Ponad 90 proc. głosujących poparło wczoraj nową kirgiską konstytucję. Wynik referendum
może ustabilizować sytuację w tym środkowoazjatyckim kraju, w którym w połowie czerwca
doszło do krwawych starć etnicznych. W kirgisko-uzbeckich pogromach zginęło kilkaset
osób, a 400 tys. Uzbeków opuściło kraj, ratując się ucieczką. O oczekiwania związane
z przyjęciem nowej konstytucji zapytaliśmy polskiego jezuitę pracującego w południowym
Kirgistanie w Dżalalabadzie, br. Damiana Wojciechowskiego SJ:
„W sumie nie
wiadomo, jaka była frekwencja w referendum na południu kraju. Np. Uzbeków nie ma,
bo są uchodźcami w Uzbekistanie, ludzie też boją się wychodzić z domu. Myślę, że wszyscy
oczekują, jakie będzie zakończenie tego bałaganu, który trwa już dwa miesiące. Stąd
należy się spodziewać, że ten rząd otrzyma jakieś votum zaufania do najbliższych wyborów,
umocni swoją pozycję. Takie są nadzieje, bo tu nie tyle chodzi o konstytucję, co o
votum zaufania dla rządu tymczasowego, który jest rządem rewolucyjnym bez żadnego
poparcia formalnego, bo nie został w żaden sposób wybrany. Celem tego referendum było
ustabilizowanie tej sytuacji. Trzeba powiedzieć, że na północy Kirgizji toczy się
już normalne życie, bez żadnych problemów. Ludzie w większości nie zdają sobie sprawy,
co się działo na południu, nie rozumieją, co się tam stało”.