Święcenia w Watykanie: kapłaństwo to nie prestiż i władza, ale wolność w dążeniu za
Chrystusem
Kapłaństwo nie może być sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa w życiu lub
uzyskanie pozycji społecznej – powiedział Benedykt XVI neoprezbiterom diecezji rzymskiej.
Podczas przedpołudniowej Eucharystii w bazylice watykańskiej Papież wyświęcił na księży
14 diakonów. Przygotowywali się oni do tej posługi w czterech rzymskich ośrodkach
formacyjnych: wyższym seminarium diecezji rzymskiej, neokatechumenalnym seminarium
misyjnym Redemptoris Mater, oraz w papieskich kolegiach Capranica i Teutonicum.
W
homilii Benedykt XVI podzielił się z nowymi kapłanami trzema myślami, którymi pragnął
zainspirować ich przyszłą posługę duszpasterską. Ksiądz dzięki modlitwie widzi rzeczy
w perspektywie głębszej, niż pozostali. Papież nawiązał tu do sceny samotnej modlitwy
Jezusa przed wyznaniem Piotra (por. Łk 9, 20). Jeden z Dwunastu odkrywa wtedy Jego
prawdziwą tożsamość, która zakryta jest jeszcze przed ludem.
„Znajdujemy tu
wskazówkę co do życia i misji kapłana – powiedział Papież. – Na modlitwie jest on
powołany, by nieustannie odkrywać ciągle nowe oblicze swojego Pana, a zarazem prawdziwą
treść swojej misji. Tylko ten, kto przeżywa intymną więź z Bogiem, zostaje przez Niego
zdobyty. Może zanieść Go innym i być posłanym. Mowa tu o «pozostawaniu z Nim», które
ma na zawsze towarzyszyć posłudze kapłańskiej. Ma to stanowić jej centrum. Także w
chwilach szczególnie trudnych, gdy «sprawy do zrobienia» wydają się mieć pierwszeństwo”.
Ojciec Święty zwrócił też uwagę na drugi rys posługi kapłańskiej. Człowiek
otrzymujący dar święceń, od tego momentu, nie jest już niewolnikiem samego siebie
i opinii publicznej. Otrzymuje dar wolności wewnętrznej, by być autentycznym głosicielem
rzeczy niepopularnych, takich jak naśladowanie Mistrza na Jego drodze krzyżowej, czy
potrzebę zaparcia się siebie.
„Kto dąży do kapłaństwa, by podnieść swój osobisty
prestiż i zdobyć władzę, już na samym początku źle zrozumiał sens tej posługi – zauważył
Benedykt XVI. – Kto pragnie realizować przede wszystkim własne ambicje, odnieść sukces,
pozostanie zawsze niewolnikiem samego siebie i opinii publicznej. By być uznanym będzie
schlebiał, będzie mówił to, co się ludziom podoba. Będzie też przystosowywał się do
zmieniających się mód i opinii, wskutek czego pozbawi się życiodajnego związku z prawdą
i jutro potępi to, co dzisiaj chwali. Człowiek, który w ten sposób ustawia swoje życie,
kapłan patrzący w ten sposób na swoją posługę, nie kocha w rzeczywistości Boga i drugiego
człowieka, ale tylko samego siebie i paradoksalnie w ostatecznym rozrachunku samego
siebie zatraca”.
Benedykt XVI powierzył też neoprezbiterom trzecią myśl.
Przypomniał im, że w Eucharystii mają przeżywać codzienne zaproszenie Chrystusa do
„tracenia siebie”.
„Wraz z sakramentem święceń ofiarowane jest wam dziś przewodniczenie
Eucharystii – zachęcał Ojciec Święty. – Powierza się wam odkupieńczą ofiarę Chrystusa.
Powierza się wam Jego wydane Ciało i Jego przelaną Krew. W Bożym zamyśle ta ofiara
Chrystusa uobecnia się w Eucharystii dzięki owej potestas sacra, która w sakramencie
święceń przynależna jest kapłanom. Gdy sprawujemy Mszę świętą trzymamy w rękach chleb
niebieski, Boży chleb, który jest Chrystusem, ziarnem zmielonym, by się pomnożyło
i stało prawdziwym pokarmem na życie świata. Mam tego zawsze zadziwiającą świadomość,
że moimi rękami i moim głosem Pan realizuje tajemnicę swojej obecności”.
Wyświęceni
przez Papieża kapłani pochodzą nie tylko z Włoch. Wśród 14 neoprezbiterów znaleźli
się: Japończyk, Hindus, Chilijczyk oraz Niemiec. Nowi księża reprezentują też znaczną
rozpiętość wiekową. Najmłodszy ma 29 lat, a najstarszy – 49. Wszyscy przeznaczeni
są do pracy duszpasterskiej w diecezji rzymskiej. Tylko jeden z nich jest członkiem
Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie – czyli krzyżakiem.