Historia pewnego nawrócenia. Czytając Wyznania św. Augustyna…
W zaślepieniu napadałem na Kościół katolicki(Wyznania 6,4)
Posłuchaj
rozważania:
Czwartek
piątego tygodnia Wielkiego Postu
Augustyn był zafascynowany osobą
Ambrożego, ale widział go na początku znajomości przede wszystkim jako człowieka sukcesu.
Był dobrym mówcą, kochanym przez katolików i szanowanym nawet przez ważne osobistości
z kręgów pozakościelnych. Kazania i katechezy wygłaszał z głębokim przekonaniem, a
to świadczyło o osiągnięciu przez niego wewnętrznego pokoju i szczęścia. Augustyn
natomiast nie zdawał sobie sprawy z jego codziennych trudności i walki, jaką toczył
z wewnętrznymi i zewnętrznymi wrogami kierowanej przez siebie wspólnoty. Zresztą do
tych ostatnich należał też sam Augustyn, który w Wyznaniach tak opisuje swoje
ówczesne stanowisko w odniesieniu do Kościoła:
„Coraz bardziej dopiekał mi
wstyd, gdy przypominałem sobie, jak długo mnie oszukiwała i wodziła po manowcach ułuda
rzekomej pewności, ile rzeczy niepewnych wygadywałem w dziecinnym zabłąkaniu i zapamiętałości
tak, jakby były pewnymi. Dopiero później pojąłem nagle, że to były kłamstwa. Pewne
było tylko to, że nie było w nich pewności. A ja traktowałem je jako pewne wtedy,
gdy w zaślepieniu napadałem na Kościół katolicki. Teraz, chociaż nie przekonałem się
jeszcze, że głosi on prawdę, tyle już przynajmniej wiedziałem, że nie naucza tego,
o co go tak zażarcie oskarżałem” (Wyznania 6,4, s. 90).
Augustyn ukazuje
w Wyznaniach jak zmieniał się jego obraz Kościoła od czasów, gdy go bardzo
mocno krytykował aż po dzień, w którym został pasterzem diecezji. Przytoczony tekst
zachęca nas do refleksji nad pytaniem: Jak my postrzegamy Kościół i jakie stanowisko
zajmujemy w obliczu różnych ataków skierowanych przeciwko wspólnocie założonej przez
Chrystusa.
Kilka miesięcy temu Ojciec św. Benedykt XVI zaapelował do dziennikarzy
o bardziej obiektywne i rzeczowe przedstawianie spraw kościelnych. Można bowiem dostrzec
zastanawiającą pewność w negatywnej interpretacji niektórych wydarzeń, decyzji, tendencji.
Owszem, w Kościele znajdują się słabości, grzechy, upadki: wszak stanowi on instytucję,
w której elementy boskie przeplatają się z ludzkimi, ale przecież nie można nie zauważać
w nim dobra albo go celowo przemilczać. Osoby niewierzące często postrzegają Kościół
jako jedną z wielu organizacji religijnych i społecznych, i mają do tego prawo. Jednak
bez wiary nie można dogłębnie pojąć teologii chrześcijańskiej, duchowości, koncepcji
życia etc. Augustyn zrozumiał to dopiero po przyjęciu chrztu, i wtedy miał odwagę
przyznać się do swojego błędu i nieuzasadnionej wrogości.
Nam natomiast, wierzącym,
którzy piszemy i mówimy o Kościele, warto przypomnieć to, co swego czasu mówiła św.
Teresa od Dzieciątka Jezus w czasach, gdy Kościół poddawany był szczególnej krytyce:
J’aime l’Église ma Mère – Kocham Kościół moją Matkę.
Myślę,
że św. Augustyn chętnie powtórzyłby te słowa. Świadomość bowiem tego, że nie tylko
należymy do Kościoła, ale go tworzymy, co więcej, kochamy Kościół, pozwala nam spojrzeć
i ocenić inaczej również słabości i grzechy nasze i naszych współbraci.