„Pierwszego
dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała
się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona
Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana
z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli
do grobu. Biegli obaj razem, lecz ów uczeń przybył pierwszy do grobu. Kiedy się nachylił,
zobaczył leżące płótna…(J 20, 1-5).
Maria, choć tego nieświadoma, zanosząc
Piotrowi wiadomość o pustym grobie, stała się jednym z pierwszych świadków zmartwychwstania
Pana. To dzięki niej Piotr i Jan udają się do grobu, aby na własne oczy przekonać
się, że ciała Jezusa już w nim nie ma. Kiedy zaś weszli do grobu i ujrzeli chustę
i płótna leżące oddzielnie, uwierzyli.
W ich serca spowite dotąd smutkiem,
zaczyna wstępować nadzieja i przekonanie, że Jezus naprawdę zmartwychwstał. Ich wątpliwości
ostatecznie ustępują, gdy sam Jezus ukazał się najpierw w wieczerniku, potem Łukaszowi
i Kleofasowi w drodze do Emaus, a później jeszcze wielu innym uczniom. To właśnie
do uczniów z Emaus, jak podaje Ewangelista Łukasz, Jezus skierował krótką, ale jakże
wymowną katechezę, oświecając „ich umysły, aby zrozumieli pisma... Mesjasz będzie
cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie: w imię Jego głoszone będzie nawrócenie
i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście tego
świadkami” (Łk 24,46-47).
Uczniowie potrzebowali czasu nie tylko po to, aby
zrozumieć, że cierpienie Jezusa było konieczne, ale też, aby przekonać się o Jego
zmartwychwstaniu. Od tej chwili pozostanie z nimi na zawsze, ale oni muszą się nauczyć
rozpoznawać Go przy łamaniu chleba. Potrzebowali czasu, aby sam Chrystus oświecił
ich umysły i otworzył na poznanie prawdy o Mesjaszu, tak, aby mogli stać się autentycznymi
świadkami Jego zmartwychwstania i zanieść wieść o nim na wszystkie krańce świata.
Nie można być świadkiem tyko ze słyszenia. Świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego można
się stać tylko wówczas, kiedy się przeżyje z Nim spotkanie.
Maria Magdalena,
kiedy rozpoznała Jezusa zmartwychwstałego, mówi „Rabbuni” to znaczy „Mój Nauczycielu”,
a potem z pośpiechem idzie oznajmić uczniom „Widziałam Pana”. Uczniowie z Emaus po
rozpoznaniu Go na łamaniu chleba, mówią miedzy sobą: „Czy serce nie pałało w nas,
kiedy rozmawiał z nami i Pisma nam wyjaśniał” (Łk 24, 32). Natychmiast potem wracają
do Jerozolimy, aby się podzielić z innymi tą radosną nowiną. Podobnie Tomasz zawoła
„Pan mój i Bóg mój”. Po rozpoznaniu Jezusa zmartwychwstałego, każdy z nich na swój
sposób daje świadectwo wiary. Zmartwychwstanie i wiara są ze sobą nieodłącznie związane.
Zmartwychwstania nadaje sens naszej wierze, o czym mówi św. Paweł: „próżna by była
nasza wiara, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał” (1 Kor 15,14).
Kilka lat temu
miałem możliwość odbycia podróży do Azerbejdżanu, kraju muzułmańskiego, położonego
na granicy Europy i Azji, gdzie katolicy stanowią małą grupę, liczącą kilkaset osób.
Jednak historia chrześcijaństwa w tym kraju swoimi korzeniami sięga daleko, bowiem
na tych terenach, pod przewodnictwem św. Elizeusza, głosili Ewangelię uczniowie Apostołów,
Tadeusz i Bartłomiej. Oni też zbudowali pierwszy kościół w wiosce Ghys, przy którym
powstała żywa wspólnota chrześcijańska, promieniująca swoją wiarą na cały region.
Późniejsze wieki dostarczają niewiele informacji na temat życia i działalności tutejszych
chrześcijan. Było ich kilkadziesiąt tysięcy aż do czasów nadejścia komunizmu, kiedy
to w roku 1920 Azerbejdżan został włączony do wielkiej Rosji. Zaraz też rozpoczęły
się prześladowania, burzenie kaplic i kościołów, zamykanie w więzieniach kapłanów
i wiernych. W roku 1937, po wcześniejszym uwięzieniu ostatniego kapłana, Stefana Demurowa,
bolszewicy wysadzili w powietrze ostatni istniejący jeszcze kościół w Baku pod wezwaniem
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, wznosząc na jego ruinach centrum
kultury „Shahiriya”. Rozpoczął się trudny czas dla katolików, których z czasem zaczęło
ubywać. W roku 1997, Baku odwiedził polski misjonarz, ks. Jerzy Pilus, który 15 sierpnia
w uroczystość Wniebowzięcia N.M.P., w prywatnym mieszkaniu odprawił Mszę św. . Uczestniczyła
w niej tylko jedna osoba. Ale wiadomość o pojawieniu się kapłana szybko się rozeszła.
Kilka miesięcy później odradzająca się wspólnota liczyła już 30 osób, a w roku 2000
już ponad 200. Dzięki życzliwości wielu osób, Kościół katolicki został ponownie zalegalizowany
przez władze. To otworzyło przed nim możliwość oficjalnego prowadzenia duszpasterstwa
i ewangelizacji pośród miejscowej ludności. W 2002 r. z okazji podroży Jana Pawła
II do Azerbejdżanu, prezydent kraju ofiarował ziemię pod budowę nowego kościoła. Pięć
lat później, po 70 latach od zburzenia ostatniego kościoła, został uroczyście otworzony
nowy Dom Boży, w którym wierni mogą ponownie modlić się, karmić się Jezusem eucharystycznym,
cieszyć się Jego obecnością.
Jakże wymowna jest ta historia! Ma ona swoje najgłębsze
korzenie w wydarzeniach paschalnych; w katechezie, jakiej Jezus udzieli uczniom z
Emaus; w słowach Marii Magdaleny, która zobaczyła pusty grób i zaraz pobiegła, aby
o tym powiedziec Apostołom; w wierze Jana, Tomasza i innych, którzy wreszcie zrozumieli,
że Chrystus zmartwychwstał i że tą radosną Nowiną trzeba się dzielić z innymi. Zmartwychwstały
Panie, udziel nam tej samej wiary, abyśmy i my mogli ją nieść innym.