Historia pewnego nawrócenia. Czytając Wyznania św. Augustyna…
Pytałem mą duszę, dlaczego jest tak smutna (Wyznania 4,4)
Posłuchaj
rozważania:
Poniedziałek
czwartego tygodnia Wielkiego Postu
Augustyn opowiada w Wyznaniach
o bardzo intensywnej przyjaźni, którą przeżył w młodości w swoim rodzinnym mieście
Tagaście. Dwaj rówieśnicy mieli wspólne zainteresowania, razem dorastali, razem chodzili
do szkoły, wspólnie się bawili. Z Wyznań dowiadujemy się, że przyjaciel Augustyna
nigdy nie był mocno zakorzeniony w wierze, a Augustyn odciągał go od niej jeszcze
bardziej. To wyciskało łzy z oczu jego matce Monice. Augustyn nie ukrywa, że gdy przebywał
sam, czuł się bez przyjaciela zupełnie zagubiony. I oto stała się rzecz zupełnie nieprzewidziana.
Przyjaciel Augustyna ciężko zachorował. Gdy uznano, że stan jego zdrowia jest bardzo
poważny, udzielono mu chrztu, gdy miał bardzo wysoką gorączkę. Młodzieniec wkrótce
poczuł się lepiej, a gdy Augustyn pozwalał sobie w jego obecności na żarty dotyczące
tego sakramentu, usłyszał, że jeśli chce, aby zostali przyjaciółmi, nie wolno mu mówić
takich rzeczy. Po kilku dniach, gdy Augustyn był nieobecny, poczuł się znowu bardzo
źle i wkrótce umarł.
„Wtedy ból zamroczył moje serce. Na cokolwiek patrzyłem,
wszędzie widziałem tylko śmierć. Rodzinne miasto stało się dla mnie czymś niemożliwym
do zniesienia, dom rodzinny – samym nieszczęściem. Wszystko, co przedtem było nam
obu wspólne, teraz, bez niego, zmieniło się w straszną mękę. (…) Pytałem mą duszę,
dlaczego jest tak smutna i czemu tak strasznie mnie dręczy, a ona nie potrafiła mi
na to odpowiedzieć. Gdy mówiłem: «Ufaj Bogu» – też nie była posłuszna. I miała w tym
rację, bo prawdziwszy i więcej wart był ten ukochany człowiek, którego utraciła, niż
mgliste widmo, w jakim kazałem jej pokładać nadzieję. Koiły mnie tylko łzy, które
stały się największym po owym przyjacielu ukochaniem mej duszy” (Wyznania 4,4,
s. 53-54).
Łatwo można się domyślić, że chodziło o przyjaźń bardzo głęboką,
o przyjaźń, która zmienia spojrzenie nie tylko na osobę zaprzyjaźnioną, ale też na
innych ludzi jakich spotykamy i na całe nasze życie. Nie może być przyjaźni z jakąś
rzeczywistością abstrakcyjną, nie ma przyjaźni samotnej. Przyjaźń zakłada zawsze drugą
osobę i realizuje się w spotkaniu. Wymaga dzielenia się doświadczeniem, wymiany opinii,
choćby niewielkich gestów życzliwości, symbolizujących pełny dar jednej osoby dla
drugiej. Przyjaźń nas zmienia, pomaga pokonywać nasze braki i egoizm. Bo też prawdziwa
przyjaźń jest wymagająca.
Kiedy po wielu latach Augustyn zastanawiał się dlaczego
tak rozpaczał po śmierci przyjaciela, doszedł do wniosku, że w tej intensywnej relacji
zabrakło odniesienia do Boga. Bo w rzeczywistości „Szczęśliwy jest człowiek, który
kocha Boga, a przyjaciela w Nim” (por. Wyznania 4,6, s. 57). Niech te słowa
pomogą i nam we właściwym przeżywaniu przyjaźni, jakże potrzebnych dla naszego rozwoju
duchowego.