2010-03-15 16:53:42

Jak można pomóc Haiti?


Katolicka pomoc dla Haiti osiągnęła już rekordowe rozmiary – czytamy w raporcie Catholic Relief Services. Do tej pory przekazano poszkodowanym w katastrofie wsparcie w wysokości 100 mln dolarów. Kolejne 200 mln organizacja chce zebrać w tym roku. Nadzwyczajna hojność i solidarność, przede wszystkim Amerykanów, ale też i całego świata, jest największą akcją pomocy notowaną od półwiecza w USA.

Obecnie opracowywana jest przez CRS kościelna baza danych, w której haitańskie parafie, placówki szkolne i medyczne zamieszczą w internecie listę najpilniejszych potrzeb związanych z odbudową. Ułatwi to organizacjom charytatywnym i osobom prywatnym z całego świata przekazywanie pomocy na konkretne dzieło i sfinansowanie np. kompletu łóżek do szpitala dziecięcego. Istotną pomocą jest obecnie wsparcie ekip specjalistów, inżynierów, architektów, którzy opracowują projekty odbudowy. Potem tworzone są kosztorysy umieszczane w bazie danych. Nad listą priorytetów pracuje też episkopat Haiti. Jego lista będzie znana po świętach wielkanocnych. Raport CRS podkreśla, że najsłabszym punktem pomocy dla Haiti jest brak koordynacji i przywództwa, a nie gotówki na odbudowę zniszczeń. Niektóre organizacje niepotrzebnie też ze sobą konkurują. Widać też animozje względem amerykańskiej hegemonii w pomocy charytatywnej – czytamy w raporcie CRS. Jak na razie nie brak natomiast gotówki, która spływa z całego świata.

Natomiast o los najmłodszych ofiar trzęsienia ziemi zapytaliśmy wolontariusza Jezuickiej Służby Uchodźcom pracującego w obozach namiotowych na Haiti. „Sytuacja dzieci jest dość złożona – powiedział Radiu Watykańskiemu pracujący tam Artur Suski SJ. – Niektóre kraje przyspieszyły procedury adopcyjne, by można było adoptować haitańskie sieroty. Dużo dzieci straciło rodziców w tej katastrofie, co widać na ulicach i w obozach namiotowych. Są agencje charytatywne, które chcą organizować tego typu adopcje. Nawet był przykład trochę smutny, że sekta amerykańska chciała po cichu wywieźć dzieci do Ameryki, choć niektóre z nich miały jeszcze rodziców i krewnych, którzy przeżyli. Ludzi tych aresztowano na lotnisku, ponieważ chcieli porwać dzieci. Sytuację haitańskich najmłodszych komplikuje fakt, że szkoły nie funkcjonują i dzieci się nudzą i szwendają. Wiele z nich nie pracuje, bo oczywiście są jeszcze za młode. Pomoc najmłodszym Haitańczykom nie jest łatwa. Najlepszym rozwiązaniem jest uruchomienie choćby prowizorycznych szkół w obozach namiotowych i to jest priorytetem Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS) – powiedział Artur Suski SJ.

A. Suski SJ/Haiti JRS, se/rv








All the contents on this site are copyrighted ©.