Co oznaczają te święta? Czyli o Passze żydowskiej i chrześcijańskiej
„Oto
są święta paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego baranka, a jego krew
poświęca domy wierzących”. Słowa te słyszeliśmy w hymnie zwanym Exsultetem,
który śpiewa się uroczyście na początku Wigilii Paschalnej. Dla nas chrześcijan są
to święta największe w całym roku, bo przypominają drogę Chrystusa przez mękę, śmierć
i zmartwychwstanie, co jest początkiem naszego zbawienia, dziełem, przez które zostaliśmy
odkupieni, gdy On sam przyjął nas na własność, kiedy pokonał szatana i otworzył nam
drogę do Boga. To po to Chrystus przez całą ewangelię idzie do Jerozolimy, na to się
narodził i to była Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca (por. J 13,1).
Sens
teologiczny Paschy chyba najpełniej zawiera się w słowach z Ewangelii Jana, który
mówi o Zbawicielu, że „umiłowawszy swoich na świecie do końca ich umiłował” (J 13,1).
Bowiem to co czyni Chrystus i co dzieje się z nami ma charakter ostatecznego dopełnienia
dawno rozpoczętego dzieła. A ponieważ wszystko, co dotyczy Chrystusa, zostało zapowiedziane
i przygotowane w łonie judaizmu, stąd także paschalne dzieło zbawienia musi być zakorzenione
głęboko w tradycji Izraela. Nasze chrześcijańskie świętowanie paschy nie byłoby możliwe
bez tego żydowskiego tła.
Pierwotnie Pascha żydowska była świętem nomadycznym,
prawdopodobnie związanym z wędrówką na pastwiska. Na wiosnę pasterze zwykli składać
Bogu w ofierze najlepszą cząstkę z tego, co im się urodziło. Uczta paschalna Izraelitów
w Egipcie, której opis znajdujemy w Księdze Wyjścia, także ma ten pasterski charakter.
Jest „ucztą na cześć Pana” (por. Wj 12,11): aby ją spożywać trzeba wpierw wybrać jednorocznego
baranka bez skazy, potem strzec go aż do 14. dnia miesiąca nisan, by go wspólnie
zabić o zmierzchu. Obrzędy związane z oznaczaniem odrzwi krwią baranka także mają
znaczenie symboliczne: stanowią znak obrony przed aniołem niszczycielem, gdy zgodnie
z zapowiedzią daną przez Boga Mojżeszowi, przechodzi on i bierze pomstę na Egipcjanach.
W oczach Izraelitów tym, kto przechodzi jest sam Bóg, który oszczędza domostwa swojego
ludu (por. Wj 12,27). Hebrajskie słowo pesah, od którego wzięła się nazwa Pascha,
znaczy właśnie „przejście”. Jednak charakter tego „przejścia” będzie przedmiotem dyskusji
tak wśród Żydów jak i chrześcijan. W ten sposób do pierwotnej koncepcji dołączona
została druga, oparta o wspomnienie wyjścia Izraelitów z Egiptu, ich przejścia przez
Morze Czerwone i oswobodzenia z niewoli, o czym także czytamy w Księdze Wyjścia (Wj
13,8.14; por. Pwt 16,1).
Mamy zatem dwa spojrzenia na Paschę żydowską. Pierwsze
nazwijmy teologicznym, gdyż akcent spoczywa tu na działaniu Boga, to On sam przechodzi,
to On niszczy i On wyprowadza Izraelitów potężnym ramieniem. To jest Jego Pascha.
Drugie ujęcie bardziej zwraca uwagę na działanie człowieka, jest zatem antropologiczne,
jak mówimy: to Izraelici w pośpiechu spożywają Paschę na cześć Pana, to oni przechodzą
przez wody morskie, uciekając z krainy niewoli do ziemi przyobiecanej im wolności.
Ale dopiero dzieło Chrystusa, Boga wcielonego, połączy te dwa aspekty w jednym
misterium zbawienia, jakie Bóg przygotował i sam go dopełnił. Pamiętamy, że Jezus
umarł w dniu przygotowania Paschy żydowskiej, a więc 14 dnia miesiąca nisan,
według chronologii Ewangelii Jana, dokładnie w tym momencie, gdy w świątyni zabijało
się baranki na ucztę. Natomiast według pozostałych Ewangelistów, czyli tak zwanych
Synoptyków, Chrystus spożywa Ostatnią Wieczerzę z uczniami jako pamiątkę tamtej Paschy,
zaś śmierć Zbawiciela nastąpi już 15 nisan. Obie te tradycje odcisnęły swoje
piętno w chrześcijańskiej interpretacji wydarzenia Chrystusa. Pod ich wpływem stopniowo
kształtują się dwa ujęcia teologii paschalnej: pierwsze to tak zwana teologia azjatycka,
która odwołuje się do tradycji janowej, skoncentrowana na Chrystusie i Jego przejściu
z tego świata do Ojca. Tradycja ta pozostawała w bliskiej relacji z mentalnością żydowską,
tak że chrześcijanie z tego kręgu obchodzili święta według żydowskiego kalendarza,
co też było powodem długich sporów o datę świętowania Wielkanocy. W tym duchu przemawiał
na przykład Meliton z Sardes, którego homilię paschalną czytaliśmy w ubiegłym tygodniu.
Drugi nurt bazuje na tradycji synoptycznej i niekiedy nazywany jest aleksandryjskim.
Pascha wiąże się tu z samą ideą przejścia i posiada znaczenie prawie wyłącznie antropologiczne
– jest to przejście od zapowiedzi do rzeczywistości spełnionej, stanowiąc antycypację
ostatecznego dopełnienia na końcu czasów. Tutaj sama historia już tak się nie liczy;
ważniejszą rolę odgrywają znaki, a więc i sakramenty; większą uwagę zwraca się też
na głębszą interpretację i duchowy wymiar tego, co się stało: oto w Chrystusie Zmartwychwstałym
ludzka natura została przebóstwiona. Paschalne przewartościowanie relacji człowieka
i Boga sięga zatem samych podstaw ludzkiej duszy, tak że przechodzi od upadku do nieśmiertelności.
Tą drogą podąża na przykład teologia paschalna Klemensa oraz Orygenes.
W kręgu
łacińskim początkowo chętniej odwoływano się do tradycji azjatyckiej, ale już w IV
wieku i za czasów św. Ambrożego widać także recepcję tradycji aleksandryjskiej. Św.
Augustyn przeprowadzi nową syntezę chrystologiczną tych dwóch tradycji na bazie słów
z Ewangelii Jana o doskonałej i pełnej miłości Chrystusa (por. J 13,1). Synteza ta
pozwoli jego następcom połączyć aspekty historyczny, sakramentalny, mistyczny i eschatologiczny
święta Paschy. Najpełniej jednak syntezę taką przedstawia sama liturgia Kościoła,
bogatego w swej różnorodności przez kultury, miejsca i czasy. Ale o tym powiemy już
w następnym odcinku.