Wczoraj oficjalnie otwarto nieliczne bezpieczne szkoły na Haiti. W wyniku trzęsienia
ziemi uległo tam zniszczeniu 4200 budynków placówek oświatowych. Niestety projekt
powrotu dzieci do szkół zakończył się niepowodzeniem. Wielu uczniów ma duże problemy
związane z tragicznymi przeżyciami i wymaga pomocy psychologicznej. Dzieci mieszkają
też na ulicach i na polach namiotowych. Wiele z nich straciło bliskich i ma trudności
ze zdobyciem pożywienia. Większość katolickich szkół nie nadaje się do użycia, stąd
wznowienie obowiązku szkolnego jest tylko iluzoryczne.
Bardziej pocieszające
są wiadomości z haitańskiego rynku pracy powiedział Radiu Watykańskiemu wolontariusz
Jezuickiej Służby Uchodźcom w Port-au-Prince. „Atmosfera w Haiti się poprawia. Ostatnio
rozmawiałem z ludźmi, którzy angażują się w różnego rodzaju pomoc i porównują obecną
sytuację z okresem przed trzęsieniem ziemi – powiedział Artur Suski SJ. – Teraz mówią,
że jest więcej pracy: odbudowywanie i burzenie starych budynków, pomoc humanitarna,
tłumaczenie dla instytucji międzynarodowych itd. Więcej miejsc pracy jest teraz, niż
było przed katastrofą. Jedzenia dla poszkodowanych nie brakuje, jest go tyle samo
co przed nią, a może nawet więcej, bo przybywa nadal pomoc międzynarodowa. Pozostaje
problem z mieszkaniami dla ofiar tragedii. Wiele domów zostało zniszczonych. Ludzie
mieszkają w małych namiotach. Atmosfera w bazach namiotowych jest trudna, ale ogólnie
ludzie nie są już tak załamani. Jest coraz lepiej. Oczywiście ci, co stracili rodziny,
ciągle to czują, są smutni, ale życie dalej idzie i muszą się wziąć za coś – relacjonuje
jezuita z Haiti.