Kościół pamięta o ofiarach katastrofy na Haiti. W ich intencji zorganizowano dzisiaj
Mszę w rzymskiej bazylice Matki Bożej Większej pod przewodnictwem kard. Angelo Sodano.
Wśród ofiar pamiętano szczególnie o abp. Josephie Serge’u Miocie, metropolicie Port-au-Prince.
Karaibska
wyspa od zawsze zmagała się z chronicznym bezrobociem. Jeszcze przed katastrofą ponad
połowa mieszkańców nie miała zatrudnienia. Teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. Organizacje
międzynarodowe angażują miejscowych do odbudowy stolicy, wypłacając wynagrodzenie
w dwu częściach: gotówkowej i żywnościowej. Pracujący otrzymują 3 dolary dniówki i
wyżywienie za 2 dolary. Akcję nazwano „gotówka za pracę” i jeśli projekt się przyjmie,
zatrudnienie dostanie nawet 200 tys. Haitańczyków.
Natomiast z całego świata
płyną wyrazy solidarności i wsparcia. Oprócz troski o zaspokojenie najpilniejszych
potrzeb coraz więcej miejsca poświęca się najmłodszym ofiarom katastrofy. W kościelnych
ośrodkach pomocy i miasteczkach namiotowych organizowane są prowizoryczne szkoły.
O sytuację na Haiti Radio Watykańskie zapytało pracującego na pierwszej linii pomocy
jezuickiego wolontariusza, Artura Suskiego SJ.
„Sytuacja na Haiti jakoś się
stabilizuje. Widać to po tym, że ruch już wraca prawie do normalności. W tym sensie,
że ludzie szukają pracy, nie siedzą na ulicach. Szkoły są jeszcze zamknięte, ale organizujemy
szkoły w bazach namiotowych. Chcemy zacząć szkołę dla tych dzieci, które w tych bazach
przebywają. Przypuszczam, że szkoły państwowe będą jeszcze zamknięte przynajmniej
przez miesiąc. Otwarcie tych szkół to będzie wielki znak, że rzeczy wracają do normalności
i to samo z prądem, bo nie ma jeszcze prądu elektrycznego z sieci miejskiej. Ludzie
mówią, że jak elektryczność wróci do domów, to będzie to wielki krok w procesie wracania
do normalności” – mówił Artur Suski SJ.