2010-10-17 17:31:54

Ex Oriente Lux


O świętym Marku z egipskiego południa, czyli nadal czytamy „Historię mnichów z Asuanu”

Posłuchaj: RealAudioMP3

Czytając wspólnie „Historię mnichów z Asuanu” pióra abba Pafnucego, w której opowiedziano o początkach monastycyzmu na głębokim południu starożytnego Egiptu w połowie IV wieku, dowiedzieliśmy się, że kluczową postacią miał być tam niejaki abba Macedoniusz. To on według kronikarza jako pierwszy pełnił tam funkcję biskupa. To on nawiązał kontakty z mieszkańcami Nubii, która później stała się prawdziwą republiką mnichów. A kiedy umierał, na swojego następcę Macedoniusz wyznaczył Marka, tego samego, którego kiedyś odnalazł wraz z bratem ledwo żywych na pustyni.

W tamtych czasach nie wystarczyło jednak wskazanie starego biskupa, nawet najczcigodniejszego, bo to przede wszystkim lud chciał mieć – i słusznie – słowo wiążące, kto mu będzie pasterzował. Bo przecież biskup jest po to, aby służyć swoim wiernym, a nie na odwrót, więc trzeba było, aby się tamtejszy Kościół zebrał na naradę. Deliberowano nad różnymi kandydaturami, głos zabierali i prezbiterzy i diakoni, mieli go także wszyscy inni wierni. Wreszcie wezwano rzeczonego Marka, by go prosić o przyjęcie urzędu. Marek stawił się, a jakże, ale biskupem być nie chciał, uważał się bowiem za całkiem niegodnego i nazbyt słabego, by sprostać trudnej posłudze owczarni Chrystusa. Ale wtedy właśnie spodobał się im najbardziej, więc przymusili biednego prezbitera, by się zgodził, czy tego chce czy nie. Potem zapakowali go na barkę i wysłali w dół Nilu do Aleksandrii, razem z listem, który napisali do tamtejszego patriarchy, Atanazego. Ale biskupa w mieście nie było, bo poszedł akurat do jakiegoś sanktuarium na pustyni. Kiedy już go znaleźli, opowiedzieli mu wszystko, co działo się w Kościele na południu. Pytali go też o wiele rzeczy: jak postępować z poganami? jak zaradzić potrzebom biedaków? jak się modlić przed innymi, by przy tym nie wychodzić na faryzeuszy? Potem Atanazy wyświecił Marka na biskupa i kazał wracać do domu. Nie było zatem co zwlekać. Poszli do portu i odnaleźli tam barkę, którą popłynęli w górę Nilu, najpierw do Antinoe w Środkowym Egipcie a potem do Siene. Ich rodzinne File było już niedaleko. Więc kiedy tylko w mieście wieść gruchnęła, że wrócił ich Marek, teraz już w godności biskupa, wszyscy mieszkańcy wyszli mu napotkanie. Śpiewając psalmy i hymny poprowadzili swojego nowego biskupa do kościoła, gdzie też go posadzili na tronie. A Marek, jak wówczas należało, oddał im list, w którym święty Atanazy potwierdza przyjęcie rzeczonego Marka do grona episkopatu, i że mu nakazał sprawować opiekę nad ludem Bożym, nauczać go prawd wiary, sprawować święte sakramenty, troszczyć się o wdowy, sieroty i o ubogich, być dla nich wzorem w postępowaniu i mowie, nade wszystko zaś modlić się za sobie powierzonych. Bo do tego właśnie Kościołowi służy biskup, a nie do ozdoby. Nie musi być bardzo uczony ani piękny, wystarczy, że będzie troskliwy i pełen zapału w towarzyszeniu wiernym w ich drodze do Królestwa niebieskiego. Wystarczy, że zna tradycję Kościoła, że wyznaje prawdziwą wiarę i że jej nigdy nie odstępuje. Że nie myśli o sobie, ale o siostrach i braciach, dla których ma być ojcem. Trzeba żeby biskup porządnie sprawował święte sakramenty i do tej posługi powinien dobrać sobie godnych pomocników. Ma zatem ustanowić prezbiterów i diakonów, by mu byli oparciem i współpracownikami na niwie Pańskiej.

Marek wiedział już o tym wszystkim, przecież był uczniem świętego abba Macedoniusza, przecież za godnego tej posługi uznał go sam wielki Atanazy, którego w Egipcie do dziś uważa się za kolumnę prawdziwej wiary. Więc już nie zwlekając nasz abba Marek przystąpił do składania Bożej ofiary, do łamania chleba, do głoszenia świętej Ewangelii i do dawania znaku pokoju wszystkim, którzy uwierzyli w Chrystusa, który jest Bogiem pokoju a nie wojny. Tak oto trzy dni i trzy noce lud trwał ze swoim biskupem w kościele, Bogu dziękując za wszystko. Sprawowali więc Eucharystię, pilnie słuchali Słowa Bożego i słów biskupa, który nauczał ich o zbawieniu, które początek bierze od Żydów a przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa staje się rzeczywistością tego świata; bo tam gdzie żyjemy, tam też uczestniczymy w Królestwie niebieskim, tak iż nie musimy już budować żadnego ziemskiego panowania. Wystarczy, że Kościół będzie znakiem chrześcijańskiego miłosierdzia i wspólnotą, która dzieli się z potrzebującymi. Bo nie trzeba, aby biskup angażował się w doraźne rzeczy publiczne, ale by zachęcał do postępowania, które przemienia ten świat od środka, bez przemocy, bez polityki i bez przekupstwa. Bo Ewangelia ma tę moc, wystarczy w to uwierzyć śladem świętych Ojców, ot choćby tych, Atanazego i Macedoniusza.

Taki to pokarm duchowy otrzymali mieszkańcy File na pograniczu nubijskim od swego nowego biskupa. Marek nie ustawał w pełnieniu swych biskupich obowiązków. Kiedy tylko wypadał dzień świąteczny zwoływał wiernych do kościoła, by ich nauczać i karmić świętymi darami. Ale że lata płynęły a tak z rozmachem zarysowany plan duszpasterski nieustannie przymnażał chrześcijan a wiec i pracy, wyświęcił rychło swego brata Izajasza, już diakona, na prezbitera, by mu w tym pomagał, tak zresztą jak tego chciał święty biskup Atanazy. I dobrze zrobił, bo wkrótce zachorował nasz świątobliwy biskup Marek, a nie było wtedy zbyt wielu lekarzy ani zbyt wielu medykamentów, które ratują życie. W starożytności żyło się szybko i umierało młodo, zwłaszcza, gdy kto prowadził życie surowe i ascetyczne. Napisano w księdze „Historii mnichów sieneńskich”, że abba Marek umarł 14 dnia egipskiego miesiąca tobe, i że gdy tylko wieść o śmierci biskupa rozeszła się po mieście i po okolicy, zbiegli się wszyscy wierni i niewierni, bardzo rozpaczając, że zabrano sprzed ich oczu tak dobrego człowieka i prawdziwego pasterza. Pochowali go też ze czcią u boku jego poprzednika, świętego abba Macedoniusza. Niech jego sława i dziś będzie przykładem, pewnie zwłaszcza dla biskupów.

Rafał Zarzeczny SJ








All the contents on this site are copyrighted ©.