Republika Południowej Afryki przeżywa coraz większy kryzys społeczny – alarmują pracujący
tam misjonarze. – Od dwóch tygodni strajkuje sektor budżetowy żądający podwyżki płac.
Najbardziej dotkliwe społecznie jest zamykanie szkół i placówek służby zdrowia. O
rozsądek do lekarzy i nauczycieli apelował już południowoafrykański episkopat. Korespondent
agencji Fides przyznaje, że roszczenia strajkujących są uzasadnione, ponieważ wielu
pracowników nie stać na zapłacenie z pensji rachunków za wynajem mieszkania. Jego
zdaniem niepokoje społeczne mogły wybuchnąć już wcześniej, np. w czasie niedawnych
piłkarskich mistrzostw świata. Misjonarz przyznał też, że coraz wyraźniejszy jest
kontrast między elitami władzy a zwykłymi pracownikami, co tylko zachęca do protestów
i strajków.
Niepokoi też dochodzące do przynajmniej 40 proc. bezrobocie, choć
według rządowych statystyk jest ono znacznie niższe. Wielu ludzi pracuje za 5 euro
dziennie i według administracji nie są to już bezrobotni. W RPA pojawia się też coraz
więcej broni. Przemoc i rabunki są powszechne, dlatego codzienna przestępczość zagraża
coraz większej liczbie zwykłych ludzi. Do negocjacji ze strajkującymi ma włączyć się
prezydent RPA, choć żadna ze stron konfliktu nie wydaje się w tej chwili skłonna do
kompromisu.