Jerozolima: debata o kontekście Synodu dla Bliskiego Wschodu
W żadnym kraju arabskim, nawet tak umiarkowanym jak Jordania czy Syria, nie istnieje
wolność sumienia. W najlepszym wypadku chrześcijanie są tam jedynie tolerowani, a
konwersja na chrześcijaństwo jest zakazana i surowo karana. Powszechny jest natomiast
islamski prozelityzm. Co roku swej wiary wyrzekają się tysiące chrześcijan. Najczęściej
są to młode kobiety wychodzące za mąż za muzułmanów oraz chrześcijańscy migranci.
Dane te przedstawił w ubiegłym tygodniu pomocniczy biskup nominat Jerozolimy William
Hanna Shomali. W Świętym Mieście trwają intensywne przygotowania do Synodu Biskupów
dla Bliskiego Wschodu, który odbędzie się w październiku w Watykanie. 13 maja o przyszłości
Kościoła w tym regionie debatowało 140 osób zakonnych z jerozolimskiej diecezji.
Wprowadzeniem
do dyskusji był właśnie wykład bp. Shomaliego, który przedstawił geopolityczną i duszpasterską
sytuację Kościoła. W jego przekonaniu największym problemem jest tu masowa emigracja
chrześcijan. Jest ona prawdziwą plagą, porównywalną do ludobójstwa Ormian w Turcji.
Przyczyną wychodźstwa są prześladowania i dyskryminacje, bądź po prostu niepewność
sytuacji. Tak jest choćby w Syrii, gdzie sytuacja wydaje się na razie spokojna, lecz
tamtejsi chrześcijanie obawiają się, że ich położenie może się zmienić z dnia na dzień,
tak jak to miało miejsce w Iraku. Zdaniem pomocniczego biskupa Jerozolimy wyznawcy
Chrystusa muszą zrozumieć, że życie na Bliskim Wschodzie nie jest złym losem, lecz
powołaniem. Przykładem ewangelicznego heroizmu mogą być baptyści w Iranie, którzy
w warunkach bezwzględnych prześladowań nawracają na chrześcijaństwo tysiące ludzi.
„Mówi się nawet o 10 tys. konwertytów” – zauważył bp Shomali.
W wielu krajach
Bliskiego Wschodu chrześcijanie stali się już znikomą mniejszością. Tam, gdzie ich
liczba jest jeszcze pokaźna, przestali już odgrywać istotną rolę. W Egipcie, gdzie
stanowią co najmniej 10 proc. obywateli, wyznawcy Chrystusa zostali kompletnie odsunięci
od życia publicznego. Dla przykładu, w parlamencie nie posiadają nawet 1 proc. miejsc.
Pozbawia się ich kolejnych praw i poddaje systematycznej islamizacji, głównie za pośrednictwem
oświaty i mediów. W Libanie natomiast chrześcijanie są podzieleni i nie mają żadnej
wspólnej koncepcji odrodzenia kraju.
Mówiąc z kolei o sytuacji duszpasterskiej,
jerozolimski hierarcha zauważył, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie charakteryzują
się wielką wrażliwością religijną i żywą pobożnością ludową. Licznych na tych terenach
Kościołów wschodnich nie dotknęła soborowa rewolucja – zaznaczył. Są one bardzo liczne,
lecz ich jedność pozostawia wiele do życzenia. Stąd potrzeba z jednej strony zachowania
tożsamości każdej ze wspólnot, a z drugiej umacniania komunii między nimi. Do priorytetów
duszpasterskich biskup zaliczył przede wszystkim szerzenie lectio divina, aby
Pismo Święte było częściej czytane i rozważane na ziemiach, gdzie zostało zredagowane.
Problemem,
który negatywnie rzutuje na przyszłość chrześcijan w tym regionie, jest rozwój islamu
politycznego, który dąży do islamizacji całego społeczeństwa, również wyznawców Chrystusa.
Wiąże się z tym coraz powszechniejsze zjawisko nawracania na mahometanizm. W wielu
krajach przyjęcie Koranu oznacza na przykład łatwiejszy dostęp do pracy. W niewielkim
Dubaju co roku porzuca w ten sposób wiarę ok. 3 tys. chrześcijan. W Egipcie natomiast
15 tys. młodych chrześcijanek przyjmuje islam po wyjściu za mąż za muzułmanina, zrywając
jednocześnie kontakt z całą swoją rodziną – podkreślił bp Shomali na przedsynodalnym
spotkaniu w Jerozolimie.