Jako społeczeństwo nauczyliśmy się działać - o polskiej pomocy dla Haiti rozmowa z
ks. Marcinem Brzezińskim, wicedyrektorem Caritas Polska
Już ponad 2 mln zł udało się zebrać Caritas Polska na pomoc poszkodowanym w wyniku
trzęsienia ziemi na Haiti. Organizacja od pierwszych dni podjęła działania pomocowe:
poprzez Caritas Internationalis wysłano 30 tys. euro na najpotrzebniejsze w akcji
ratunkowej rzeczy, przygotowano również transport lotniczy z pomocą humanitarną.
Haiti
wciąż jednak potrzebuje wsparcia, dlatego Caritas Polska już dziś planuje długofalowe
akcja pomocowe. Z ks. Marcinem Brzezińskim, wicedyrektorem Caritas Polska, o dotychczasowych
działaniach i planach działań organizacji na rzecz Haiti rozmawiał Rafał Łączny z
KAI.
-Mijają prawie dwa tygodnie od największego od ponad 200 lat
trzęsienia ziemi na Haiti. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zginęło ok. 75 tys. osób
(wg oficjalnych danych liczba ta wzrosła do 111.499), około miliona,
może nawet 1,5 mln, pozostaje bez dachu nad głową. Caritas Polska niemalże od pierwszych
godzin włączyła się w akcję pomocową. Zaczęliście nim jeszcze zbiórka w Polsce ruszyła,
wysłaliście od razu na pomoc 30 tys. Euro. Te pieniądze trafiły na Haiti za pomocą
Caritas Internationalis.
Ks. M. Brzeziński:
Zawsze w sytuacjach, gdy jest tak duża odległość kraju, który wymaga pomocy, bezpieczniej
i rozsądniej jest korzystać ze struktury międzynarodowej. Na miejscu są przedstawiciele
Caritas Internationalis, znają potrzeby i dzięki temu te środki mogą być dobrze wykorzystane.
-
Chcemy podsumować to, co do tej pory udało się zrobi w prawie dwa
tygodnie po trzęsieniu ziemi. Czy znamy wyniki zbiórki prowadzonej przez Caritas
Polska?
Ks. M. Brzeziński: Te kwoty oczywiście stale
się zmieniają. Nie mamy jeszcze wyników zbiórki sms-owej, bo te operatorzy prześlą
nam prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu. Natomiast z wpłat indywidualnych
zebraliśmy ponad 2 mln zł. To jest pokaźna kwota, która miejmy nadzieję powiększy
się również o wpływy ze zbiórki w najbliższą niedzielę, 24 stycznia, kiedy ofiary
do puszek będą zbierane w kościołach w Polsce. Nasza pomoc nie może się skończyć w
najbliższych dniach czy tygodniach. Będzie musiała trwać dłużej, więc tych środków
finansowych będzie potrzeba jeszcze wiele.
- Udało wam się wysłać
transport z pomocą humanitarną – było to 200 kg leków o łącznej wartości
ok. 40 tys. zł. Wiem, że to nie koniec takiej konkretnej, rzeczowej pomocy dla Haiti.
Ks.
M. Brzeziński: Jeśli tylko będzie możliwość zorganizowania kolejnego
transportu z pomocą rzeczową, to przekazane zostaną leki i żywność. To jest jednak
bardziej skomplikowana operacja. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudno jest uzyskać
zgodę na przelot samolotu i lądowanie w Port-au-Prince. Tamtejsze lotnisko nie jest
w stanie pomieścić wszystkich, którzy chcieliby lądować z pomocą. Zobaczymy, jak sytuacja
będzie się rozwijała; jeśli będzie taka możliwość, to kolejne transporty trafią na
Haiti, a jeżeli nie, to będziemy operować tymi pieniędzmi, które uda nam się zebrać.
-
Ksiądz powiedział już o tym, że pomoc nie może się skończyć na wysłaniu jednego,
drugiego czy trzeciego transportu, czy nawet jakiejś konkretnej kwoty
za pomocą Caritas Internationalis, ale potrzebna będzie – to
jest niemalże rzecz pewna – pomoc długofalowa. Wiem, że już rozpoczęliście
planowanie takiej pomocy.
Ks. M. Brzeziński: Chcemy
przeznaczyć środki finansowe, które zostaną zgromadzone na naszych kontach, na odbudowę
szkoły w miejscowości Jacmel, na zachód od Port-au-Prince. Pomyśleliśmy, że warto,
by powstał punkt, który będzie trwałym śladem polskiej życzliwości, chęci niesienia
pomocy bliźnim. Szkoła na pewno tam będzie bardzo potrzebna. To jest oczywiście ogromne
zadanie, mamy nadzieję, że wystarczy środków, ale nawet jeśli nie na w pełni szkołę,
to przynajmniej żebyśmy mogli rozpocząć taką budowę, a w przyszłości, być może, będziemy
przypominali naszym rodakom o tym, że ta sprawa jest do dokończenia, czyli żeby ta
nasza akcja pomocowa dla Haiti trwała dłużej niż tylko tygodnie czy miesiące.
-
Wiem, że miejscowość Jacmel została wybrana nieprzypadkowo...
Ks.
M. Brzeziński: Ta miejscowość jest po pierwsze w 90 proc. zniszczona,
po drugie jest oddalona od stolicy, w związku z tym tam jeszcze pomoc nie bardzo może
dotrzeć. Trzeci element – tam mieszkali potomkowie naszych rodaków, żołnierzy armii
napoleońskiej. Częściowo społeczeństwo Jacmel do dziś przyznaje się, że czują się
Polakami. W związku z tym wydaje się, że to miejsce jest jak najbardziej właściwe,
abyśmy my jako Polacy, jako naród, tam taką szkołę ufundowali.
- Nieprzypadkowo
wspomniałem na początku o liczbie osób, która zginęła w wyniku tego trzęsienia ziemi,
bo to oznacza również, że pozostało na Haiti wiele sierot. Pewnie można je liczyć
w setkach, jeśli nie w tysiącach. Tutaj Caritas Polska ma także pewne plany,
jak tymi dziećmi się zaopiekować?
Ks. M. Brzeziński:
Doświadczenia poprzednich akcji pomocowych, w tym przede wszystkim akcji „adopcja
na odległość” powoduje, że myślimy także o uruchomieniu tego kierunku, czyli żeby
adoptować, finansować tak naprawdę życie dzieci, które w wyniku trzęsienia ziemi zostały
bez rodziców, bez możliwości dalszego rozwoju. Nasze pieniądze wysyłane z Polski,
jeśli ktoś chciałby zostać takim rodzicem na odległość, pomogą tym dzieciom kształcić
się i usamodzielnić. To jest ta dalekosiężna perspektywa. Przygotowujemy się do takiej
akcji pomocy, ale na dziś nie możemy jeszcze jej uruchomić z tego względu, że nie
mamy danych. „Adopcja na odległość” polega na tym, że muszą zostać wybrane konkretne
dzieci, znane z imienia i nazwiska, do których ta pomoc dotrze. W związku z tym potrzebne
jest współdziałanie z osobami przebywającymi na miejscu i informacja. Przepływ informacji
z Haiti jest bardzo utrudniony. Wiemy, że nie ma połączeń telefonicznych ani internetowej
możliwości uzyskania takich danych, więc musimy poczekać jeszcze z miesiąc, może dwa,
kiedy sytuacja na Haiti się unormuje i możliwości kontaktu będą większe. Wtedy również
taką akcję społeczną uruchomimy i będziemy zachęcali do tego, aby Polacy adoptowali
dzieci, które zostały bez rodziców.
- Cały czas można przekazywać
pieniądze na pomoc Haiti na wasze konta. Ich numery znajdują się na stronie internetowej
www.caritas.pl. Można również wysyłać sms o treści „Pomagam” na numer 72 052 (koszt
2 zł i 44 gr.) ale także w najbliższą niedzielę, w części polskich diecezji, przed
kościołami odbędzie się zbiórka na pomoc dla Haiti. W niektórych miejscowościach taka
zbiórka miała już miejsce przed tygodniem. Ta niedziela, 24 stycznia, to również w
Polsce dzień solidarności z Haiti.
Ks. M. Brzeziński:
Dobrze się złożyło, że zbiórka będzie kontynuowana w kościołach, tam gdzie jeszcze
jej nie było, a jednocześnie będzie to dzień solidarności z Haiti. We współpracy z
1 Programem TVP i 1 Programem Polskiego Radia chcemy głośno mówić o sytuacji na Haiti.
Będzie w tę akcje zaangażowanych wiele osób, które utożsamiają się z działaniem na
rzecz poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi. Chcemy w ten sposób po pierwsze jeszcze
raz zwrócić uwagę, przypomnieć tym, którzy jeszcze nie włączyli się w tę akcję, że
mogą to uczynić i jak wielkie są potrzeby tego kraju, który ucierpiał w czasie trzęsienia
ziemi. Tak więc całą tę niedzielę chcemy przeżyć pod znakiem przypomnienia o tej tragedii,
wzywania do niesienia pomocy materialnej, ale także do modlitwy za tych, którzy zginęli
i modlitwy za tych, którzy oczekują od nas wszystkich wsparcia duchowego.
-
Na ile możemy porównać ofiarność polskiego społeczeństwa do tej, jaka miała
miejsce przed pięciu laty, kiedy Azję południowo-wschodnią nawiedziło ogromne tsunami?
Ks.
M. Brzeziński: To jest porównywalne, oczywiście trudno porównywać
kwoty wpłat, bo są to też inne lata, inne możliwości naszego społeczeństwa, natomiast
niewątpliwie ta spontaniczność działania, czyli te pierwsze wpłaty, które wpływały
na nasze konta bez żadnego ogłaszania, żadnych próśb pokazują, że ludzie są gotowi
nieść pomoc. To, co robią media, czyli informują o tragedii, jest niezwykle ważne,
bo błyskawicznie ludzie się o tym dowiadują. To jest najistotniejsze, żeby jak najszybciej
wiadomość o tym, że ktoś potrzebuje pomocy dotarła do szerokich rzesz. To się dokonało
i wciąż się dzieje, a nasze społeczeństwo też – co należy podkreślić – nauczyło się
w takich sytuacjach działać. To jest wielkie osiągnięcie ostatnich 20 lat, kiedy nauczyliśmy
się, że jako społeczeństwo, jako poszczególne osoby, coś możemy i to czynimy.