„Odwiedziliśmy pewien klasztor...”, czyli o różnych ośrodkach życia monastycznego
w starożytnym Egipcie
Nie sposób w jednej audycji omówić szczegółowo dzieje
wszystkich ośrodków życia monastycznego w starożytnym Egipcie. Nie jest to zresztą
naszą ambicją. Temat ten podejmowany był w wielu studiach, jak choćby w klasycznym
dziele o początkach monastycyzmu ojca Vincenta Desprez, dostępnym już także w języku
polskim. Ważne są również badania, jakie w tym zakresie prowadziła profesor Ewa Wipszycka,
a wspomnieć należy również publikacje księdza Starowiejskiego, siostry Małgorzaty
Borkowskiej i w ogóle całą serię „Źródeł monastycznych” wydawanych w podkrakowskim
Tyńcu. Do tych licznych i fachowych opracowań odsyłam zatem zainteresowanych słuchaczy.
My natomiast raz jeszcze podążymy szlakiem, jaki przemierzyli autorzy „Historii mnichów
w Egipcie”, którzy pod koniec IV wieku odwiedzali słynnych herosów egipskiej pustyni.
W
jednej z naszych poprzednich audycji mówiłem, że wielu uciekinierów na pustynię osiedlało
się na pograniczu doliny Nilu, w tak zwanym Górnym Egipcie, zwłaszcza w prowincji
Tebaida, a więc pomiędzy Abydos i Asuanem. To tu św. Pachomiusz dał początek wspólnotom
mnichów żyjących, modlących się i pracujących razem i pod panowaniem spisanej przez
niego reguły. Ich wspólne życie, po grecku koinos bios, dało początek cenobityzmowi
w Kościele. Tutaj też mieściło się starożytne Lycopolis, gdzie żył św. Jan, asceta
i prorok, którego odwiedzaliśmy w poprzednim odcinku.
W tej samej prowincji
Tebaida znajdowało się Oxyrynchos, które od dawna ciekawiło nowożytnych badaczy, zwłaszcza
dziewiętnastowiecznych historyków i archeologów. To tutaj odnaleziono wielką kolekcję
papirusów z całego pierwszego tysiąclecia naszej ery, a niektóre jeszcze nawet z czasów
przedchrześcijańskich. Wszystko to właściwie przypadkiem, bo archeolodzy natrafili
... na wysypisko śmieci, gdzie dawni pracownicy miejskiego archiwum wywozili bezużyteczne
zdało by się szpargały. Tu zatem odnaleziono między innymi rękopis zawierający apokryficzną
Ewangelię Tomasza, listy Pawłowe oraz fragmenty kanonicznej Ewangelii Jana z początków
III wieku. Dziś papirusy z Oxyrynchos stanowią prawdziwą ozdobę wielu europejskich
muzeów, od Florencji, przez Berlin, Paryż, aż po londyńskie British Museum i Oxford.
No cóż, prawo znalazców, ale trochę też pokłosie epoki kolonializmu...
Dopiero
w połowie XX wieku sławę Oxyrynchos przyćmiło odkrycie, jakiego dokonano w pobliskiej
wiosce zwanej Nag Hammadi, czyli w starożytnym Chenoboskion. Odnaleziona tam kolekcja
kodeksów gnostyckich musiała należeć do jakiejś klasztornej biblioteki, którą jednakowoż
podzielono i ukryto, zapewne po to, by ochronić heretyckie pisma przed planowym zniszczeniem.
W
starożytności jednak Oxyrynchos było miastem, „którego cudów nie sposób należycie
opisać” (por. Hist. monach. gr. 5). Tak przynajmniej wyrażają się autorzy „Historii
mnichów w Egipcie”, których przecież wybraliśmy na przewodników w naszej wyprawie
po dawnej krainie ascetów. Oxyrynchos obfitowało ponoć w klasztory, w których żyło
około 5 tysięcy mnichów w samym mieście i drugie tyle na jego obrzeżach. Do tego wspomina
się rzeszę 20 tysięcy świętych dziewic. Może jest w tych liczbach pewna przesada,
ale tak czy owak musiało być to miasto osobliwe, skoro na stosunkowo niewielkiej przestrzeni
oprócz tych licznych klasztorów zbudowano 12 kościołów. Nie dziwi też stwierdzenie,
że mnichów mogło być tam więcej niż świeckich. Klasztory te, za dnia i w nocy przepełniał
śpiew i modlitwy zanoszone do Boga. Podobno w całym mieście nie było ani jednego heretyka,
przez co w realiach końca IV wieku zapewne należy rozumieć wyznawców arianizm, wrednej
herezji odmawiającej bóstwo Chrystusowi, która dopiero co podzieliła świat chrześcijański.
W Oxyrynchos zatem wszyscy mieszkańcy zachowywali prawowitą wiarę, wszyscy też byli
ochrzczeni lub należeli do katechumenów przygotowujących się do przyjęcia chrztu.
Taka sytuacja nie dziwi, bowiem kulty pogańskie zostały już wówczas zabronione mocą
dekretu cesarza Teodozjusza Wielkiego z roku 392. Zresztą i tak mało kto wówczas już
praktykował dawne wierzenia, zaś chrześcijaństwo stało się religią powszechną i wręcz
panującą, a czy to dobrze czy źle – o tym nie nam wyrokować. Nie dziwi zatem że w
Oxyrynchos – jak to zaznaczono w Historiae monachorum – biskup mógł przekazywać
ludowi znak pokoju nawet na ulicy. Autorzy opowieści mówią przy tej okazji o jakimś
współdziałaniu władzy cywilnej, której przedstawiciele zapewne też byli chrześcijanami.
No cóż, w takim mieście, w którym całe życie kręci się wokół klasztorów i kultu Bożego
nie dziwi fakt, że potrzeby tak mnichów jak i wiernych uwzględniano także w tym co
dotyczy służby publicznej. Prawdopodobnie jednak w grę nie wchodziło wsparcie finansowe,
to raczej aktywność eklezjalna przynosił pokaźne dochody do kasy miejskiej choćby
w postaci podatków pobieranych od pielgrzymów, nie mówiąc o handlu. Mówi się jednak
także, że władze miejskie rozstawiły straże przy bramach, by kierowały ruchem oraz
ułatwiały dystrybucję pomocy charytatywnej, udzielanej w kościołach. Co do obywateli
miasta to nasi wędrowcy wspominają ich ogromną życzliwość, gościnność i miłość jakiej
doświadczyli. Ponoć przybyszów dosłownie wyrywano sobie z rąk, bo każdy z mieszkańców
chciał im zaoferować nocleg i ciepły posiłek. Wspominają także, że widzieli tam wielu
świętych ojców, a każdy z nich miało jakiś szczególny dar od Boga. Niektórzy z nich
posiadali dar słowa, co nie tyle oznacza krasomówstwo, a raczej typową dla ojców pustyni
celność w radach dawanych tym, którzy o nie proszą. Chwalili także ich szczególnie
przykładne życie, a nawet moc czynienia cudów i znaków.
Dawna świetność Oxyrynchos
skończyła się gwałtownie wraz z inwazją plemion arabskich w roku 641. Co prawda życie
w mieście trwało jeszcze przez jakiś czas, ale ośrodek szybko tracił na znaczeniu.
W dodatku popsuto i zaniedbano lokalny system nawadniania, więc miasto z czasem opustoszało
całkowicie i poszło w zapomnienie. *** Oczywiście w starożytnym kraju nad Nilem
były też inne znaczące ośrodki życia monastycznego, które odwiedzili wędrowcy z Jerozolimy
i autorzy „Historii mnichów w Egipcie”. Ale o tym opowiemy już w następnej audycji.