Obawy o wznowienie konfliktu w Południowym Sudanie
Niedawne zwycięstwo dotychczasowego szefa państwa w pierwszych od ćwierć wieku wielopartyjnych
wyborach prezydenckich w Sudanie budzi obawy o los tamtejszych chrześcijan i innych
niemuzułmańskich mniejszości. Omar al-Baszir, który w zeszłym miesiącu wygrał wybory,
został już przed dwoma laty uznany przez Międzynarodowy Trybunał Karny za współwinnego
ludobójstwa w Darfurze. Chrześcijanie obawiają się, że będzie on dążył do wprowadzenia
państwa islamskiego i prawa szariatu. Jest to przeciwne aspiracjom Południowego Sudanu.
Porozumienie pokojowe z 2005 r., które dało tej części najrozleglejszego afrykańskiego
kraju autonomię, położyło kres ciągnącej się przez 21 lat wojnie domowej. Oblicza
się, że kosztowała ona życie 1,5 mln ludzi. Na początek 2011 r. planowane jest referendum,
w którym mieszkańcy Południowego Sudanu mają się wypowiedzieć w sprawie utworzenia
niepodległego państwa.
Istnieje jednak obawa, że każdej chwili można ponownie
wybuchnąć konflikt. Jak poinformował organizację Pomocy Kościołowi w Potrzebie bp
Macram Gassis, zbroją się zarówno wojska rządu w Chartumie, jak działająca na południu
kraju Ludowa Armia Wyzwolenia Sudanu. Liczący 71 lat hierarcha nie ma dostępu do większej
części terenów swojej diecezji El Obeid, zajmowanych przez wojska rządowe. Władzę
pasterską sprawuje na nich, jako administrator apostolski sede plena, 78-letni
włoski misjonarz, bp Antonio Menegazzo. 29 maja Papież mianował tam też biskupem koadiutorem
mającego 51 lat ks. Michaela Didi Adguma Mangorię, dotychczasowego rektora seminarium
w Chartumie.