„W owym czasie,
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy.
On zaś nauczał w ich synagogach wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do
Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi
i powstał, aby czytać” (Łk 4,14).
Jezus powrócił z pustyni, gdzie przez 40
dni przygotowywał się do rozpoczęcia działalności publicznej i gdzie był kuszony przez
diabła. Mimo iż jest to początek działalności Jezusa, to Jego imię i Jego nauczanie
nabierają coraz większego rozgłosu i są znane coraz większemu ogółowi mieszkańców
nie tylko w Nazarecie, ale i w całej Galilei. Nauczanie i cuda Proroka z Nazaretu
wzbudzają podziw. Rośnie świadomość wśród mieszkańców, że Jezus jest Prorokiem potężnym
w słowie i czynie. Nic więc dziwnego, że wokół Jezusa gromadzi się coraz większy tłum
ludzi, którzy chętnie słuchają Jego nauczania. Wielu też chce się Go dotknąć, ponieważ
moc wychodzi z Niego i uzdrowienie (por. Łk 6,19).
W takich to okolicznościach,
po powrocie do Nazaretu, swoim zwyczajem wszedł w szabat do synagogi. Podano Mu natychmiast
zwój proroka Izajasza, aby czytał i przemówił. Jezus otworzył zwój i znalazł fragment,
gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał
Mnie...” ( Łk 4,18).
To nie przypadek, że Jezus odczytał ten, a nie inny fragment
proroka Izajasza. Te słowa odnosiły się do Niego. Czytając je a następnie komentując,
chce dać do zrozumienia, że On jest zapowiedzianym Mesjaszem, że rozpoczął się czas
działania Mesjasza, a wyrazem tego są i będą liczne znaki nadprzyrodzone, których
nikt nigdy przedtem nie doświadczył. On, namaszczony Duchem, przyszedł jako Mesjasz,
aby zapoczątkować nowy czas: rok łaski od Pana, w którym ubogim jest głoszona dobra
nowina, więźniom wolność, niewidomym przejrzenie, uciśnionym wolność... (por. Łk 4,18-19).
Te słowa nie mogły nie wywołać zachwytu u słuchających, ich piękno i głębia dotykały
ludzkich serc, ich konkretnego życia, codziennych problemów, stąd oczy wszystkich
były w Nim utkwione, wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom,
które płynęły z ust Jego (por. Łk 4,21-22).
Program działania Jezusa jako Mesjasza
jest, więc bardzo konkretny i dotyka bezpośrednio najbardziej podstawowych i codziennych
problemów ludzkich. Jest zwiastunem dobrej nowiny, przynosi dobro zarówno w wymiarze
ziemskim jak i nadprzyrodzonym. Niezliczona ilość uzdrowień chorych i chromych, głuchych
i niewidomych, wskrzeszenia umarłych, poprzedzanych zwykle „jeśli uwierzysz” lub „wierz
tylko a to ci się stanie”, odpuszczanie grzechów, rozmnożenie chleba, życie w prawdzie
i miłości Boga i bliźniego, są konkretnym dobrem ludzkim, moralnym, duchowym i nadprzyrodzonym,
którego mogli doświadczyć wszyscy ci którzy stykali się z Jezusem. Całe życie i działalność
Mesjasza jest więc ukierunkowane na człowieka. Objawia On oblicze Boga Ojca „pełnego
litości i miłosierdzia” (por. Jk 5, 11), a znakiem tego miłosierdzia jest miłość,
która otwiera nam oczy na ludzi żyjących w potrzebie, niekiedy zepchniętych na margines
społeczny.
To, co uderza w nauczaniu Jezusa w synagodze nazaretańskiej, to
położenie mocnego akcentu na „dziś”: „Dziś spełniły się te słowa”. Nie chodzi mu o
przeszłość ani przyszłość człowieka, lecz o jego teraźniejszość, o chwilę obecną,
bo tylko w czasie obecnym jest nam dane żyć i działać. Każdemu z nas została dana
do zagospodarowania teraźniejszość i w tę teraźniejszość wpisuje się czas łaski od
Pana, jaki jest dany każdemu człowiekowi.
Kiedyś, podczas rekolekcji, podeszła
do mnie siostra zakonna, aby podzielić się swoim doświadczeniem. Była chora na raka,
lekarze dawali jej kilka miesięcy życia. Kiedy się dowiedziała o swojej nieuleczalnej
chorobie, zrodził się w niej bunt: „Dlaczego Pan Bóg mnie tak doświadczył, dlaczego
mi odbiera życie?”. Częsta reakcja człowieka, który nagle zauważa, że życie bezpowrotnie
wymyka mu z rąk. Te myśli nie dawały jej spokoju. Pewnego dnia usiadła przed telewizorem,
aby obejrzeć jedną z ostatnich Mszy św. celebrowanych przez Jana Pawła II pod koniec
jego życia. Widok choroby i niemocy dotykającej Papieża, a przy tym widoczny na jego
obliczu niezmącony pokój wewnętrzny, poruszył ją do głębi. Z oczu popłynęły łzy, a
z serca słowa gorącej wdzięczności za „dar” choroby, jaki stał się jej udziałem. Nie
spotkałem jej już nigdy więcej i nie wiem jak długo jeszcze żyła. Wiem jednak, że
doświadczyła uzdrowienia duchowego, doznała czasu łaski od Pana, miłosiernej miłości
Boga.
Czas łaski od Pana jest dany każdemu z nas. Trzeba może tylko najpierw
wyciszyć się, odtworzyć w swoim sercu klimat synagogi z Nazaretu, aby wsłuchać się
w mowę Jezusa i pozwolić się zachwycić pięknem i głębią Jego słów.