Niniejszy tekst jest fragmentem
kazania wielkiego apostoła Galii, św. Cezarego z Arles, skierowanego
do biskupów, którym przypomina on między innymi wielkie znaczenie głoszenia
wszystkim ludziom Słowa Bożego(List 52,8. Św. Cezary z Arles, Kazanie
1, 3,8,13,20, tł. ks. S.Ryznar, w: Św. Cezary z Arles, Kazania, PSP 52, 1989,
18,22,26,33).
Jeżeli wszyscy rozważymy dobrze i z troskliwością serca,
stwierdzimy, że na barkach wszystkich biskupów spoczywa niezmierzony ciężar i ogromne
niebezpieczeństwo. Nie jest to lekkie, co Pan specjalnie kapłanom głosi przez proroka:
Krzycz na całe gardło i nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba!
Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa(Iz 58,1). A także i to: Jeśli
powiem bezbożnemu: z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego
bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu grzechu swojego,
natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew(Iz 3,8-20).
Wreszcie to, co mówi Apostoł: Dlatego czuwajcie pamiętając, że przez trzy lata
we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was (Dz 20,31).
Któż bowiem nie rozważy tego z ogromnym strachem! Jeśli ten we dnie i w nocy przepowiadał
Słowo Boże narodom, aby siebie przed Bogiem uniewinnić, to co z nami będzie, jeżeli
albo z trudem, albo tylko w długich odstępach czasu odżywiamy duchową strawą trzodę
nam powierzoną i zaniedbujemy podawanie soli nauki owieczkom Pańskim?
Rozważcie
starannie, kochani, co wam przypominam. Wiecie bowiem doskonale, że są dwa rodzaje
jałmużny: pierwszy – dać głodnemu chleba, drugi zaś – posłużyć niewiedzącemu wiedzą.
Jeśli obfitujesz w coś, czym mógłbyś okazać pomoc ciału, Bogu niech będą dzięki! Jeżeli
nie masz czym ciała nakarmić, wzmocnij duszę słowem Bożym!
Najbardziej odpowiada
jednak kapłanowi udzielanie jałmużny duchowej, czyli pokarmu nauki. I jeśli kapłan
oddany całkowicie nauczaniu nie będzie miał z czego udzielić pokarmu cielesnego, udzieli
go świecki, przekaże go nawet poganin, da go Żyd i każdy inny da to, czego nie może
dać kapłan. Jeśli natomiast kapłan nie udzieliłby nauki, świecki człowiek, choćby
ją nawet posiadał, nie odważy się jej przekazywać. Ja zatem, mimo że jestem biednym
grzesznikiem zaniedbanym, ośmielam się jednak w swojej małości być dla wszystkich
biskupów poręczycielem tego, że jeśli będą ustawicznie oddani z miłości do nauki czytaniu
i modlitwie, wówczas nigdy nie zabraknie im zasobów, z których udzielaliby materialnych
jałmużn, zgodnie z tym, co Pan przyrzeka w Ewangelii: Starajcie się naprzód o królestwo
Boże i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane(Mt 6, 33).
Niech więc każdy rozdaje rzeczy duchowe, a zobaczymy, czy może mu kiedykolwiek zabraknąć
potrzebnych rzeczy ziemskich.
Jako ostatniej instancji trzymajmy się Chrystusa
Pana. Sam bowiem przyrzekł to, co wyżej przytoczyłem: Starajcie się naprzód o królestwo
Boże i tak dalej. Jeżeli ktoś się wyróżnia majątkiem i wiedzą, dzięki którym może
rozdawać obie jałmużny, Bogu dzięki! Jeżeli zaś jest ktoś mniej bogaty, to wystarczy
mu samo rozdanie jałmużny duszom, czyli nauki duchowej....
Nie wiem, czy jest
taki biskup, kapłan lub diakon, który nie mógłby na te tematy i wiele im podobnych
mówić w Kościele i napominać na każdym miejscu. Niepotrzebna jest tam ani wymowa ani
dobra pamięć, gdzie jak wiemy potrzeba prostego upomnienia, krok za krokiem, zdanie
za zdaniem. Jeżeli nam ktoś ukradnie rzecz materialną, usiłujemy znaleźć najlepszych
sędziów o najwyższym autorytecie, wyszkolonych adwokatów, aby dobro materialne móc
odzyskać od złodzieja. Tymczasem twierdzimy, że nie potrafimy upomnieć najprostszego
naszego ludu zwyczajnymi słowami. Dlaczego krzyczymy w obronie ziemi? Ponieważ miłujemy
ziemię. Dlaczego nie krzyczymy w kościołach? Nie mam odwagi, lecz prawda pobudza mnie,
abym nie milczał. Nie krzyczymy w kościołach dlatego, ponieważ duchowo nie kochamy
ludu nam powierzonego. Stąd boję się, żebyśmy nie krzyczeli beznadziejnie podczas
czekającej nas przyszłej kary, skoro obecnie nie chcemy owocnie krzyczeć w kościołach
...
Lecz ktoś powie: „Brak mi pamięci i nie mam wymowy do głoszenia Słowa
Bożego”. Boję się, pobożni mężowie, że ta wymówka nie będzie mogła nas wybronić w
dniu straszliwego sądu. Wiemy bowiem doskonale, że Pan nasz wybrał do głoszenia Słowa
Bożego nie uczonych czy retorów, lecz rybaków bez wykształcenia, oczywiście ubogich
i niskiego pochodzenia. A więc jeżeli jakiś kapłan posiadałby piękną i wylewną wymowę
świecką... byłoby rzeczą zupełnie niestosowną, jeśliby tak chciał w kościele mówić,
a przez to jego kazanie nie mogłoby trafiać – jak powinno – do całej Pańskiej owczarni,
lecz zaledwie do nielicznych wykształconych. I dlatego, moi wybitni mężowie, powinni
przemawiać kapłani do wiernych prostą i powszechną mową, którą mógłby zrozumieć cały
lud, wypełniając powinność, o której mówi Apostoł: Stałem się wszystkim dla wszystkich,
aby wszystkich pozyskać(1 Kor 9,22) oraz zgodnie ze świętą i zbawienną
radą błogosławionego Hieronima, która brzmi: „Kazanie głoszone przez kapłana raczej
powinno wywołać skruchę, niż poklask”.