Haiti: nieoszacowana liczba ofiar trzęsienia ziemi
Liczba śmiertelnych ofiar styczniowego trzęsienia ziemi na Haiti może przekroczyć
pół miliona. Przekonany jest o tym abp Louis Kebreu kierujący tamtejszą konferencją
episkopatu. Występując na katolickim uniwersytecie w Santiago w sąsiedniej Dominikanie
hierarcha zaznaczył, że najbardziej zniszczone miasto, stołeczne Port-au-Prince, było
budowane dla stu tysięcy ludzi. Tymczasem zamieszkiwało ich tam ponad trzy miliony.
Stąd wstrząsy spowodowały tak wielkie zniszczenia w stawianej byle jak zabudowie,
której gruzy pogrzebały setki tysięcy mieszkańców. Do dziś z ruin wydobywane są kolejne
zwłoki, choć oficjalne statystki zatrzymały się na 213 tys. ofiar. Ostatnio również
prezydent René Préval przyznał, że straty mogą dojść do 300 tys.
Abp Kebreu
dodał, że nie można trzęsienia ziemi na Haiti traktować w kategoriach „kary Bożej”,
co niekiedy powraca w religijnych interpretacjach katastrofy. Wyraził natomiast przekonanie,
że klęska ta może posłużyć Haitańczykom do przemiany mentalności i docenienia wartości
życia. Przewodniczący haitańskiego episkopatu podziękował jednocześnie za pomoc, jaka
nadchodzi na wyspę ze strony katolickich instytucji humanitarnych. Jej koordynacją
zajęła się przebywająca obecnie na Haiti delegacja episkopatu USA.
Wyzwaniem
dla ocalałych mieszkańców Port-au-Prince jest znalezienie pracy. Wiele katolickich
agencji prowadzących akcję humanitarną na wyspie zatrudnia miejscowych kierowców,
tłumaczy, magazynierów i dystrybutorów pomocy. O sytuację na rynku pracy na tej karaibskiej
wyspie Radio Watykańskie zapytało wolontariusza Jesuit Refugee Service, który pracuje
w jednej z baz dla poszkodowanych.
„Burzenie budynków już się zaczęło – powiedział
Artur Suski SJ. Poza tym szkoły praktycznie wszystkie są zamknięte. Ci, co byli nauczycielami
i przed katastrofą pracowali w szkołach i placówkach oświatowych, teraz zostali bez
pracy. Dużo miejsc prac oferują agencje humanitarne. Katolickie organizacje Caritas,
JRS, CRS potrzebują kierowców, którzy znają miasto, więc są zatrudniani miejscowi
i mają pracę. Poszukiwani są też tłumacze na kreolski, by pomóc w dystrybucji międzynarodowej
pomocy czy przy projektach odbudowy infrastruktury finansowanych przez katolików z
całego świata. Nie można oczywiście dać pracy wszystkim Haitańczykom. Niektórzy ze
stolicy wyjechali poza miasto, by pracować na okolicznych farmach bananów czy trzciny
cukrowej.