Dziś kartka
w kalendarzu wskazała datę piętnasty sierpnia. W tym dniu chrześcijanie wspominają
Wniebowzięcie, czy też Zaśnięcie Najświętszej Maryi Panny, jedno z najstarszych maryjnych
świąt Kościoła, jedno z najbardziej jednoczących tradycję Zachodu i Wschodu, której
przecież w szczególny sposób dedykujemy nasz cykl Ex oriente lux. Odłóżmy zatem
na moment kontynuację opowieści o świętych mnichach egipskiej pustyni, o męczennikach
pierwszych wieków i innych postaciach znakomitych chrześcijańskiej starożytności związanych
z Kościołem aleksandryjskim, i powiedzmy dziś słów parę o początkach kultu Matki Bożej
w chrześcijańskim Egipcie.
Maryjna pobożność egipskich chrześcijan sięga samych
początków Ewangelii. No bo to przecież Egipt miał stać się ziemią schronienia Świętej
Rodziny uciekającej przed siepaczami króla Heroda. Motyw ewangeliczny rozbudowały
liczne legendy i teksty apokryficzne. Dobrze o tym pamiętają i na swój własny sposób
opowiadają także egipscy chrześcijanie. Dla zilustrowania tych barwnych opowieści
koptowie wskazują wiele różnych miejsc pobytu Syna Bożego i Jego Matki w dawnej ziemi
faraonów. I tak głównym miejscem kultu maryjnego związanego z pobytem Zbawiciela w
ziemi egipskiej jest sanktuarium na Górze Qussqam, około 320 km na południe od Kairu.
Kościół ten niekiedy uważa się za najstarszy w kraju nad Nilem. Wspominają o nim wielokrotnie
i obszernie arabskie synaksaria, zwłaszcza fragment przeznaczony na dzień 6
miesiąca hator, czyli 15 listopada. Do dziś zachowała się też wspaniała homilia
przypisywaną patriarsze Teofilowi opiewająca cuda tego miejsca: to tutaj Święta Rodzina
miała przebywać przez 6 miesięcy, tutaj anioł nawiedzał Józefa we śnie i skąd też
Zbawiciel miał wyruszyć na powrót do Ziemi Obiecanej, bo musiały przecież spełnić
się słowa proroka: „z Egiptu wezwałem syna mojego”.
W innym świętym kościele
w Wadi al-Natrun miała być przechowywana starożytna ikona, o której wierni koptowie
powiadają, że namalował ją sam święty Łukasz Ewangelista. Obraz namalowany na drewnianej
desce o wymiarach 65 na 95 cm przedstawia Matkę Bożą z profilu, samotną, bez Dzieciątka.
Madonna spogląda w lewą stronę, welon okrywa jej głowę i opada na plecy. Jej twarz
jest dojrzałą a rysy przypominają te z ikon bizantyńskich, ale bez szczególnej stylizacji.
Łagodne i smutne oczy przyciągają uwagę i nie pozwalają przejść obojętnie. Jeszcze
inny cudowny wizerunek Matki Bożej mieści się w kościele w Kairze, tuż obok rezydencji
biskupa. Czczą go na równi wszyscy chrześcijanie egipscy, bez względu na wyznanie.
Nazywa się go Czarną Madonną. Obie te ikony maryjne pochodzą najpewniej z IV wieku
i przywędrowały być może z Palestyny.
Mówiąc o kulcie maryjnym w starożytności
nie możemy również zapominać, że właśnie w Egipcie odnajdujemy najstarsze i najliczniejsze
ślady nazywania Maryi tytułem Matki Bożej, czyli Theotokos po grecku. Określenia
„Maryja Matka Pana” w II wieku używa np. Klemens Aleksandryjski. W wieku trzecim wielokrotnie
nazywać Maryję Matką Boga będzie wielki teolog Orygenes, choćby w homiliach o Ewangelii
Łukasza (Hom. 7,6; 8,4). Potem jako Theotokos wysławiał ją Piotr z Aleksandrii,
święty męczennik i biskup tego miasta (+310); bronił jej też Piotrowy następca, biskup
Aleksander (Ep. I ad Alex. 1,12), wraz ze swym sukcesorem, świętym Atanazym
(Or. III contr. arian. 14.29.33), tak iż w czwartym wieku właściwie
już wszyscy aleksandryjczycy powszechnie przyznawali Maryi ów zaszczytny tytuł. Jej
orędownictwa przyzywali i prości i uczeni, bo to przecież z Egiptu i co najmniej z
III wieku pochodzi dobrze nam wszystkim znana i codziennie przez nas odmawiana modlitwa
„Pod twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko”. Tak, tak, jej najstarszy
zachowany zapis w języku greckim na początku XX wieku odnaleziono na małym skrawku
papirusu należącym obecnie do kolekcji Johna Rylandsa w Manchester; proszę sobie wyobrazić,
że papirus ten datuje się na połowę trzeciego stulecia a znaleziono go właśnie w Egipcie.
Dopiero
kontrowersja nestoriańska w pierwszej połowie V wieku wznieciła wątpliwości niektórych
chrześcijan, czy słusznie Maryję tak nazywamy, i spowodowała niechęć niektórych wobec
kultu maryjnego, ale nie w Egipcie; tu bowiem chrześcijanie pozostali wierni tradycji
Kościoła a nawet stali się bojownikami na polu teologii maryjnej, w czym wielkie zasługi
zwłaszcza Cyryla Aleksandryjskiego, który tłumaczył, że nie czcimy Maryi na sposób
bogini ale jako tę, z której Bóg przyjął ciało, stał się człowiekiem, jednocząc nierozerwalnie
bóstwo z ludzką naturą w osobie Słowa wcielonego. A żeby nikt już nie miał co do tego
wątpliwości, o bożym macierzyństwie Maryi uroczyście powiedzieli ojcowie świętego
synodu w Efezie, w roku 431, czemu patronowali głównie biskupi egipscy. I tak zostało
przez wieki. Dlatego też w liturgii koptyjskiej do dziś śpiewa się tak zwane theotokiony,
czyli hymny ku czci Matki Bożej, w których prostymi słowami wychwala się postawę Maryi
i jej udział w dziele Wcielenia Syna Bożego, jej zaufanie wobec Boga i otwartość serca
na Jego wezwanie.
„Oto ja służebnica Pańska” powiedziała Maryja aniołowi,
który przyniósł jej zaproszenie do udziału w Bożym planie Zbawienia. Dziś obchodziliśmy
uroczyście Jej wniebowzięcie. Maryja zobaczyła na własne oczy, jaki był cel owego
planu, jakie jego skutki i jaka nagroda. Egipscy chrześcijanie od wieków wpatrują
się w Jej wizerunek i słowami modlitwy proszą, abyśmy i my mieli udział w Jej radości.
„Pod twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko...”