Augustyn
rozpoczynał trzydziesty pierwszy rok życia. W miarę jak wsłuchiwał się w kazania i
nauczanie św. Ambrożego, coraz bardziej był zainteresowany Bogiem wyznawanym przez
chrześcijan, ale ciągle nie mógł zrozumieć skąd pochodzi i jaki sens ma zło i cierpienie.
Pisze na ten temat w księdze siódmej Wyznań, w której – częściej niż w poprzednich
– mówi o Jezusie Chrystusie; do tej pory zasadniczo zwracał się do Boga Ojca. Wydaje
się, że ta zmiana była podyktowana przede wszystkim lekturą Listów pawłowych. Być
może sama historia życia i nawrócenia Apostoła Narodów sprawiła, że Augustyn częściej
pochylał się nad zapisanymi przez niego słowami o dziele zbawczym dokonanym przez
Syna Bożego, o wierze w Niego, która jest darem, o otwieraniu się na Jego łaskę, o
dochodzeniu do prawdziwej wolności i o szukaniu, w świetle życia i działalności Chrystusa,
odpowiedzi na pytania dotyczące zła i cierpienia.
„Wierzyłem, że w Chrystusie,
Synu Twoim, Panu naszym, i w Piśmie świętym, które nam zaleca powaga Twego katolickiego
Kościoła, otworzyłeś dla ludzi zbawienną drogę do tego życia, które się zacznie po
doczesnej śmierci. Te przekonania już się utrwaliły w moim umyśle, bezpieczne, niewzruszone.
Lecz jednocześnie w wielkiej gorączce badałem, skąd zło pochodzi. Jakież bóle rodzenia
przeżywało serce moje! Jakież z niego dobywały się jęki! O, Boże mój! Ty ich słuchałeś,
choć ja nie wiedziałem o tym. Gdy w milczeniu szukałem żarliwie, bezsłowne mej duszy
cierpienia były wielkimi głosami kołaczącymi do miłosierdzia Twego” (Wyznania
7,7, s. 116).
Augustyn cierpiał przede wszystkim duchowo. Ciągle nie mógł czuć
się w pełni szczęśliwy, ciągle czegoś mu brakowało, ciągle aktualne pozostawały pytania,
które wywoływały ból i, używając jego zwrotu, jęki serca.
Różne są doprawdy
drogi, które prowadzą do Boga. Wspomniany św. Paweł apostoł otrzymał łaskę radykalnego
nawrócenia w czasie podróży do Damaszku, wiara św. Augustyna rodziła się długo i w
bólach, jeszcze inna była wiara Marii z Betanii opisywanej w dzisiejszej Ewangelii.
Najpierw wsłuchiwała się uważnie w słowa Chrystusa, później była świadkiem cudownego
wskrzeszenia swego zmarłego brata Łazarza, a teraz, jakby przeczuwając intuicyjnie
nadchodzące wydarzenia, przed śmiercią namaszcza Jezusowi nogi i ociera je swoimi
włosami. Nie wypowiada przy tym żadnego słowa: na tym etapie miłości są one doprawdy
zbędne.
Maria z Betanii, Paweł z Tarsu, Augustyn z Hippony znaleźli odpowiedź
na pytania dotyczące zła i cierpienia w życiu ludzkim dzięki wierze w Tego, który
wiele wycierpiał, biorąc na swoje barki krzyż i pokonując drogę prowadzącą na Kalwarię,
idąc naprzeciw śmierci i zmartwychwstania.
Boże, dopomóż nam, abyśmy, za wstawiennictwem
tych świętych wielkim głosem kołatali do Twego miłosierdzia i zwłaszcza w Wielkim
Tygodniu starali się otwierać nasze serca i umysły na Twoją zbawienną naukę i łaskę.