Św. Ambroży, biskup Mediolanu, twardo bronił
wobec cesarza praw moralnych i religijnych.
Zawsze jestem umęczony nieustannymi
prawie troskami, lecz nigdy nie byłem w tak wielkim niepokoju jak teraz, gdy widzę,
że muszę uważać, aby nie było czegoś, co by mi przypisano, także w związku z niebezpieczeństwem
świętokradztwa. Dlatego proszę, cesarzu, abyś cierpliwie wysłuchał moich słów. Bo
jeżeli nie jestem godzien, abyś mnie wysłuchał, to nie jestem też godzien, abym składał
za ciebie Ofiarę [Bogu] ani byś mi powierzał twoje prośby i modlitwy. Czyż więc sam
nie wysłuchasz tego, który chciałbyś, aby był wysłuchany, [gdy modli się] za ciebie?
Czyż nie wysłuchasz przemawiającego we własnej obronie tego, którego Pan wysłuchuje,
gdy broni innych? I czy nie boisz się twego sądu, że – uznawszy za niegodnego tego,
którego słuchasz – uczyniłbyś go niegodnym tego, by został wysłuchany [prosząc] za
ciebie?
Nie przystoi cesarzowi, by odmawiał komuś wolności mówienia, ani kapłanowi,
by nie mówił tego, co myśli. Bo nie ma w was, cesarzach, żadnej cechy tak lubianej
przez lud i tak pociągającej, jak uszanowanie wolności także w tych, którzy są wam
poddani w posłuszeństwie [podobnym] jak w wojsku. Gdyż ta jest różnica między dobrymi
i złymi władcami, że dobrzy kochają wolność, a źli – niewolę. Bo nie ma w kapłanie
nic tak niebezpiecznego przed Bogiem i tak haniebnego przed ludźmi jak to, gdy nie
mówi otwarcie tego, co czuje. Gdyż jest napisane: I mówiłem w obecności
królów i nie wstydziłem się (por. Ps 119,46), a w innym miejscu: Synu człowieczy,
ustanowiłem cię stróżem nad domem Izraela po to (por. Ez 3,17) – mówi – że
gdyby sprawiedliwy odstąpił od swej prawości i dopuścił się grzechu, bo go nie upomniałeś,
to znaczy nie powiedziałeś mu, czego ma się wystrzegać, sprawiedliwości jego nie
będzie mu się pamiętać, ciebie jednak uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Jeśli
jednak upomnisz sprawiedliwego, by nie grzeszył, i jeśli nie popełni grzechu, to sprawiedliwy
z pewnością pozostanie przy życiu, ponieważ go upomniałeś, ty zaś ocalisz samego
siebie (Ez 3,20-21).
Wolę zatem, cesarzu, bym miał razem z tobą udział
raczej w dobrach niż w karach, i dlatego powinno nie podobać się twej łaskawości milczenie
kapłana, a podobać się jego wolność [w mówieniu]. Bo z powodu mego milczenia i ty
jesteś w niebezpieczeństwie, a śmiałość w mówieniu to dobro, które ci pomaga. Zatem
nie wtrącam się niepowołany tam, gdzie nie powinienem, nie ingeruję w cudze sprawy,
lecz spełniam swe obowiązki, jestem posłuszny nakazom naszego Boga. Czynię to najpierw
z miłości do ciebie, dla ciebie, zabiegając usilnie o twoje zbawienie. Jeśli to nie
będzie mi powierzone albo zostanie mi zabronione, ja i tak przemówię – pomny na to,
by nie obrazić Boga. Bo jeślibyś powiększył moje niebezpieczeństwo, ofiarowałbym się
za ciebie cierpliwie, ale nie z ochotą; wolę bowiem, abyś był miły Bogu i pełen chwały
bez mojego niebezpieczeństwa. Lecz skoro wina mojego milczenia i udawania mnie obciąża,
a ciebie nie uwalnia, to wolę, byś mnie uważał raczej za natrętnego, niż za bezużytecznego
lub niegodziwego. Gdyż jest napisane, jak mówi święty apostoł Paweł, którego nauki
nie możesz odrzucić: Nastawaj w porę, nie w porę, wykaż błąd, proś usilnie, karć
z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz (2 Tm 4,2).
My przeto również mamy
Tego, któremu nie podobać się jest bardziej niebezpieczne – zwłaszcza, że także cesarzom
podoba się, aby każdy spełniał swoje zadanie, i cierpliwie słuchacie każdego co sugeruje
zgodnie ze swoim obowiązkiem, co więcej, niech będzie napomniany, jeśli nie postępuje
odpowiednio do swego stopnia wojskowego. Czyż więc to, co chętnie uznajecie za słuszne
w tych, którzy służą pod waszymi rozkazami, może wydawać się przykre w kapłanach,
skoro mówimy nie to, co chcemy, lecz to, co nam się każe? Wiesz bowiem, co czytaliśmy:
Kiedy staniecie przed królami i namiestnikami, nie obmyślajcie, co będziecie mówić.
W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy mówicie,
lecz Duch Ojca waszego mówi przez was (por. Mt 10,18-20). Jednakże jeśli bym mówił
w sprawach państwowych – aczkolwiek także tam powinna być zachowana sprawiedliwość
– nie odczuwałbym takiej obawy, gdybym nie został wysłuchany; lecz w sprawie Bożej
kogóż posłuchasz, jeśli nie posłuchasz kapłana, któremu największe niebezpieczeństwo
grozi, jeżeli zgrzeszy? Któż odważy się powiedzieć ci prawdę, gdyby kapłan się nie
odważył?