Z 440 księży, którzy zostaną wyświęceni w tym roku w USA, prawie jedna trzecia (31
proc.) urodziła się w innych krajach. Wynika to z danych o kandydatach do święceń,
opublikowanych przez episkopat Stanów Zjednoczonych. Z tegorocznych amerykańskich
neoprezbiterów urodzonych za granicą najwięcej przybyło z Meksyku. Wśród pozostałych
18 krajów, z których przybyli przyszli klerycy, do czterech najliczniej reprezentowanych
obok Kolumbii, Filipin i Wietnamu należy Polska. Nie jest to zresztą nowe zjawisko.
Od 10 lat co roku 20 do 30 proc. księży wyświęcanych w diecezjach USA stanowią urodzeni
za granicą.
Amerykańskie powołania kapłańskie w większości uformowały się w
dojrzalszym wieku. Ponad 92 proc. kandydatów przed wstąpieniem do seminarium pracowało
już zawodowo, a jedna piąta ukończyła pełne studia wyższe. Przeciętny wiek neoprezbitera
wynosi tam obecnie 37 lat, a w przypadku samych tylko księży diecezjalnych – 33. Najmłodszy
przyjmujący święcenia prezbiteratu ma 25 lat, a 11 najstarszych osiągnęło lub nawet
przekroczyło 65. rok życia.
Większość księży święconych w tym roku w Stanach
Zjednoczonych pochodzi z rodzin wielodzietnych – ponad 55 proc. z takich, gdzie było
co najmniej czworo dzieci, natomiast 24 proc. miała pięcioro lub nawet więcej rodzeństwa.
Połowa uczęszczała do katolickich szkół podstawowych, 19 proc. uczestniczyła w Światowych
Dniach Młodzieży. Przed wstąpieniem do seminarium 67 proc. regularnie odmawiało różaniec
i prawie tyle samo (65 proc.) uczestniczyło w adoracji eucharystycznej. Ponad 37 proc.
miała wśród krewnych księdza czy osobę zakonną. Jednak nie wszyscy tegoroczni neoprezbiterzy
w USA pochodzą z rodzin katolickich. Aż jedna dziesiąta to konwertyci, a oboje rodziców
wyznania katolickiego miało tylko 80 proc.