2010-04-20 16:21:50

Ojcowie Kościoła o kapłaństwie i kapłanach


Obowiązek głoszenia Słowa Bożego 

Niniejszy tekst jest fragmentem kazania wielkiego apostoła Galii, św. Cezarego z Arles, skierowanego do biskupów, którym przypomina on między innymi wielkie znaczenie głoszenia wszystkim ludziom Słowa Bożego (List 52,8. Św. Cezary z Arles, Kazanie 1, 3,8,13,20, tł. ks. S.Ryznar, w: Św. Cezary z Arles, Kazania, PSP 52, 1989, 18,22,26,33).

Jeżeli wszyscy rozważymy dobrze i z troskliwością serca, stwierdzimy, że na barkach wszystkich biskupów spoczywa niezmierzony ciężar i ogromne niebezpieczeństwo. Nie jest to lekkie, co Pan specjalnie kapłanom głosi przez proroka: Krzycz na całe gardło i nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa (Iz 58,1). A także i to: Jeśli powiem bezbożnemu: z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu grzechu swojego, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew (Iz 3,8-20). Wreszcie to, co mówi Apostoł: Dlatego czuwajcie pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was (Dz 20,31). Któż bowiem nie rozważy tego z ogromnym strachem! Jeśli ten we dnie i w nocy przepowiadał Słowo Boże narodom, aby siebie przed Bogiem uniewinnić, to co z nami będzie, jeżeli albo z trudem, albo tylko w długich odstępach czasu odżywiamy duchową strawą trzodę nam powierzoną i zaniedbujemy podawanie soli nauki owieczkom Pańskim?

Rozważcie starannie, kochani, co wam przypominam. Wiecie bowiem doskonale, że są dwa rodzaje jałmużny: pierwszy – dać głodnemu chleba, drugi zaś – posłużyć niewiedzącemu wiedzą. Jeśli obfitujesz w coś, czym mógłbyś okazać pomoc ciału, Bogu niech będą dzięki! Jeżeli nie masz czym ciała nakarmić, wzmocnij duszę słowem Bożym!

Najbardziej odpowiada jednak kapłanowi udzielanie jałmużny duchowej, czyli pokarmu nauki. I jeśli kapłan oddany całkowicie nauczaniu nie będzie miał z czego udzielić pokarmu cielesnego, udzieli go świecki, przekaże go nawet poganin, da go Żyd i każdy inny da to, czego nie może dać kapłan. Jeśli natomiast kapłan nie udzieliłby nauki, świecki człowiek, choćby ją nawet posiadał, nie odważy się jej przekazywać. Ja zatem, mimo że jestem biednym grzesznikiem zaniedbanym, ośmielam się jednak w swojej małości być dla wszystkich biskupów poręczycielem tego, że jeśli będą ustawicznie oddani z miłości do nauki czytaniu i modlitwie, wówczas nigdy nie zabraknie im zasobów, z których udzielaliby materialnych jałmużn, zgodnie z tym, co Pan przyrzeka w Ewangelii: Starajcie się naprzód o królestwo Boże i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6, 33). Niech więc każdy rozdaje rzeczy duchowe, a zobaczymy, czy może mu kiedykolwiek zabraknąć potrzebnych rzeczy ziemskich.

Jako ostatniej instancji trzymajmy się Chrystusa Pana. Sam bowiem przyrzekł to, co wyżej przytoczyłem: Starajcie się naprzód o królestwo Boże i tak dalej. Jeżeli ktoś się wyróżnia majątkiem i wiedzą, dzięki którym może rozdawać obie jałmużny, Bogu dzięki! Jeżeli zaś jest ktoś mniej bogaty, to wystarczy mu samo rozdanie jałmużny duszom, czyli nauki duchowej....

Nie wiem, czy jest taki biskup, kapłan lub diakon, który nie mógłby na te tematy i wiele im podobnych mówić w Kościele i napominać na każdym miejscu. Niepotrzebna jest tam ani wymowa ani dobra pamięć, gdzie jak wiemy potrzeba prostego upomnienia, krok za krokiem, zdanie za zdaniem. Jeżeli nam ktoś ukradnie rzecz materialną, usiłujemy znaleźć najlepszych sędziów o najwyższym autorytecie, wyszkolonych adwokatów, aby dobro materialne móc odzyskać od złodzieja. Tymczasem twierdzimy, że nie potrafimy upomnieć najprostszego naszego ludu zwyczajnymi słowami. Dlaczego krzyczymy w obronie ziemi? Ponieważ miłujemy ziemię. Dlaczego nie krzyczymy w kościołach? Nie mam odwagi, lecz prawda pobudza mnie, abym nie milczał. Nie krzyczymy w kościołach dlatego, ponieważ duchowo nie kochamy ludu nam powierzonego. Stąd boję się, żebyśmy nie krzyczeli beznadziejnie podczas czekającej nas przyszłej kary, skoro obecnie nie chcemy owocnie krzyczeć w kościołach ...

Lecz ktoś powie: „Brak mi pamięci i nie mam wymowy do głoszenia Słowa Bożego”. Boję się, pobożni mężowie, że ta wymówka nie będzie mogła nas wybronić w dniu straszliwego sądu. Wiemy bowiem doskonale, że Pan nasz wybrał do głoszenia Słowa Bożego nie uczonych czy retorów, lecz rybaków bez wykształcenia, oczywiście ubogich i niskiego pochodzenia. A więc jeżeli jakiś kapłan posiadałby piękną i wylewną wymowę świecką... byłoby rzeczą zupełnie niestosowną, jeśliby tak chciał w kościele mówić, a przez to jego kazanie nie mogłoby trafiać – jak powinno – do całej Pańskiej owczarni, lecz zaledwie do nielicznych wykształconych. I dlatego, moi wybitni mężowie, powinni przemawiać kapłani do wiernych prostą i powszechną mową, którą mógłby zrozumieć cały lud, wypełniając powinność, o której mówi Apostoł: Stałem się wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich pozyskać (1 Kor 9,22) oraz zgodnie ze świętą i zbawienną radą błogosławionego Hieronima, która brzmi: „Kazanie głoszone przez kapłana raczej powinno wywołać skruchę, niż poklask”.

ks. Marek Starowieyski








All the contents on this site are copyrighted ©.