2010-12-05 17:42:07

Polskie obchody dnia modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie


Tradycyjnie już w drugą niedzielę Adwentu w całej Polsce obchodzony był Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie. Jego celem jest duchowe i materialne wsparcie odradzającego się Kościoła katolickiego w krajach Europy Wschodniej, Rosji i Azji Środkowej.

„W komunii z Bogiem i z ludźmi” – te słowa wybrano na hasło tegorocznych obchodów. Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie został ustanowiony z inicjatywy Konferencji Episkopatu Polski, a jego organizacją zajmuje się Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie.

Przewodniczący tegoż zespołu, bp Tadeusz Pikus, podkreślił, że szczególną wartość tego dnia ma nasza modlitwa za Kościół na Wschodzie. „I tutaj konkretne zaangażowanie Kościoła w modlitwę i jednocześnie apel do wspólnot kościelnych, które znajdują się na terenie wschodnim, gdzie ta pomoc jest kierowana, tworzy niezwykłą więź duchową, której spójnikiem jest Bóg – powiedział bp Pikus. – I myślę, że to jest bardzo ważna i konieczna pomoc”.

Bp Pikus przyznał, że jednym z priorytetów działalności na tamtych terenach jest ustalenie dobrych relacji z Cerkwią prawosławną. „A to jest bardzo trudne dlatego, że cokolwiek tam się wydarzy pożytecznego i pozytywnego z pracy Kościoła katolickiego, może być w każdym momencie posądzone o prozelityzm i ten problem jest do rozwiązywania. Gdyby to można było rozwiązać, praca obydwu Kościołów bardzo by zyskała” – dodał bp Pikus.

Podobnie jak w latach poprzednich, bo Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie istnieje od 21 lat, przygotowano materiały animacyjne, które informują o przeżywanym dniu i zapraszają do włączenia się w modlitwę i zbiórkę pieniężną do puszek. Zbiórka ma na celu wsparcie materialne osób zaangażowanych w pracę duszpasterską, katechetyczną i charytatywną Kościoła katolickiego na Wschodzie.

Jednym z elementów obchodów była Msza św. w intencji odradzającego się na Wschodzie Kościoła katolickiego. Porannej Eucharystii w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie, transmitowanej przez Program I Polskiego Radia, przewodniczył bp Józef Zawitkowski z Łowicza.

„Ludzie kochani ze Wschodu, bracia moi znad Niemna, z cmentarza na Rossie, z Wilna ze starej stolicy Jagiellonów, mickiewiczowi ludzie z Nowogródka, bracia moi ze Lwowa zawsze wiernego, ojcowie Orląt Lwowskich, do was wołamy z Kościoła św. Krzyża w Warszawie, z Chrystusowcami, w górę serca bracia. I tak trwajcie mocni w wierze i pamiętajcie: nie jesteście sami” – mówił bp Zawitkowski.

Podczas ubiegłorocznego Dnia modlitwy za Kościół na Wschodzie polscy katolicy ofiarowali na jego potrzeby niemal 2 mln zł.

Jak powiedziała pracująca na Białorusi s. Barbara Sajnok, franciszkanka od cierpiących, Kościół na Wschodzie wciąż potrzebuje modlitewnego i materialnego wsparcia. „Widzę, że liczba kościołów, parafii rośnie. Wtedy wszystkie kościoły były zburzone, pojedyncze kościoły tylko funkcjonowały. W tej chwili odbudowano większość z nich, nowe kościoły powstały. W parafiach, chociażby w tej, którą sobie przypominam, zaczynano od grupki 10 osób, w tej chwili jest 2 tys. wiernych. Więc Kościół rośnie liczebnie, rośnie też świadomość, natomiast mentalność się tak szybko nie zmienia. Na to potrzeba około trzech pokoleń, żeby coś się zmieniło. Mówiąc mentalność mam na myśli, że ludzie, którzy chodzą do Kościoła, niekoniecznie prowadzą życie chrześcijańskie na co dzień. Modlitwa w kościele, bycie w kościele jest czymś innym, a życie w pracy jest czymś innym. Na ile wpływa wiara na codzienność życia? Część z nich bardzo odpowiedzialnie przyjęła nauczanie Kościoła, szczególnie osoby, które są w ruchach prorodzinnych. Takich ruchów jest coraz więcej. Ci ludzie świadomie przyjęli Chrystusa do swojego życia i tym żyją, natomiast dla przeciętnego katolika jest to bardzo trudne: przenieść myślenie chrześcijańskie do codziennego życia” – podkreśliła s. Barbara Sajnok.

Kościół katolicki na Wschodzie, chociażby ten na Białorusi, radzi sobie coraz lepiej, ale wciąż potrzebuje pomocy z Zachodu – przyznaje ks. Witalij Dabrałowicz, dyrektor Caritas diecezji grodzieńskiej na Białorusi.

„Na początku wszystko ograniczało się do przywożenia pomocy humanitarnej z zagranicy i rozdawaniu jej. Dzisiaj Caritas na Białorusi poszedł o wiele dalej, bo stara się zajmować różnymi projektami. Największy z nich to oczywiście praca z dziećmi, kolonie letnie, akcje prowadzone na rzecz niepełnosprawnych dzieci i dorosłych, również na rzecz dzieci z rodzin trudnych społecznie. Takie rodziny są wszędzie, a na Białorusi tym bardziej, ponieważ mamy do czynienia z plagą alkoholizmu. Rodzice po prostu nie dbają o swoje dzieci. Obecnie ludzie docenili działalność Caritas, działalność Kościoła, zauważając, że Kościół interesuje się nie tylko katolikami, ale wszystkimi, i zaczęli włączać się finansowo i jako wolontariusze, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch lat. Staramy się pójść w tę stronę, by pomóc im jeszcze bardziej, by we własnej ojczyźnie wykorzystali swoje możliwości. Chociaż jeszcze dużo korzystamy z pomocy zachodniej, ale już można powiedzieć, że 50 proc. środków pozyskujemy na miejscu, podobnie jak ręce do pracy” – stwierdził ks. Witalij Dabrałowicz.

Kościół na Wschodzie wciąż potrzebuje także wsparcia osobowego z Polski. Wśród tamtejszych katolików pracuje obecnie ok. 250 kapłanów diecezjalnych, 450 zakonnych i 23 braci, a także prawie 500 sióstr zakonnych oraz kilku wolontariuszy świeckich.

R. Łączny, KAI








All the contents on this site are copyrighted ©.