Tylko droga miłości może przemienić świat, ale trzeba pokory i odwagi, by na nią wejść
– papieska homilia w uroczystość Objawienia Pańskiego
Mędrcy przybyli ze Wschodu to pierwsi z tych, którzy we wszystkich epokach umieli
odnaleźć Chrystusa. Zawsze jednak są tacy, którzy do Niego dochodzą – mówił Papież
w bazylice watykańskiej podczas Mszy uroczystości Objawienia Pańskiego. Wskazał znaczenie
darów złożonych przez Mędrców. W mentalności starożytnego Wschodu wyrażają one uznanie
kogoś za Boga i króla. „Oznaczają, że od tej chwili darujący należą do władcy i uznają
jego autorytet – mówił w homilii Papież. – Wynika stąd od razu, że Mędrcy nie mogą
już iść dalej swoją drogą. Nie mogą już wrócić do Heroda i być sprzymierzeńcami tego
potężnego, okrutnego władcy. Zostali na zawsze sprowadzeni na drogę Dziecięcia, która
pozwoli im nie brać pod uwagę wielkich i możnych tego świata. Zaprowadzi ich do Tego,
który nas oczekuje wśród ubogich. Jedynie ta droga miłości może przemienić świat”.
To,
o czym mówi Pismo Święte i co przestawia żłóbek, nie jest tylko marzeniem czy grą
wrażeń, ale Prawdą promieniującą na świat, choć Herod wydaje się coraz silniejszy,
a Dziecię słabe – zauważył Benedykt XVI. – „Tylko jednak w tym Dziecięciu objawia
się moc Boga, który gromadzi ludzi wszystkich wieków, by pod Jego panowaniem szli
drogą miłości przemieniającej świat. Ale wierzących w Chrystusa wydaje się wciąż mało.
Wielu ujrzało gwiazdę, lecz tylko nieliczni zrozumieli jej przesłanie”. Uczeni w Piśmie
dobrze znali Słowo Boże i bez trudu potrafili wskazać, co mówi o miejscu narodzenia
Mesjasza, ale sami się nie ruszyli.
„Możemy więc zapytać: jaki jest powód,
że niektórzy widzą i znajdują, a inni nie? – mówił dalej Papież. – Co otwiera oczy
i serca? Czego brakuje tym, którzy pozostają obojętni, którzy wskazują drogę, ale
sami się nie ruszają? Możemy odpowiedzieć: zbytnia pewność siebie, roszczenie, by
w pełni znać rzeczywistość, zarozumiałe przekonanie, że dokonało się już ostatecznego
osądu rzeczy zamykają ich serca i czynią je nieczułymi na nowość Boga. Są pewni idei,
jaką sobie wyrobili o świecie, i nie dają się wewnętrznie poruszyć wydarzeniem Boga,
który chce ich spotkać. Ufają bardziej samym sobie, niż Jemu, i nie uważają za możliwe,
by Bóg był tak wielki, żeby stać się małym i móc się naprawdę do nas zbliżyć. Ostatecznie
tym, czego brakuje, jest autentyczna pokora, umiejąca poddać się temu, co jest większe,
ale również autentyczna odwaga, by wierzyć w to, co jest naprawdę wielkie, choć objawia
się w bezbronnym Dziecięciu”.