2010-07-18 16:47:47

Ex Oriente Lux


Mnich na pustyni walczący o wiarę, czyli o świętym abba Danielu ze Sketis

Z imieniem abba Daniela, mnicha z pustyni Sketis, wiążę się pokaźna seria budujących opowieści. I my poświęćmy dziś kilka minut temu ciekawemu przykładowi mnicha żyjącego na sposób ascetyczny, doświadczającego prześladowania, mającego niezwykłe przygody i zaangażowanego w spory dogmatyczne.

Opowiadają o nim przede wszystkim liczne apoftegmaty ojców pustyni. Mówiliśmy już kiedyś i podawaliśmy też liczne przykłady takich apoftegmatów, czyli sentencji, powiedzeń o charakterze mądrościowym i pouczającym, przypisywanych mnichom żyjącym na pustyni egipskiej w różnych okresach rozwoju życia monastycznego w późnej starożytności. Wypowiedzi abba Daniela pojawiają się w kolekcji systematycznej zwanej Gerontikonem, czyli w Księdze starców, ale też w kolekcji alfabetycznej, i to zarówno w jej redakcji greckiej, jak i łacińskiej. Ale opowiadają o nim także źródła syryjskie, koptyjskie i arabskie, a imię jego znane było nawet w dalekiej Etiopii. Nie wolno jednak zapomnieć, że mnichów na pustyni o imieniu Daniel zapewne było wielu, nie jest zatem pewne, czy wszystkie apoftegmaty należy przypisać jednemu tylko.

Wiemy, że abba Daniel ze Sketis żył w VI stuleciu, ale nie potrafimy określić dokładnej daty jego urodzenia ani śmierci. W starożytności naprawdę nie prowadzono ewidencji ludności w naszym tego pojęcia rozumieniu, nikt nie wydawał też paszportów ani nawet nie prowadził księgi chrztów. Tylko obywatele rzymscy i ogólnie osoby „dobrze” urodzone miały swoje zapisy rodowe i administracyjnie potwierdzone źródła, które niekiedy pozwalają nam odtworzyć ich genealogię. Reszta pozostawiała po sobie ślad o tyle, o ile inni coś o nich napisali. Jeszcze lepiej, gdy kto sam o sobie napisał, byle tylko prawdę...

Niestety, o abba Danielu wiemy tylko to, co inni o nim napisali, wiedząc albo raczej nie wiedząc zbyt wiele. Umiejętne i krytyczne – co nie znaczy krytykanckie – czytanie źródeł jest pierwszym zadaniem wszystkich badaczy przeszłości. Nadto jego osobę włączono w cykl opowieści bezpośrednio dotyczących innych postaci i wydarzeń. Bardzo skomplikowane? I owszem. Nawet wytrawni badacze gubią się w źródłach dotyczących abba Daniela i otwarcie przyznają, że raczej trzeba mówić o korpusie wielu różnych tradycji dotyczących tego mnicha niż o jednym tylko żywocie. Mimo to spróbujmy coś powiedzieć według tego, co mówią nam dostępne źródła.

Mnichem na pustyni został w wieku młodzieńczym. Poszedł od razu do Sketis, wielkiego i sławnego ośrodka w Egipcie na południowy zachód od delty Nilu. Niestety, nie były to spokojne czasy i niełatwo żyło się nawet mnichom, bo różnej maści barbarzyńcy co rusz napadali nawet na najświętsze klasztory. Daniel miał trzy razy uciekać przed takim najazdem, za trzecim został pojmany i uwięziony, oczywiście po to, by trafić na targ niewolników. Wówczas w akcie desperacji biedak zdobył się na rzecz straszną: zabił swojego oprawcę i w ten sposób odzyskał wolność fizyczną. Ale duchowej i psychicznej już nie. Zbrodnia, której dokonał, ratując siebie, nieznośnie ciążyła mu na sumieniu. Udał się zatem do patriarchy aleksandryjskiego Tymoteusza, potem wyznał swą winę także rzymskiemu papieżowi. Napisał też do patriarchy w Konstantynopolu, do Efezu, Antiochii i Jerozolimy, ale nikt nie chciał uznać jego winy ani nałożyć surowej pokuty. Nie chciał go osądzić nawet prefekt Aleksandrii. Wówczas Daniel postanowił sam wyznaczyć sobie pokutę: przyjął do swej celi ciężko chorego, którego też długo, wytrwale i ofiarnie pielęgnował.

W źródłach koptyjskich, odzwierciedlających aleksandryjską tradycję teologiczną, znajdujemy ponadto opowieść o tym, jak to abba Daniel odmówił cesarzowi Justynianowi podpisu pod deklaracją chrystologiczną w duchu soboru chalcedońskiego. Wedle dramatycznego opisu w jego Żywocie Daniel, który miał być w tym czasie przełożonym wszystkich mnichów klasztoru na pustyni sketyjskiej, wyszedł wraz ze starcami na spotkanie żołnierzy przysłanych przez cesarza ze słynnym tomem papieża Leona i wołał wniebogłosy, przyzywając Boga na świadka, że nie pozwoli skazić czystej wiary świętego zgromadzenia. A że za czasów Justyniana raczej się w takich sprawach nie żartowało, wszystko skończyło się prawdziwą pacyfikacją, bo żołnierze zawsze mają po temu odpowiednie narzędzia. Pobici mnisi musieli rozproszyć się po całym Egipcie, także abba Daniel ledwo uszedłszy z życiem, w towarzystwie jednego tylko ucznia poszedł na emigrację, jak tego zażądał cesarz. Po jego zaś śmierci, czyli około roku 565, Daniel wrócił jeszcze na krótko do Sketis, ale właściwie tylko po to, by samemu żywot zakończyć. Mówią akta św. Daniela, że w ostatnich chwilach życia niezłomnemu mnichowi towarzyszyli jego liczni uczniowie i bracia, którym pozostawił też liczne wskazania i rady duchowe. W ostatnich chwilach życia miał jeszcze uścisnąć ręce swego najbliższego ucznia i modlić się słowami: „O Panie mój, Jezu Chryste, prawdziwa i jedyna miłości mojej duszy, przyjmij w ręce Twoje ducha mojego”. Bo dzieje dawnych mnichów mają różne koleje, zawsze jednak pamięta się ich czyny i słowa zachęty do życia pełnego umartwienia. Zawsze też docenia się ich wierność Chrystusowi i autentyczną pobożność. W tym jednym wszystkie źródła o abba Danielu pozostają zgodne.

Rafał Zarzeczny SJ








All the contents on this site are copyrighted ©.