Historia pewnego nawrócenia. Czytając Wyznania św. Augustyna…
Jakże straszne były te stopnie…(Wyznania 3,6)
Posłuchaj
rozważania:
Wtorek
trzeciego tygodnia Wielkiego Postu
Pozostańmy dzisiaj przy jeszcze jednym
fragmencie Wyznań św. Augustyna, dotyczącym czasu, w którym przylgnął on do
sekty manichejczyków. Poszukującego prawdy młodego filozofa nie wszystkie wywody jej
przedstawicieli dogłębnie przekonywały, ale – nie widząc innego rozwiązania – łudził
się, że w miarę ich poznawania, będzie czuł się coraz szczęśliwszy. Tymczasem miał
wrażenie jakby było zupełnie odwrotnie: wzrastał w nim wewnętrzny niepokój a niekiedy
dochodziło do rozpaczy. Zorientował się, że ciągle bardziej kieruje się zmysłami
niż rozumem, a przecież manichejczycy obiecywali, że pomogą mu znaleźć szczęście na
drodze czysto racjonalnej.
„Jakże straszne były te stopnie, po których zstępowałem
w głębiny piekła, trawiony gorączką, rozpaczą, że nie znam prawdy, gdy Ciebie, Boże
mój – Tobie teraz się spowiadam, Tobie, który ulitowałeś się nade mną, gdy jeszcze
się nie spowiadałem – gdy Ciebie szukałem nie według roztropności umysłu, jakim odróżniłeś
mnie od zwierząt, lecz tylko według zmysłowego rozeznania. A Ty byłeś bardziej wewnątrz
mnie niż to, co we mnie było najbardziej osobiste, a zarazem wyżej nade mną, niż mogłem
myślą sięgnąć kiedykolwiek” (Wyznania 3,7, s. 40).
Trzeba było wiele
czasu i wydarzeń, aby Augustyn zrozumiał, że wybrana przez niego droga prowadziła
do nikąd. Ale przede wszystkim potrzebne było Boże światło, aby mógł dostrzec, że
szedł w całkowicie przeciwnym kierunku niż ten, który prowadził do prawdziwego Szczęścia.
Podobnie
przydarzyło się kilka wieków wcześniej mieszkańcom Nazaretu, o czym opowiada Ewangelia
według św. Łukasza, czytana wczoraj, w poniedziałek trzeciego tygodnia Wielkiego Postu.
Jezus przyszedł do miasta, w którym spędził swoje dzieciństwo i młodość. Kiedy zarzucił
obecnym w synagodze Żydom i ich przodkom niedowiarstwo, „wszyscy w synagodze unieśli
się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok
góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić” (Łk 4,28-29).
Paradoks
polegał na tym, że zarówno w przypadku Augustyna manichejczyka jak i mieszkańców Nazaretu
Bóg był bardzo blisko, oni jednak odwrócili się od Niego. Słuchacze Jezusa w synagodze
mieli wyjątkową okazję bezpośredniego słuchania oczekiwanego od wieków Mesjasza, ale
„Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie” (Łk 4,24). Augustyn z kolei
szukał Boga na zewnątrz, a nie dostrzegał go we własnej duszy. Dopiero po latach,
analizując tamto doświadczenie, wyzna Bogu: „Byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to,
co we mnie było najbardziej osobiste, a zarazem wyżej nade mną, niż mogłem myślą sięgnąć
kiedykolwiek” (Wyznania 3,6, s. 40).
Prośmy, za pośrednictwem św. Augustyna,
abyśmy zwłaszcza w czasie Wielkiego Postu potrafili dostrzec wyjątkowość każdego dnia,
przeżywanych spotkań i sytuacji, a przede wszystkim obecnego w nich Boga, który jest
bliżej nas niż nam się to wydaje jedynie na podstawie rozumowych dociekań i zewnętrznych
obserwacji.