Kapłan – obecność wieloraka, uniwersalność posługiwania, a nie wąska specjalizacja!
Posłuchaj
rozważania:
Minęły już
czasy, kiedy to kapłan ubrany w swoje urzędowe szaty zajmował się tylko i wyłącznie
sprawami duchowymi, tzn. posługą przy ołtarzu czy w konfesjonale, posługą chorym czy
udzielaniem rad duchowych. Tak zwany księżulo, który miał swoje, określone miejsce
w społeczeństwie. Chociaż właściwie przecież to jest zadanie kapłana, troska o dobro
duszy. Tak było, jest i zawsze będzie. Najważniejszą posługą kapłana jest posługa
duszpasterska. Pomoc duszy, towarzyszenie na drodze do Boga, otwieranie oczu na Jego
obecność w świecie, pouczanie, oświecanie umysłu i serca, aby dostrzec to, co najważniejsze
w ludzkim życiu. Sprawowanie sakramentów i bycie przy człowieku niezależnie od jego
samopoczucia, sympatii czy antypatii wobec kapłana. To wszystko, to główna misja,
do której kapłan został powołany i ustanowiony. To prawda, ale popatrzmy na codzienność
kapłańskiego życia. Czy rzeczywiście kapłan zajmuje się tylko tymi wyżej wymienionymi
sprawami? To są priorytety, którym poświęca swoje życie, ale są przecież inne sprawy,
którymi kapłan również się zajmuje, na co dzień.
Często towarzyszy nam dziwny
i może nawet stereotypowy obraz kapłana. Tzw. „Gęba brewiarzowa”, ładne ciemne ubranko,
nienaganne maniery i słodki sposób bycia i mówienia. Kapłaństwo to nie wąska specjalizacja
duchowa, jakieś tam jednokierunkowe działanie i myślenie i jak niektórzy powiadają,
wpatrywanie się w niebo z uszami zamkniętymi na świat, w którym kapłan żyje. Kapłaństwo
to żywa obecność pośród ludu z oczami otwartymi na człowieka i jego sprawy, z uszami
otwartymi na różne ludzkie kłopoty i z sercem wrażliwym na wszystkie rodzaje trudności,
cierpienia i problemy dotykające człowieka, któremu służy kapłan. A jeśli kapłan jest
właśnie taki, to i jego obecność jest wieloraka. Jest on praktycznie wszędzie. Nie
tylko w kościele, ale i na placu kościelnym, czyli wszędzie tam gdzie jest potrzebny.
Zajmuje się wieloma sprawami, nie tylko tymi duchowymi, ale i także sprawami materialnymi.
Ksiądz to nie zawód, to powołanie, to misja, to pośrednictwo, to pasterzowanie. A
zawód kapłana jest przeróżny. No, bo kapłan to często kierowca, mechanik taki od samochodu
i od motoru, a jak trzeba to nawet najmłodszym parafianom rower wyreguluje. Potrafi
sprzątać i kran naprawić. Zajmie się też zamkami przy drzwiach kościelnych. A i starszym
parafianom pomoże meble zreperować i ogródek uprawić. Zna się też na innych, bardziej
skomplikowanych sprawach. Komputer obsługuje, rozgłośnią radiową kieruje, pracę wydawniczą
koordynuje. Sprawy intelektualne też nie są mu obce, bo książki pisze, gazety redaguje,
jest nauczycielem, profesorem i wykładowcą. Pracuje w administracji, zarządzaniu i
zajmuje się sprawami ekonomicznymi. Moglibyśmy jeszcze tak długo wyliczać, czym tak
naprawdę zajmuje się kapłan w swojej codzienności. A wszystko to czyni nie zaniedbując
swojej podstawowej misji, głoszenia Słowa Bożego i prowadzenia człowieka do Boga.
Skuteczność tej misji wymaga właśnie owej wielorakiej, różnorodnej i uniwersalnej
prawie obecności kapłana w świecie, w którym żyje. A skoro potrafi to wszystko czynić,
od najprostszych do czasem bardzo skomplikowanych i precyzyjnych czynności, znaczy
to, że życie człowieka także od strony materialnej nie jest mu obce. Więcej, że może
bardziej rozumieć człowieka i jego sprawy, że życie ludzkie w wielu szczegółach jest
mu bliskie, stąd też łatwiej mu zrozumieć człowieka i skuteczniej zaradzić jego codziennym
problemom.
Nie chcę tutaj tylko gloryfikować kapłanów ani też w sposób przesadny
podkreślać tej różnorakiej obecności i kapłańskiej posługi dla Bożego Ludu.
Bo
prawdą jest, że tak jak pośród laikatu, tak pośród kapłanów są bardziej i mniej zdolni.
Są tacy, którzy się bardziej oszczędzają i są tacy, którzy pracują ponad swoje siły.
Ale jedno jest pewne. Bogu niech będą, dzięki, że są kapłani i że chcą się trudzić
dla dobra człowieka wykorzystując wszystkie swoje możliwości i zdolności, jakimi ich
Pan Bóg obdarzył. Jest wiele krytyki kapłanów i ich postępowania. Może czasem któryś
z nich daje powody do tego, że go krytykować za jego niedobre postępowanie albo też
ścisłe trzymanie się tylko i wyłącznie posługi duszpasterskiej zaniechując wykorzystanie
swoich możliwości i zdolności w służbie człowiekowi. Ale często ta krytyka jest powodowana
zwykłą ludzką zazdrością, że kapłan tak wiele potrafi, że się nie oszczędza i angażuje
całą swoją osobowość w swoją służbę. Za te sprawy kapłan jest krytykowany, bo jest
solą w oku dla tych wszystkich, którzy piastując różne odpowiedzialne urzędy w służbie
ludu dają tylko to, co konieczne i tyle ile jest konieczne. Zdaje się, że kapłani
przez tę uniwersalność i wielorakość posługiwania tak po prostu zawyżają poprzeczkę
i dlatego chyba stają się niewygodni i przez to nieraz zajadle wręcz krytykowani a
nawet niszczeni czy to przez ataki bezpośrednie czy szerzenie tzw. złej opinii o kapłańskiej
rasie.
Moi drodzy, dziękujmy Panu Bogu za to, że mamy kapłanów, wielu dobrych
kapłanów, którzy nie liczą się ze zmęczeniem, trudami, którzy się nie zniechęcają
przeciwnościami losu i nie tłumaczą się, że tymi sprawami powinni się zająć te resorty
a tamtymi jeszcze inne, którzy nie dzielą odpowiedzialności za losy ludzi pomiędzy
innych, sami umywając przed tym ręce. Dziękujmy Bogu, że mamy kapłanów, którzy stają
w pierwszym szeregu i nie boją się pójść tam, gdzie inni pójść nie chcą, służąc człowiekowi
tym wszystkim, co posiadają udowadniając w ten sposób, że kapłaństwo to nie wąska
duchowa specjalizacja, ale, że kapłaństwo to oferta wielorakiej i różnorodnej obecności
i fachowości w służbie człowiekowi.