„Jeżeli mnie
miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego
Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie
może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna... A Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim
imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wszystko, co wam powiedziałem” ( J
14, 16-17. 26).
Chrystus zapewnił swoich uczniów, że po Jego odejściu pośle
im Ducha Pocieszyciela. Te słowa wkrótce się spełniły. W dzień Pięćdziesiątnicy, kiedy
Apostołowie byli zgromadzeni w Wieczerniku, Duch Święty zstąpił i w postaci języków
ognia spoczął na każdym z nich.
Zesłaniu Ducha Świętego, jak opisują Dzieje
Apostolskie, towarzyszy powiew: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie
gwałtownego wichru i napełnił cały dom, w którym przebywali” (Dz 2,2). Użyte w tym
opisie greckie słowo pneuma oznacza tchnienie, powiew, wiatr. Wiatru nie można zobaczyć,
można natomiast doświadczyć skutków jego działania. Jest nieprzewidywalny, nie można
go ujarzmić, kontrolować ani zamknąć. Żadna przeszkoda nie jest go w stanie powstrzymać,
„wieje tam gdzie chce – tłumaczył kiedyś Jezus Nikodemowi – i szum jego słyszysz,
lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża” (J 3,8).
Ten obrazowy opis
wskazuje na przenikającą moc Ducha, który oprócz widzialnych języków, jakby z ognia,
przenika do serca człowieka. Napełnia go sobą i rozpala do działania. Jego przyjęcie
nie pozwala na przeciętność w życiu i działaniu. Ten, kto Go przyjmuje i pozwala się
ponieść Jego mocy, staje się równie nieprzewidywalny w swojej świętości i działaniu.
Uczniowie, na których spoczął Duch, zostali napełnieni radością i nadzwyczajną odwagą,
aby dawać świadectwa zmartwychwstania Chrystusa i głosić Jego Ewangelię. Porwani Duchem,
wyszli z Wieczernika i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał, wzbudzając
wielkie zdziwienie wśród obecnych w Jerozolimy, bowiem każdy słyszał, jak przemawiali
w jego własnym języku. Oni, prości ludzie, pod tchnieniem Ducha stali się nauczycielami
i znawcami Pisma.
Otrzymali dar mądrości i zrozumienia misji Jezusa Chrystusa,
którą teraz sami podejmowali. Od tego dnia zapowiedziane Królestwo Boże staje się
rzeczywistością otwartą dla wszystkich, rodzi się Ecclesia – Kościół – lud, który
gromadzi się na całym świecie, karmiąc się Słowem i Ciałem Chrystusa.
Podobnie
jak w Wieczerniku, tak i dziś Duch Święty nie przestaje zstępować na każdego, kto
przez chrzest wstępuje do Kościoła Chrystusowego. Jego zstąpienie jest konieczne.
Stwarza warunki, aby zbawienie mogło w nas systematycznie dojrzewać i wydawać coraz
to piękniejsze owoce. Św. Paweł powie wprost: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy
Ducha: Panem jest Jezus Chrystus” (1 Kor 12,3). Duch Święty stanie się waszym słowem,
waszą mową. To On jest tym, który pobudza nas do życia. Jego dary to: „miłość, radość,
pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22-23).
Duch
jest naszym życiem! Pod Jego wpływem również każdy człowiek ma szansę stania się autentycznym
świadkiem Chrystusa, nie wykluczając nawet męczeństwa, czego przykładem mogą być męczennicy
z Darfur w Sudanie. Byli zwykłymi chrześcijanami, żyjącymi w górskim regionie, od
wielu lat dotkniętym wojną domową. Większość mieszkańców w tym regionie wyznaje religie
pierwotne. Chrześcijanie stanowią małą grupę. Islamscy bojownicy od lat nękają miejscową
ludność, aby przyjęła ich religię. Bp Edward Hiiboro Kussala, ordynariusz diecezji
Tombura Yambio, relacjonował na Synodzie specjalnym dla Afryki: 13 sierpnia ubiegłego
roku bojownicy wtargnęli do mojego kościoła parafialnego i uprowadzili wiele osób.
Uciekając potem do lasu, siedmiu z nich zabili, krzyżując ich na drzewach. W Sudanie
ten, kto głosi Ewangelię i wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa, ryzykuje męczeństwem.
Żyjemy w takich warunkach. Islamiści zabijają ludzi, palą nasze domy i kościoły: to
jest prawdziwe męczeństwo. Pójście do kościoła, udział we Mszy św. jest wielkim niebezpieczeństwem,
bo bojownicy nie przestają zabijać chrześcijan. My nie chcemy umierać. To wszystko
co tu się dzieje sprawia, że wiara tych ludzi jest coraz mocniejsza i dlatego nie
przestają przychodzić do kościoła.
Podobnych sytuacji do tych z Darfuru na
świecie jest bardzo wiele. Właśnie dlatego potrzeba, abyśmy w dzień Zesłania Ducha
Świętego, jak kiedyś Sługa Boży Jan Paweł II w Warszawie, wołali do Boga: Niech stąpi
Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, niech stąpi Duch Twój i odnowi serca ludzkie, niech
napełni je darem nowego życia ku wzajemnemu zrozumieniu i miłości.