Przemoc w Demokratycznej Republice Konga trwa przy obojętności świata – alarmują misjonarze
z organizacji „Sieć pokoju dla Konga”. To już kolejny głos Kościoła w ciągu ostatnich
dni, ujawniający dramat Kongijczyków, którzy na wschodzie kraju praktycznie codziennie
padają ofiarą przemocy, gwałtów, mordów i napadów.
Misjonarze zauważają, że
wspólnota międzynarodowa biernie przygląda się temu, co dzieje się na wschodzie Konga.
Co więcej ma się wrażenie, że stała się „wspólnikiem” trwającej tam przemocy. Jest
to aluzja to rabunkowej eksploatacji bogactw mineralnych od lat prowadzonej przez
światowe koncerny. „Punkt widzenia Zachodu uwarunkowany jest perspektywą uzyskiwanych
korzyści. Trudno więc oczekiwać, że świat wystąpi przeciwko bogatym koncernom, które
stoją u źródeł tragedii Konga” – piszą misjonarze w specjalnym liście. Przypominają
zarazem, że kilka dni temu kapłani kongijskiej diecezji Butembo-Beni, leżącej w najbardziej
zapalnym regionie Północnego Kivu, wytknęli światu, iż biernie przygląda się dokonującemu
się tam każdego dnia „pełzającemu ludobójstwu”.