Kapłan – życie w ubóstwie – pieniądze, godziwe życie, ale nie taryfa
za usługi!
Posłuchaj rozważania:
Jest takie
powiedzenie obiegowe, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze.
Muszę przyznać, że coś w tym jest, także w tym, jakże często drażliwym temacie, pt.
ksiądz i pieniądze. Niechętnie się tego dotyka albo o tym mówi, ponieważ jest wiele
niezrozumienia, niejasności, a także niestety przesądów i wymyślonych teorii ze strony
wiernych. O co zatem w tym wszystkim chodzi i jak, tak krótko i praktycznie, popatrzeć
na ten delikatny ze wszech miar problem. Tak to już jest, że od bardzo długiego czasu
zniknął praktycznie handel wymienny typu usługa za usługę, albo też towar za usługę.
Pojawił się pieniądz, który stał się środkiem płatniczym za towar i usługi. Zazwyczaj
korzystają z tego wszyscy ludzie. Zarabiają, otrzymują, pozyskując w taki sposób,
pieniądz, który przede wszystkim ma służyć po to, aby zdobyć środki do godziwego życia.
Ale jak wiemy, jedni mają więcej, inni mniej, jedni pracują w pocie czoła zarabiając
pieniądz, a inni zdobywają go w jakiś tam łatwiejszy, czasem nawet niegodziwy sposób.
Pieniądza potrzebujemy wszyscy, także księża, aby życie funkcjonowało w normalny sposób.
Ksiądz
również musi kupić żywność, ubranie, środki do pracy, w tym także samochód, musi zapłacić
rachunki za prąd i ogrzewanie. Musi zadbać, aby kościół, dom parafialny i wszystko,
co służy wiernym, dobrze i sprawnie funkcjonowało. Nie trzeba nam tłumaczyć, że wszystko
jest drogie i bardzo szybko upłynnia się to, na co pracujemy cały miesiąc. Paweł powiada,
że jeśli ktoś nie chce pracować, to niech nie je. Kapłan przecież pracuje, kapłan
się trudzi dla swoich wiernych, zatem ma prawo do godziwego życia. A jeżeli służy
przede wszystkim wiernym, to żyje z ofiar, jakie mu składają wierni. Ofiary zaś, wyraz
hojnego serca wiernych, służą przecież na pokrycie kosztów związanych z kultem, posługą
i środkami do życia. Jak sama nazwa wskazuje, ofiara to dobrowolny datek. I to przy
każdego rodzaju posłudze. Czy w kościele przy zbieraniu tzw. tacy, czy w kancelarii
parafialnej przy okazji posługi sakramentalnej, czy przy wydawaniu różnego rodzaju
zaświadczeń. Nie istnieje tak zwany cennik usług. Przynajmniej oficjalnie nikt z autorytetów
kościelnych nie wydał żadnego rozporządzenia ani też nie ustalił tabeli z cennikiem
za usługi. I dlatego po pierwsze kapłan to nie dystrybutor, a szafarz sakramentów
i sługa sług Bożych, a po drugie za jego usługi się nie płaci, tylko się składa ewentualne
i dobrowolne ofiary. Nie można więc mieć pretensji, że w kościele wyciągają ręce z
tacą, bo przecież to ja decyduję, czy dam ofiarę, czy nie, a nikt do tego mnie nie
zmusza, zaś w kancelarii składam ofiarę przy okazji różnych formalności. Do pracy
i posługi kapłan używa nie tylko własnego czasu i zdolności, ale również i środków
materialnych, a te niestety trzeba zrefundować.
Mówi się, że jak się idzie
do księdza, to trzeba mieć gruby portfel, bo „biorą konkretnie”. A ja wam powiadam:
może czasem, gdzieś tam, coś prawdy z tego jest. Ale dodałbym jeszcze: zależy, w której
kancelarii. Owszem, mogą się zdarzyć nadużycia. Jak się to powiada, okazja czyni złodzieja.
Więc któryś z kapłanów może również doświadczyć pokusy łatwego zarobku, wyznaczając
wiernym konkretne kwoty. I jeśli nawet się to zdarzy, nie jest to jednak powszechna
praktyka. Ale zła fama szybko się rozchodzi, uogólnia się fakty i potem często wierni
patrzą złym okiem na posługujących im kapłanów. Powszechnie się mówi: nie każdemu
psu Burek. Zatem nie jest to sprawiedliwe, mając nawet konkretne negatywne doświadczenia,
rozpowszechniać złe wiadomości, przerzucając swoją niechęć na wszystkich kapłanów.
Jest też przy tym niestety wiele złośliwości i ironii, nawet jeśli to się objawia
w formie żartu typu: „Jakie ryby najbardziej lubi ksiądz proboszcz? – Odpowiedź: Duże
sumy”.
Stawiam sobie pytanie: czy nie jest czasem tak, że wierni kierują się
tak zwanymi obiegowymi opiniami według zasady, że tyle się daje, albo tyle dać wypada,
albo też, że wszyscy tak dają. Dlaczego tak się postępuje? Czy to strach, czy jakiś
lęk o siebie, o swój dobry wizerunek, czy też może zwykłe pójście na łatwiznę? Dlaczego
więc potem tyle niechęci, zgorzknienia i rozlewania żółci na każdego napotkanego księdza?
Dlaczego tyle materialnego myślenia? Wierzcie mi, moi drodzy słuchacze, w posłudze
kapłańskiej sprawy materialne zajmują najodleglejsze miejsce, nawet jeśli kapłan w
sposób nieporadny czy nieinteligentny informuje o wysokości składanej ofiary. Najważniejszy
jest pożytek duchowy osób, którym kapłan posługuje. I niezależnie od tego, czy komuś
dany ksiądz się podoba, czy nie, ten wykonuje posługę z wielkim poświęceniem i oddaniem,
najczęściej nie zważając na to, czy jego posługa zostanie w jakiś sposób wynagrodzona,
czy nie. Dlaczego tak jest i zawsze będzie? Ponieważ kapłan nie byłby tak naprawdę
kapłanem, gdyby żył inaczej. Szybko zawiesiłby sutannę na kołku, zmieniając stan życia
i korzystając z możliwości bogacenia się, które zaoferuje mu nowe życie. A jeśli w
zdecydowanej ilości przypadków tak się nie dzieje, to znaczy, że w głębi serca kapłan
pragnie swoją obecnością i posługiwaniem przybliżyć innych do Chrystusa i przybliżyć
im Chrystusa, który jest najlepszą rekompensatą za służbę, trud i poświęcenia kapłana.
A
zatem wspierajmy kapłanów, aby mogli godziwie żyć i skutecznie nam służyć. Wspierajmy,
ale miejmy otwarte serce i dosyć odwagi, aby umieć i chcieć rozmawiać z kapłanem nawet
o trudnych i krępujących nieraz rzeczach, którymi w tym przypadku są ofiary materialne
na rzecz kościoła, na sprawy związane z kultem i godziwe życie posługujących nam kapłanów.