Podróż pełna niespodzianek - ks. Lombardi o papieskiej pielgrzymce do Portugalii
Benedykt XVI wraca do Rzymu umocniony – uważa watykański rzecznik prasowy. Jego zdaniem
o powodzeniu tej pielgrzymki zadecydowali sami Portugalczycy, którzy poprzez gorące
przyjęcie i wsłuchanie się w słowa Papieża, pomogli mu wypełniać jego Piotrową posługę.
Ks. Federica Lombardiego dokonał dla Radia Watykańskiego bilansu zakończonej właśnie
pielgrzymki.
Ks. Federico Lombardi SJ: Ta podróż była niekończącą się
niespodzianką. Już w Lizbonie spotkaliśmy się z bardzo gorącym i licznym przyjęciem,
którego nie mogliśmy się spodziewać. Trzeba pamiętać, że jest to wielkie miasto i
dość mocno zsekularyzowane. W takich warunkach setki tysięcy osób na ulicach świadczą
o wyjątkowo przyjaznym przyjęciu. Było to zaskoczeniem również dla samych organizatorów
i biskupów. Z kolei Fatima była oczywiście czymś kompletnie wyjątkowym. Tłumy wiernych,
które tam przybyły przede wszystkim na spotkanie z Maryją, widziały w Papieżu po prostu
pielgrzyma, pielgrzyma szczególnego, który pozostał jednak jednym z nich. Z nim modlili
się za Kościół i świat. Porto natomiast to był wielki finał. Na Mszę przybyło ponad
150 tys. wiernych. I wszędzie było słychać to samo słowo: „Dziękujemy”. Dziękujemy
za przybycie, za dodanie nam otuchy, za to, że modliłeś się z nami, że zachęciłeś
nas do dialogu między Kościołem i społeczeństwem. W tych relacjach istnieją pewne
problemy, wynikające między innymi z sekularyzacji. Ale Papież przemawiał zawsze w
bardzo pozytywnym tonie. Mówił o współpracy dla dobra społeczeństwa w nowej sytuacji.
Trzeba też zauważyć, że papieskie przesłanie zostało bardzo dobrze odebrane przez
świat kultury, który jest środowiskiem dość zsekularyzowanym. Spotkanie z kapłanami,
którzy w sposób szczególny potrzebują dziś naszego wsparcia, było swoistą antycypacją
zakończenia Roku Kapłańskiego. Były to chwile głębokiej jedności duchowej.
-
Wspomniał Ksiądz o otwarciu Kościoła na dialog. Papież na początku podróży,
jeszcze w samolocie, dość wyraźnie uznał błędy popełnione przez Kościół.
Czy ta wypowiedź odbiła się jakoś na atmosferze wizyty?
Ks.
Federico Lombardi SJ: Myślę, że było to bardzo pozytywne. Problemy Kościoła i
ludzkości w drodze, w dziejach, problemy cierpienia, błędów, grzechu, problemy, które
grzech powoduje w Kościele – to wszystko zostało odczytane w sposób duchowy i teologiczny
w kontekście historii. Tego nas nauczyła Fatima: tej nadziei w patrzeniu na wydarzenia
dziejowe. Najświętsza Maryja Panna wzywa do nawrócenia, pokuty i modlitwy, apeluje,
byśmy uświadomili sobie nasze błędy. To jednak nie powinno nas zniechęcać, lecz przeciwnie,
ma być dla nas pozytywnym bodźcem. W tym sensie Papież zachęcał nas do duchowej lektury
dziejów. Myślę, że dzięki temu cierpienia, których Kościół niedawno doświadczył, zostały
dobrze wkomponowane w kontekst modlitwy, nawrócenia i pokuty. A przy tym z nadzieją,
z ufnym spojrzeniem w przyszłość, nie zniechęcając się błędami z przeszłości.
-
W Portugalii Papież użył bardzo mocnych słów. Przypomniał nam o naszej odpowiedzialność
i misji względem świata. Czy można powiedzieć, że Papież otworzył w ten sposób
nowy rozdział w dziejach Kościoła?
Ks. Federico Lombardi SJ: Rozdziały
dziejów świata czy Kościoła są zawsze zarazem nowe i stare. Ja bym raczej powiedział,
że jesteśmy po prostu w drodze, na której towarzyszy nam Bóg i Maryja. Oni dodają
nam odwagi, abyśmy się nie lękali, lecz śmiało podejmowali te trudne sytuacje, ze
świadomością, że istnieją dobre rozwiązania i że Kościół ma do zaoferowania światu
wiele dobrego. Myślę, że Fatima jest tu źródłem inspiracji, by wnosić pozytywny wkład
dla dobra naszych braci i sióstr.
- W jakim duchu przeżywał tę podróż
sam Papież?
Ks. Federico Lombardi SJ: Papież zawsze rozpoczyna
swoje podróże z wielką ufnością, a także z pragnieniem przekazania swego przesłania,
umocnienia ludu Bożego. Kiedy jednak jest się tak gorąco przyjętym, kiedy namacalnie
doświadcza się oczekiwania, otwarcia ducha, wsłuchania się w jego słowa, to jest to
bardzo zachęcające. I Papież tak to odbierał. Sam mówił parę razy, że to przyjęcie
pomaga mu dobrze wypełniać jego misję. I ja muszę wam podziękować – powtarzał Benedykt
XVI przy różnych okazjach. Mogę powiedzieć, że Papież był bardzo radosny. Widzieliśmy
jak się uśmiecha. Wszystkie spotkania odbyły się w dobrej atmosferze wzajemnego zaufania.
Papież widział, że to, co przywiózł zostało dobrze przyjęte i wyda owoce w portugalskim
Kościele.