łatwo. Jest przecież tyle spraw, umówionych spotkań, wyznaczonych terminów, a dodatkowo może ktoś z najbliższych ciężko choruje, uległ wypadkowi, stracił pracę lub nie zdał egzaminu. Próbujemy być dzielni, zachowywać spokój i ufność, ale trochę inaczej wyobrażaliśmy sobie ten Adwent. Wsłuchujemy się w słowa Pisma Świętego, zwłaszcza w te, które proponuje nam liturgia mszalna, staramy się skupić, otworzyć na Boże natchnienia, ale nadchodzą rozproszenia, myśli spontanicznie wędrują w innym kierunku.

I to właśnie teraz, kiedy jesteśmy u szczytu naszych przygotowań do świąt – w czwartą niedzielę Adwentu – Kościół ukazuje nam św. Józefa. Znany to, a jednocześnie tajemniczy święty; Biblia nie podaje ani jednego wypowiedzianego przez niego słowa. Trochę informacji znajdujemy o nim w ewangelicznych historiach dzieciństwa Jezusa. Podają one m.in, że św. Józefowi kilkakrotnie ukazał się anioł. Za pierwszym razem objawił mu we śnie fakt cudownego poczęcia Dziecięcia przez Maryję za sprawą Ducha Świętego, a za drugim kazał mu uciekać z rodziną do Egiptu przed prześladowaniem Heroda. Dzisiejsza Ewangelia dotyczy tego pierwszego objawienia:

2. „Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić jej na zniesławienie, zamierzał oddalić ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». (…) Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,18-21.24).

Nie wiemy dokładnie, ile lat miał św. Józef, gdy Jezus narodził się w Betlejem. Biorąc pod uwagę ówczesne zwyczaje, mógł mieć co najwyżej dwadzieścia kilka lat. Przeczytany fragment Ewangelii określa go jako człowieka prawego. Co to oznacza? W perspektywie biblijnej człowiek prawy to ten, który realizuje wolę Bożą, zwłaszcza jeśli wymaga to szczególnej pokory, prostoty i zaufania. Św. Józef nie rozumiał pewnych rzeczy; wiedział np. że nie jest ojcem Dziecka, które się poczęło, a za takiego będzie uchodził w społeczności.

Jako człowiek prawy był jednak przekonany, że w życiu duchowym nie można wszystkiego zrozumieć; że Bóg przewyższa zdecydowanie możliwości naszego rozumu; że jest ponad naszymi myślami; że wcale nie musi zachowywać się tak, jak byśmy sobie tego życzyli.

Pisał Antoine de Saint Exupéry: „Panie, mówiłem, tam na gałęzi drzewa siedzi kruk. Rozumiem, że Twój majestat nie może się zniżać do mówiącego. Lecz ja potrzebuję znaku. Gdy skończę moją modlitwę, spraw, aby ten kruk odleciał. (…) I patrzyłem na ptaka. Ale on siedział nieruchomo na gałęzi. Wtedy znowu zwróciłem się do kamienia. Panie, mówiłem, masz słuszność. Twój majestat nie może się zniżać do moich żądań. Gdyby kruk odleciał, byłbym jeszcze smutniejszy. Bo taki znak byłby znakiem danym mi przez kogoś równego – a więc znowu przeze mnie samego, znowu byłby odbiciem moich pragnień. I ciągle tkwiłbym w swojej samotności. I oddawszy cześć wróciłem. Lecz wtedy właśnie moja rozpacz ustąpiła miejsca nieoczekiwanej radości”.

3. Nie, św. Józef nie prosił Boga o szczególne znaki dla siebie. Wydaje się, że z natury swojej był refleksyjny. Poświęcał ponadto wiele czasu na modlitwę, przez którą pogłębiał kontakt z Bogiem; dlatego nawet mało znaczące, wydawałoby się, przeżycia stawały się dla niego wyraźnymi znakami. Ponadto był przekonany, że niekiedy brak znaku o jaki prosimy, może być – jak to wynika z przytoczonego tekstu francuskiego autora – bardzo wyraźnym znakiem Bożej obecności. A cóż powiedzieć, jeśli ukazuje mu się we śnie wysłannik Boga i bardzo wyraźnie mówi do niego: „Nie bój się” (Mt 1,20).

Przeżycia i postawa św. Józefa ukazują nam różne trudności, wątpliwości i lęki, na jakie może natrafić osoba nawet głęboko wierząca, która jest ciągle wzywana przez Boga do pogłębiania swej wiary. Nasze osobiste życie potwierdza to stwierdzenie. Wydaje się nam niekiedy, że osiągnęliśmy już pewien zadowalający poziom życia duchowego, gdy nagle niewielka trudność znacznie go obniża.

Jeśli to zdarzy się nam teraz, w Adwencie, prośmy o pomoc tak znamienitego orędownika. Jeden z pisarzy w ten sposób argumentował moc wstawienniczą św. Józefa. Kiedy przy końcu świata Jezus będzie wypowiadał do zgromadzonych słowa: „Byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić” (Mt 25,42), wielu może się pytać, czy to do nich Zbawiciel kieruje te słowa. Natomiast św. Józef, jako Jego przybrany ojciec, może być wtedy zupełnie spokojny. Bo to on właśnie troszczył się o wszystkie potrzeby Jezusa. Zatem jeśli i my poprosimy go o pomoc w jakiejś sprawie, bez niepotrzebnych słów szybko zatroszczy się również o nas.

ks. Waldemar Turek








All the contents on this site are copyrighted ©.