W Demokratycznej Republice Konga znów niespokojnie
Co najmniej 70 tys. mieszkańców Północnego Kivu zostało w ostatnich dniach zmuszonych
do opuszczenia swych domów. Wielu z nich schroniło się w kościołach, katolickich szkołach
i budynkach parafialnych. Tysiące ludzi koczuje jednak pod gołym niebem. Kolejna fala
uchodźców sprowokowana została walkami między kongijskimi oddziałami rządowymi a grupami
rebeliantów, głównie ugandyjskich, do jakich doszło w okolicy miasta Benia.
Niestety,
jak podkreślają zarówno pracujący tam misjonarze, jak i źródła oenzetowskie, sytuacja
w tym regionie Demokratycznej Republiki Konga wciąż jest daleka od normalizacji. Misjonarze
donoszą o tworzących się nowych ugrupowaniach zbrojnych walczących o własne interesy.
Dla przykładu, jedno z nich z bronią w ręku sprzeciwia się przyłączeniu części pól
uprawnych do terytorium parku narodowego. Grupy te grożą porywaniem m.in. pielęgniarek
i lekarzy, których potrzebują w swoich bazach w buszu.
Warto przypomnieć, że
tylko Światowy Program Wyżywienia obejmuje codzienną opieką ponad 150 tys. Kongijczyków,
z których 70 proc. stanowią kobiety.