Kościół w Salwadorze zaapelował do społeczeństwa o bożonarodzeniowy „rozejm”. Nie
chodzi tu jednak o żadną wojnę, bo formalnie ten najmniejszy środkowoamerykański kraj
żyje w pokoju. Doświadcza jednak tragicznej fali przestępczości i przemocy, wobec
której bezradne są władze. Najbardziej krwawe są porachunki młodzieżowych gangów i
karteli narkotykowych. W tym roku liczba zabójstw przekroczyła tam 4 tys., czyli o
tysiąc więcej niż w roku ubiegłym. Przy niespełna siedmiomilionowej ludności jest
to odsetek ogromny (dla porównania w Polsce liczba ta nie przekracza w skali rocznej
900).
„Potrzebujemy na święta rozejmu” – oznajmił arcybiskup stołecznego San
Salvador, José Luis Escobar Alas. Przekazał on dziennikarzom oświadczenie episkopatu,
w którym biskupi apelują o spokój przynajmniej na czas Bożego Narodzenia, by Salwadorczycy
mogli cieszyć się rodzinną i braterską atmosferą. Kościół przypomina, że wiele przypadków
przemocy zawinionych jest przez alkoholizm i narkomanię. „Potrzeba, by Boże Narodzenie
było czasem rodziny, harmonii, pogody, czasem świętym – czytamy w oświadczeniu salwadorskiego
episkopatu. – Warto święta tak przeżyć i nie chodzi tylko o wyrzucenie paru zaoszczędzonych
groszy na prezenty”.