Integracja we Włoszech coraz częściej oznacza negowanie własnych korzeni i wartości
oraz rezygnację z symboli. Słuszności tych słów dowodzą kolejne placówki oświatowe,
które, by nie razić uczuć religijnych muzułmanów, wykreślają ze szkolnego kalendarza
Boże Narodzenie, zakazują budowania szopek i śpiewania kolęd, a nawet wieszania na
choinkach bożonarodzeniowej gwiazdy. Protestujący w obronie chrześcijańskich tradycji
rodzice, którzy nie chcą by ich dzieci w imię integracji musiały rezygnować z własnej
tożsamości, wielokrotnie słyszą od nauczycieli: „Nie możemy ranić czyichś uczuć religijnych”.
O zranionych takimi decyzjami uczuciach religijnych chrześcijan jakoś się nie myśli.
Ostatni
przypadek „wykluczającej integracji” odnotowano w Cagliari na Sardynii. Dwie klasy
ze szkoły podstawowej nie wzięły udziału w bożonarodzeniowym przedstawieniu, ponieważ
nauczycielki chciały „oszczędzić kilkorgu muzułmańskich uczniów słuchania fragmentu
Ewangelii, który miał być odczytany”. Decyzja nauczycielek spotkała się z krytyką
władz oświatowych. Regionalna dyrektor ds. kultury i edukacji, Lucia Baire, przypomniała,
że „dialog i integracja z wyznawcami innych religii są ważne, ale nie mogą się dokonywać
kosztem wykreślania tradycji, które stanowią o historii Włoch”.
Tymczasem coraz
więcej osób przyłącza się we Włoszech do akcji „Natale siamo noi”, czyli „My jesteśmy
Bożym Narodzeniem”. Jej celem jest obrona obecności chrześcijańskich wartości w szkołach,
tak by nie trzeba się było w nich wstydzić złożenia życzeń: Buon Natale – Radosnych
Świąt Bożego Narodzenia.