Semickie słowo „Allach” istnieje dłużej niż islam, dlatego muzułmanie nie mogą mieć
nań wyłączności. Kościół w Malezji musi kontynuować walkę o prawa niemuzułmanów w
tym kraju – powiedział bp Paul Tan Chee Ing, z diecezji Melaka-Johor. Kieruje on jednocześnie
Chrześcijańską Federacją Malezji. W wywiadzie dla agencji Zenit przypomniał on, że
rządowym zakazem objęte są również inne malajskie słowa o znaczeniu religijnym. W
istocie chodzi tu o wiele szerszą dyskryminację, która prowadzi do coraz większego
exodusu chrześcijan z Malezji – dodaje bp Tan.
Zdaniem malezyjskiego hierarchy
w chwili obecnej sytuacja wymknęła się spod kontroli rządu. Od trzech lat, mając silne
poparcie muzułmańskich zwierzchników religijnych, dążył on do zakazu używania słowa
Allach przez niemuzułmanów. W ten sposób rządząca partia muzułmańska Zjednoczona Malajska
Organizacja Narodowa liczyła na zdobycie poparcia wyborców. Niezamierzenie przyczyniła
się jednak również do radykalizacji postaw wśród mahometan, którzy zapowiedzieli na
jutro ogólnokrajowe manifestacje w tej sprawie. Nie pomogła wczorajsza decyzja Sądu
Najwyższego o zawieszeniu swego orzeczenia z ubiegłego tygodnia, w którym uznał on
rządowe poczynania za sprzeczne z konstytucją. Poparcie dla rządowego zakazu wycofała
też druga partia muzułmańska, pozostająca w opozycji. Niezmienne jest natomiast stanowisko
islamskich duchownych. Narodowa Rada Fatwy wydała nowe orzeczenie, w którym potwierdza,
że słowo Allach ma być zastrzeżone wyłącznie dla islamu.
Pomimo ostatnich
wydarzeń Kościół w Malezji nie traci nadziei. Jesteśmy silni i zjednoczeni – mówi
bp Tan. Kościoły są pełne wiernych. Tutejsi katolicy są też bardzo ofiarni. Regularnie
wspieramy chrześcijan w innych krajach, takich jak Kenia, Birma czy Laos – dodaje
malezyjski biskup.