"Ratzinger stał się moim przeznaczeniem" - Peter Seewald o swoich spotkaniach z Benedyktem
XVI
W przyszłym tygodniu trafi do księgarń nowy wywiad-rzeka z Benedyktem XVI pt. „Światło
świata”. Na kilka dni przed tym wydarzeniem autor książki, Peter Seewald, opowiedział
włoskiem dziennikowi Il Foglio o swej kolejnej rozmowie z Papieżem i wieloletnich
kontaktach z Josephem Ratzingerem, które odmieniły jego życie; sprawiły, że z komunisty
ponownie stał się katolikiem. „Wierzę w przeznaczenie. I w jakimś sensie mogę powiedzieć,
że Ratzinger stał się moim przeznaczeniem” – wyznaje Seewald, opowiadając historię
znajomości z dzisiejszym Papieżem.
Wszystko rozpoczęło się w 1993 r. Pracował
wówczas jako dziennikarz w monachijskiej gazecie Süddeutsche Zeitung. Ktoś wpadł na
pomysł, żeby zrobić wywiad z kard. Ratzingerem, który w Monachium nigdy nie cieszył
się dobrą sławą. Jeszcze jako arcybiskup tego miasta zyskał miano Panzerkardinala.
Kiedy odszedł do Watykanu nazywano go również Wielkim Inkwizytorem. Wywiad z pochodzącym
z Bawarii kardynałem miał się ukazać w sobotnim dodatku do Süddeutsche Zeitung. Zadanie
zlecono Seewaldowi. „W owej epoce wystarczyło znać jako tako dziesięć przykazań, by
uchodzić za specjalistę od teologii” – wspomina dziennikarz.
Tak rozpoczęła
się seria wywiadów. W 1996 r. ukazała się ona w formie książki „Sól ziemi”, a w roku
2000 – „Bóg i świat”. 23 listopada ukaże się natomiast najnowsza publikacja: „Światło
świata”. W pierwotnym zamyśle chodziło o bilans pięciu lat pontyfikatu. Książka wykracza
jednak poza ten pierwotny plan. Papież podejmuje w niej podstawowe kwestie, które
dotyczą ludzkiej egzystencji, takie jak sens życia, postęp, wartości, rola wychowania...
Jest też mowa o kwestiach eschatologicznych, jak koniec świata czy ponowne przyjście
Chrystusa, które we współczesnym Kościele stały się swoistym tabu.
Seewald
zapewnia, że będzie to będzie to wciągająca lektura. „Przede wszystkim dlatego, że
znajdujemy się w momencie wielkich przemian. Momencie bardzo delikatnym dla Kościoła
i dla wiary. Jest wielu, którym ta książka nie będzie się podobać. Jednym nie spodoba
się, że Papież trwa jednak przy swoich poglądach. Inni będą niezadowoleni, bo obraz
Papieża, jaki się z niej wyłania, w najmniejszym stopniu nie odpowiada temu, który
kształtuje poważna część mediów. Ta książka nie zadowoli również części świata kościelnego”
– zaznacza Seewald. Jest jednak przekonany, że „Światło świata” przemówi do wielu
ludzi dzięki „jasności poglądów, bronionej w niej prawdzie, i wyrażonym tu prorockim
słowom”.
Niemiecki dziennikarz jest świadomy przywileju, jaki go spotkał.
Jeszcze nikt nie robił z Papieżem wywiadu w taki sposób, twarzą w twarz. To prawda,
że już Paweł VI udzielił wywiadu Jeanowi Guittonowi, a Jan Paweł II André Frossardowi
i Vittorio Messoriemu. Były to jednak pisemne odpowiedzi na nadesłane pytania, a nie
typowe dziennikarskie wywiady. Po raz pierwszy o wywiad z Benedyktem XVI Peter Seewald
poprosił przed dwoma laty. W tym samym czasie uczynił to również Vittorio Messori.
Papież odmówił obu, bo jak stwierdził, miał wówczas zbyt dużo obowiązków. Zamiast
wywiadu Seewald opublikował wtedy biografię Josepha Ratzingera pt. „Benedykt XVI:
portret z bliska”.
Poprzedni wywiad z Josephem Ratzingerem przeprowadził on
w 2000 r. Na rozmowy miał cały tydzień, który wraz z dzisiejszym Papieżem spędził
w opactwie na Monte Cassino. Tym razem spotkanie miało miejsce w Castel Gandolfo i
trwało sześć dni, a dokładniej tylko sześć godzin. Codziennie po godzinie. Trochę
z mojej głupoty – przyznaje Seewald. Rozmowy nagrywał bowiem zarówno na sprzęcie cyfrowym,
jak i dla pewności, na zwykłym magnetofonie, z godzinną kasetą. Kiedy kaseta się kończyła,
urywała się również nasza rozmowa, bo Papież słysząc, że magnetofon się zatrzymał,
żegnał się ze mną do następnego dnia. W sumie nagrałem jednak siedem godzin rozmowy
– wyznaje Seewald.
Książka składa się z trzech części. W pierwszej, noszącej
tytuł „Znaki czasu”, Papież mówi o sprawach aktualnych, które dotyczą Kościoła, kryzysów,
które ten ostatnio przeżywał, nadużyć seksualnych czy przypadku bp. Williamsona.
Druga
część to bilans pięciu lat pontyfikatu. „Ta część jest szczególnie ważna, zwłaszcza
w Niemczech – podkreśla Seewald. – Tutejsze media są bardzo zuniformizowane. O Watykanie
informują tylko wtedy, gdy dzieje się coś złego. Również konferencja episkopatu nie
jest silnym papieskim sojusznikiem. Trzeba pamiętać, że Niemcy to kraj reformacji,
podziału Kościoła. Stąd bierze się owa wrogość, która nigdy nie wygasła. Ale jesteśmy
też krajem, który zredukował całą swą historię do 12 lat nazizmu. Musimy odbudować
naszą historię, do której należy również całe tysiąclecie, w którym Niemcy były Świętym
Cesarstwem Rzymskim” – zaznacza niemiecki dziennikarz.
Trzecia część wywiadu
z Benedyktem XVI wybiega ku przyszłości. Padają pytania o sprawy, które negatywnie
rzutują na obraz Kościoła, a mianowicie o celibat, święcenia kobiet, rozwody. Seewald
zastrzega jednak, że książka nie ma charakteru dysputy teologicznej. „Jest to raczej
otwarta dyskusja o kryzysie w Kościele, o problemach społeczeństwa. Ma być przede
wszystkim gorącym apelem do instytucji kościelnych, do świata i do każdego człowieka,
bo tak dalej być nie może; ludzkość znajduje się w chwili przełomu” – zaznacza niemiecki
dziennikarz i cytuje w tym kontekście słowa Papieża: „Istnieje tyle problemów, które
powinny być rozwiązane, lecz nie będzie to możliwe, dopóki w centrum nie znajdzie
się Bóg”.
W rozmowie z dziennikiem Il Foglio Peter Seewald nieraz powraca
do swego pierwszego spotkania z Josephem Ratzingerem. Nazywa je opatrznościowym. „Sam
Ratzinger powiedział mi, że to Opatrzność postawiła mnie na jego drodze, a on odczytał
to jako dobrą okazję”. W 1993 r., kiedy spotkali się po raz pierwszy, miał 39 lat
i od dawna nie zaglądał do kościoła. Choć pochodził z rodziny katolickiej, był nawet
ministrantem i myślał wręcz o kapłaństwie, w wieku 19 lat oficjalnie wypisał się z
Kościoła i został marksistą. W 1976 r. założył skrajnie lewicowy tygodnik. Z czasem
porzucił jednak działalność polityczną. Został dziennikarzem. Najpierw w Hamburgu,
gdzie pracował w tygodniku Der Spiegel, a potem w Monachium w dzienniku Süddeutsche
Zeitung. Kiedy zaproponowano mu wywiad z Panzerkardinalem, w pierwszej chwili
odmówił. „Wolałbym z Janem Pawłem II, dla którego miałem więcej zrozumienia, ale Ratzinger
nie był w moim typie” – wspomina po latach.
Kiedy ostatecznie podjął się tego
zadania, zaczął czytać wszystko, co napisano o Ratzingerze, i szybko zdał sobie sprawę,
że wszyscy w zasadzie piszą to samo. „Ratzinger był dla niemieckich mediów niczym
czerwona płachta na byka. I tak jest do dzisiaj” – przyznaje. Jako przykład przytacza
sposób, w jaki Süddeutsche Zeitung zrelacjonował niedawną wizytę prezydenta Izraela
u Benedykta XVI. Obiektywnie rzecz biorąc miała ona bardzo pozytywny wydźwięk. Szymon
Peres przyznał, że jeszcze nigdy relacje między Watykanem i państwem izraelskim nie
były tak dobre. Tymczasem monachijski dziennik kompletnie pomija słowa Peresa, a zamiast
tego wylicza wszystkie możliwe problemy na linii Watykan-Izrael. „W moim przekonaniu
– zaznacza Seewald – jest to niepokojące i niebezpieczne uchybienie dziennikarskiej
etyce zawodowej”.
Powracając do pierwszego wywiadu z 1993 r., Seewald przyznaje,
że bardzo dobrze się do niego przygotował. Spotkanie z Ratzingerem zrobiło na nim
silne wrażenie. Okazało się, że to całkiem inny człowiek; nie ten, którego spodziewał
się spotkać. „Oczywiście, Ratzinger jest konserwatystą w tym sensie, że pozostaje
wierny Ewangelii, tradycji Kościoła i temu, co powiedzieli wielcy ojcowie Kościoła.
To prawda, że nie zamierza rezygnować z rzeczy sprawdzonych, nie lubi eksperymentów
teologicznych. Jest jednakże w pełni nowoczesny w swym dążeniu do sedna rzeczy, na
przykład w pytaniu się, które z aspektów Kościoła wynikają jedynie w uwarunkowań historycznych
i mogą być zatem zarzucone, a które nie”.
Peter Seewald ujawnia, że również
w najnowszym wywiadzie nic nie wróży przełomu w takich kwestiach, jak celibat czy
święcenia kobiet. „Z drugiej strony – zaznacza – nie można wszystkiego sprowadzić
do jednego postulatu, aby Kościół katolicki coraz bardziej upodobnił się do Kościołów
protestanckich. Bo gdyby to była istota problemu, to Kościoły protestanckie od kilkudziesięciu
lat powinny przeżywać prawdziwy boom wiernych. A tak nie jest. Kościoły ewangelickie
straciły w Niemczech więcej wiernych niż katolicki”. W przekonaniu niemieckiego dziennikarza
Benedykt XVI nie będzie twórcą „nowego” Kościoła, choć będzie miał silny wpływ na
jego przyszłość.
Istotna część mającej się ukazać w przyszłym tygodniu książki
dotyczy właśnie Kościoła, tego, jak sam siebie postrzega. Benedykt XVI apeluje, by
Kościół przestał się koncentrować na sobie, a zajął się bardziej tajemnicą Ewangelii
w całej jej wielkości – zdradza Seewald. Niemiecki dziennikarz przypomina, że niektórzy
zarzucają obecnemu Papieżowi, iż w pewnym momencie swego życia wyrzekł się reform,
o których marzył w młodości. „Bardzo dobrze, że tak się stało – przyznaje Seewald.
– Przy jego potencjale intelektualnym, którym radykalnie przewyższa swoich krytyków,
na przykład Hansa Künga, mógłby doprowadzić do schizmy”.
Zdaniem Seewalda,
Joseph Ratzinger wyżej niż podziały ceni dialog. Wyraża się to między innym w umiejętności
integrowania w Kościele różnych nurtów katolicyzmu. Przykładem jest przywrócenie Mszy
trydenckiej. Dla wielu był to przejaw wstecznictwa, „jednak przywrócenie wielowiekowego
rytu integruje Kościół, poszerza jego liturgiczną przestrzeń” – twierdzi Seewald.
Niemiecki
dziennikarz wyznał, że od spotkania z kard. Ratizngerem rozpoczął się jego powrót
do wiary. „Zacząłem się zastanawiać, czym dla mnie jest religia, czy ex-komunista
może powrócić do Kościoła. I pewnego dnia zrozumiałem, że ideały, które zafascynowały
mnie w młodości, są obecne w Chrystusie. Wystarczy czytać Ewangelię. W niej są wszystkie
odpowiedzi na młodzieńcze pytania, odpowiedzi o wiele bardziej radykalne niż te, które
dał w swym manifeście Marks”. W tym sensie Seewald nie ma poczucia, że zdradził dawne
ideały, według niego bowiem ideały katolickie są o wiele bardziej rewolucyjne. Jako
konwertyta przyznaje jednak, że Kościół nie zawsze żyje tymi ideałami, niekiedy idzie
na kompromis, przystosowuje się do świata. Peter Seewald oficjalnie powrócił do Kościoła
już po opublikowaniu pierwszej książki-wywiadu z Josephem Ratzingerem. Nie chciał
jednak, aby te dwa wydarzenia były ze sobą łączone, na przykład w celach reklamowych.
Podsumowując
swoje tegoroczne spotkanie z Benedyktem XVI, Seewald zauważa, że Papież zmienił się
w ciągu pięciu lat pontyfikatu. Stał się bardziej dyplomatyczny. Przyczynił się do
tego między innymi błąd z Ratyzbony. Benedykt XVI opowiada o tym w wywiadzie. Nie
spodziewał się, że wygłoszony tam wykład zostanie odczytany w kategoriach politycznych
– zdradza Seewald. W jego przekonaniu papiescy współpracownicy nie zawsze potrafili
stanąć na wysokości zadania. „A jednak – mówi – za jego pontyfikatu nie było dymisji.
Papież zanim kogoś wyrzuci, mówi sobie: Jeśli Pan Bóg potrafi pisać prosto po krzywych
liniach, powinienem zadowolić się tymi, których mi dano, i z nimi współpracować. Czyni
to w przekonaniu, że jest jedynie skromnym sługą Kościoła, którym kieruje kto inny”
– przypuszcza niemiecki dziennikarz, autor książkowych wywiadów z Josephem Ratzingerem.
Najnowszy, „Światło świata”, ukaże się już w przyszłym tygodniu.