Trwa wizyta ad limina Apostolorum biskupów z Sudanu. Benedykt XVI przyjął na
prywatnych audiencjach pięciu hierarchów z tego największego obszarowo kraju Afryki.
Jego powierzchnia jest niemal ośmiokrotnie większa niż terytorium Polski. Sudańczyków
jest niemal tyle samo co Polaków, 37 milionów. Jest to naród bardzo zróżnicowany wewnętrznie,
co w ostatnich dziesięcioleciach było przyczyną krwawych konfliktów. Wiele z nich
trwa do dzisiaj. Północ jest zdominowana przez Arabów wyznających islam.
W
sumie muzułmanie stanowią 70 proc. ludności Sudanu. W 1983 r. wprowadzili w kraju
islamskie prawo szariatu. Chrześcijanie stanowią 20 proc. społeczeństwa i żyją przede
wszystkim na południu kraju. Kościół ma w Sudanie długą tradycję, sięgającą VI w.
Została ona jednak gwałtownie przerwana wraz z upadkiem chrześcijańskiego królestwa
Nubii na przełomie XIII i XIV w. Ponowna rechrystianizacja rozpoczęła się dopiero
w połowie XIX w. i była dziełem św. Daniela Comboniego oraz członków założonych przez
niego zgromadzeń misyjnych. Napotykała ona na wiele przeszkód, jak choćby nacjonalizacja
szkół misyjnych w 1957 r., czy wydalenie z kraju wszystkich misjonarzy w 1964 r. Dziś
Kościół katolicki składa się z 9 diecezji, tworzących dwie konferencje episkopatu,
co bardziej odpowiada etnicznemu zróżnicowaniu kraju i autonomistycznym aspiracjom
południa. Od 1969 r. Sudan utrzymuje stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską.
„Ta
wizyta jest dla nas bardzo ważna, ponieważ odbywa się niemal w przededniu pierwszych
ogólnokrajowych wyborów, które są zapowiedziane na 11 kwietnia – zauważył bp Cesare
Mazzolari z diecezji Rumbek. – Na przyszły rok natomiast przewidziane jest referendum,
które zadecyduje o przyszłości południa. Pokój w Sudanie jest bardzo kruchy. Wciąż
brakuje bezpieczeństwa i stabilizacji. Istnieje wiele konfliktów między różnymi klanami,
spory o majątek, o stada, o pożywienie. Rozstrzyga się je przy użyciu siły. Ludzie
są zagubieni i nie mają czasu ani ochoty myśleć o wyborach. Na południu bieda wynika
z braku tożsamości. Pytania o tożsamość były zakazane od stuleci pod panowaniem muzułmańskich
fundamentalistów, którzy prześladują tutejszą ludność. Inny problem to Darfur. Od
samego początku w naszych rozmowach z rządem sytuację w Darfurze nazywaliśmy ludobójstwem.
Jednakże nasze słowa były ignorowane. W takiej sytuacji obraliśmy drogę konstruktywnego
nacisku. Ale jest to bardzo trudne, podobnie jak całe nasze duszpasterstwo. Rośnie
bowiem liczba przesiedleńców wewnętrznych. Ludzie są w ciągłym ruchu, od wioski do
wioski. Staramy się do nich docierać, ale kraj jest rozległy, a księży mało. Zdarza
się, że jeden kapłan musi się troszczyć o 250 tys. wiernych. Jest to Kościół ubogi,
który żyje z ubogimi” – mówił biskup diecezji Rumbek.